Return the Gift

So sorry to hear of the passing of the great #AndyGill, guitarist of Gang of Four. One of my principal influences on the instrument as his jagged plague disco raptor attack industrial funk deconstructed guitar anti-hero sonics and fierce poetic radical intellect were formative for me.
 Tom Morello

I

Wywyższyliśmy karabiny ponad margarynę,
a co bardziej spostrzegawczy mogli dostrzec
błysk nowoczesnego myśliwca nad nieczynnym
oddziałem szpitala, nie dziwi więc, że tak boli
śmierć każdego dobrze pojętego druciarza,
który mocnym atakiem prawej dłoni
pompował adrenalinę w krew klasy pracującej.

Proste i precyzyjne maszyny rytmiczne,
oparte na kawałku drewna i magnesie ceramicznym
niosącym popłoch w schemat oparty na plątaninie
diod, kondensatorów i tranzystorów germanowych,
wystukujące jeszcze w czasach, gdy istniała
jakaś alternatywa, a rząd miał własne pieniądze,
mogą okazać się drogą nieopisaną numerami od jeden od trzy.

II

Akurat wszechświat rozszerzał się jak zakres
społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw,
które, aby zachować zdolność zarobkowania
w długim okresie, miały uśmiechnąć się szerzej
do interesariuszy spowitych dotąd kremową mgiełką
dalszego otoczenia, a odtąd – prawowitych adresatów
działań jednocześnie rozsądnych i zyskownych. Akurat.

[Jak będziesz tak zacierał dłonie, to je sobie pokaleczysz.]

Dalej robiło się nawet ciekawie. Niwelowanie
asymetrii informacji ku obopólnej korzyści.
Wzajemny szacunek. Poprawa warunków pracy.
Dbanie o dobre samopoczucie zatrudnionych. Pochwała różnorodności.
Poszanowanie praw człowieka na każdym etapie łańcucha wartości.
Innowacyjność. Troska o przyszłe pokolenia i ich dobrostan.
Oszczędzanie zasobów. Uczciwe płacenie podatków.

[To jest głowa, a to korpus. Jakoś się podzielimy.]

III

Gumki trzymane w lewej kieszeni kurtki
dawno nie czuły się równie samotne.
Ona miała ambicję, więc lepiej to zniesie.
Ptak, trzeba się było urodzić w bogatszej rodzinie.

Jeśli już musisz zakładać jakieś komitety,
upewnij się, że będą inne, niż ten:
każdy krok na parkiecie, podlewany alkoholem,
który sprawi, że lepiej to zniesiesz,

staje się lewarkiem podważającym
klepki parkietu w mieszkaniu tej starszej pani,
która mieszkała w nim od zawsze
i decyzją sądu nagle musi przestać.

Cóż, wygląda na to, że stawiając stopę,
przykładasz rękę, i bynajmniej nie jesteś
w tym odosobniony – choć to i tak lepiej,
niż ten gość z telewizji podpisany jako kredytobiorca.

IV

Czuły deparchator, pośredniak na torcie:

gdy proste maszyny mają manuale w językach obcych,
gdy złożone procesy modelujesz kostką sera
składającą się przede wszystkim z dziur,
gdy zmieniasz zdjęcie w CV,
bo myślisz, że to może to,
i wysyłasz trzy wersje,
każdą z odmiennym oświadczeniem RODO,
i gdy po suchym miesiącu
przychodzi pora deszczowa (when it rains, it pours),
i nagle musisz dokonać wyboru
w warunkach niekwantyfikowalnej niepewności,
i wiesz już, że ulosowienie wyboru jedynie zaciemni,
i każdy wybór okaże się wyborem gorszym od optimum,
bo the second best nigdy nie będzie the best,
i zastanawiasz się, czy nie byłoby lepiej
być jedną z tych nieco mniej wyróżniających się grup,
piszących z reguły o szczęściu w miłości,
ale przecież wiesz dobrze, że warunki tworzenia
niewiele miejsca zostawiają na miłość, więc
byłbyś w najlepszym razie popularnym oszustem
(przy czym każdy drobny wzrost popularności sprawi,
że skala twojego oszustwa wzrośnie wykładniczo),
cóż, może już czas odstawić gitarę na statyw,
skorzystać z bezpłatnego vouchera na pobyt w uzdrowisku
zlokalizowanym w Łodzi, i rozejrzeć się za jakąś laseczką
wąglika (and that’s something I don’t want to catch).



Rafał Kwiczor (ur. 1985) – mieszka w Warszawie. Kiedyś studiował malarstwo na UAP, teraz ilustruje jako freelancer. Buduje skomplikowane narracje oparte na ruchu, w których trzeba odkryć element uruchamiający całość. Gra z lat 90. – The Even More Incredible Machine idealnie oddaje jego ilustracje, sposób, w jaki działa i jak tworzy zamknięty, smutny, nostalgiczny a nawet przygnębiający świat, wypełniony zakłopotanymi głowami w przestarzałych fryzurach.

Tomasz Bąk (ur. 1991) – kolektyw schizofreniczny, autor trzech książek z wierszami, poematu Bailout (WBPiCAK, 2019) i jednoaktówki Katedra (Wydawnictwo papierwdole, 2019). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w kategorii debiut za tom Kanada (WBPiCAK, 2011), Poznańskiej Nagrody Literackiej – Stypendium im. Stanisława Barańczaka za tom Utylizacja. Pęta miast (WBPiCAK, 2018) i Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii poezja za Bailout. Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim.