Lektura tomu Agaty Jabłońskiej mało ma wspólnego z przyjemnością; uzbrajanie się do niej w czarną parasolkę jest całkowicie zrozumiałe, lepszy taki spadochron niż żaden. →
Najpierw – mówi Lebda – należy poznać swoje ciało i spróbować przełożyć to poznanie na pracę języka. Tylko taki wiersz może przełamać granicę wnętrza i zewnętrza. →
Coaster – symbol „przegięcia” – w książce stopniowo się rozpada. Autor szaleńczo kieruje obrazami, zderza ze sobą znaczenia, aż wreszcie doprowadza do zniszczenia machiny. Tym gestem zaświadcza o wolności, zarówno w zakresie pisania wierszy, jak i ich interpretacji. →
Bira nie rozszerza pola semantycznego wiersza – nie mnoży obrazów i nie pozwala im rozpełzać się w różnych kierunkach – a jego poetyką rządzi zasada zagęszczenia, która zmusza czytelniczkę do poświęcenia uwagi jedynie wybranym elementom. →
Bohater powieści jest oczytany, a w mieszkaniach, które odwiedza, najbardziej interesują go regały z książkami. Nie pasuje do ekipy budowlanej, z którą pracuje, stroni od towarzystwa, marzy o herbacie z miodem, czytaniu wierszy, słuchaniu Beethovena, refleksyjnych spacerach i oglądaniu fińskich filmów bez napisów. →
Nie sposób odmówić Butler tego, że pisze coś prawdziwego o prekarnej rzeczywistości w neoliberalnym świecie. Doświadczenie Millie bywa nieprzyjemnie bliskie i znajome, ale jej perspektywa pozostaje rozczarowująco jednostronna. →
Poezja Domarusa stawia opór językowi uwikłanemu w sprzeczne relacje z władzą. Osoba przyzwyczajona do szybkich książek o niczym takim może więc mieć trudność z dekodowaniem tych wierszy. →