1.

Patrząc drugiej osobie w oczy, należy pamiętać, żeby nie wgapiać się w nie przez sto procent czasu. Przez trzydzieści procent (których większość przypada na wygłoszenie własnej kwestii) powinno się odwracać wzrok w nieokreślonym kierunku, a przez siedemdziesiąt procent – utrzymywać kontakt wzrokowy, kiedy rozmówca mówi. To wszystko stosuje się do sytuacji, kiedy chce się rozmawiać z daną osobą. Oraz w przypadku, kiedy chce się być wobec niej miłym.

2.

Kontakt wzrokowy wydaje się wszystkim tak oczywisty, że nawet nie warto o nim pisać, ale wyobraźmy sobie taką sytuację: mamy dwie osoby, pierwsza wobec drugiej jest przyjaźnie nastawiona, ale podejście drugiej do pierwszej jest neutralne. W pewnym momencie osoby te stają naprzeciw siebie i zaczynają rozmowę. Pierwsza zastanawia się, czy ma patrzeć drugiej w oczy, druga jest zdezorientowana tym, że pierwsza ustawia wzrok tak, by jej nie widzieć. W tym momencie druga osoba staje się uważna i zaczyna obserwować pierwszą. Pierwsza zastanawia się, czemu wzrok drugiej (który widzi kątem oka) jest nieufny, albo też nie zastanawia się nad tym i mówi, kręcąc głową. Tutaj akt komunikacji (w porównaniu z modelowymi przykładami rozmowy) nie wypalił. Zachowanie pierwszej osoby wprawiło drugą w stan dyskomfortu, wobec czego pierwsza chciała szybko zakończyć ten kontakt, a drugą zmartwiła ta porażka. Albo nie zmartwiła i później regularnie nachodziła pierwsząku jej przerażeniu.

3.

A teraz przyjrzyjmy się wybranym typom osób mających problem z kontaktem wzrokowym.

A) Przerażona osoba typu A unika kontaktu wzrokowego – który w jej przypadku z jakiegoś powodu nie jest naturalny – ponieważ:

1) Wydaje jej się, że kontakt wzrokowy jest zarezerwowany tylko dla relacji intymnych. Przekonanie to wypływa z obserwacji treści dominujących w kulturze, które zazwyczaj skupiają się na spojrzeniu innej osobie w oczy w opowieściach o miłości. Owo „początkiem jest spojrzenie”, sceny miłosne w popularnych filmach, w których rozbiegany wzrok aktorów uspokaja się, napotkawszy inny itd. Osoba typu A stara się nie popełnić faux pas,spoglądając w oczy swojego rozmówcy.

2) Z jakiegoś powodu boi się spojrzenia swojego rozmówcy. Przeraża ją fakt, że ktoś może na nią patrzeć, widząc ją i (według niej) oceniając. Ucieka przed tym wzrokiem, zdając sobie sprawę, że rozmówca na nią patrzy i (według niej) tworzy w swojej głowie jej negatywny obraz. Osoba typu A nie chce być w tym miejscu, ale jednak musi stać przed swoim rozmówcą.

B) Dla osoby typu B kontakt wzrokowy nie jest czymś naturalnym, a jednocześnie nie wie ona, że jest konieczny. Dlatego ze swoim wzrokiem robi, co tylko chce.

C) Osoba ta nie panuje nad swoim ciałem i jest przerażona dyskomfortem swojego rozmówcy, który wywołały jej tiki.

4.

Oczywiście nie były to wszystkie możliwe typy osób mających problem z kontaktem wzrokowym, ale zostańmy przy tym. Typ C nas w tej chwili nie interesuje, tym bardziej, że jego przypadek nie leży w naszych kompetencjach. Typ B jest na swój sposób zadowolony z siebie i swojego życia, więc nie musimy się nim teraz zajmować (pomożemy mu kiedy indziej). W tym momencie powinien nas zająć typ A. Najpierw spytajmy go o jego problem. Jeśli odpowiedź będzie wyglądać tak, jak w przypadku 1), to wystarczy, że uświadomimy go w kwestii rzeczywistego celu kontaktu wzrokowego, opiszemy mu proces komunikacji, damy materiały do nauki własnej i będziemy z nim ćwiczyć. Sam będzie chciał pomocy, więc nie będzie to dla nas szczególnie uciążliwe. Dużo większy problem będziemy mieli z drugim przypadkiem. Nawet jeśli uświadomimy tę osobę tak jak pierwszą, to i tak będzie ona wymagać terapii mającej na celu podniesienie jej samooceny. Nawet jeśli w obu przypadkach wszystko się powiedzie, a proces komunikacji będzie przebiegać perfekcyjnie, nawet jeśli proporcje między patrzeniem a niepatrzeniem w oczy będą (w zależności od sytuacji) idealne, nawet jeśli ruchy oczu (w zależności od sytuacji) będą odpowiednie, to i tak kontakt wzrokowy będzie dla tych osób czymś nienaturalnym.

5.

Dlaczego mielibyśmy pomagać typowi B, skoro jest mu dobrze? TERAZ jest mu dobrze. Ale przypadki tego typu są tak różnorodne, a koleje jego losów tak skomplikowane, że w tym momencie nie ma czasu ani możliwości, żeby się nimi należycie zająć.



Filip Matwiejczuk (ur. 1996) – autor tomu wierszy Różaglon, za który otrzymał trzecią nagrodę w Kutnie i wyróżnienie Iłłakowiczówny. Wyróżniony w Konkursie im. Tymoteusza Karpowicza na recenzję literacką. Mieszka w Krakowie i w Mrągowie.

Karolina Król (ur. 1994) – mieszka w Warszawie, kończy studia na ASP na Wydziale Grafiki. Zajmuje się projektowaniem graficznym (m. in. plakat, layout, okładki), ilustracją oraz od niedawna zaczęła tatuować.