Esej

parę smętnych słów między Henrykiem a Henrykiem (bozzetto)

Zdarza mi się mówić, że Henryk uważał się za człowieka pechowego. W jakimś przebłysku zuchwałości mam wrażenie, że pech ten rozłożył się po jego śmierci na bliskich. Z innej strony doszedłem do wniosków, że Henryka-Henryków było wielu. Nikt poza mną (i może Krystyną Sakowicz/Martą Zelwan) nie znał „tego-takiego” Henryka.  

Słowo na urodziny Berezy

Wśród kilku słów, na które Henryk Bereza był uczulony, znajdował się czasownik „uporać się”. Wśród tych słów, na które był uczulony, były takie, które i u mnie wywoływały wysypkę, chrypkę, pochrząkiwanie i swędzenie skóry, obejmując również miejsca intymne; takie było na przykład słowo „ubogacić”, we wszystkich jego odmianach.  

Odsłanianie niewiadomego

Czytajmy literaturę po Berezowsku – nie szukajmy w niej jedynego słusznego świata, patrzmy na przebłyski innych rzeczywistości, przylegających do tej, która jakimś dziwnym trafem została uznana za obowiązującą.  

Życie w słowie

Literatura była dla Berezy czymś w rodzaju religii, to jasne. Wyznaczył jej cel wysoki, to znaczy ocalanie przez prawdę. Prawda – własna, odnaleziona w rzetelnym procesie samopoznawczym − była warunkiem sine qua non.  

Bez widoku na ulicę Widok

Opowiem Wam krótką historię szlachetnego obłędu Henryka Berezy. Herosa literatury zgubnej. Don Kichota. Jako że to do „Wizji”, poniżej moja wizja. Niejednego henrykoznawcę obruszy, ale… temu służą wizje. Z natury nieprzejednane – obruszają.