Jacek Paśnik urodził się w roku powodzi tysiąclecia i uchwalenia konstytucji III RP. Dzieci są jego debiutem prozatorskim. Akcja książki rozgrywa się w pierwszej dekadzie XXI wieku, której autor poświęcił także nostalgiczno-duchologiczną stronę facebookową, „Dzieci Neo”. Dzieci nawiązują do tematyki udostępnianych postów, które przedstawiają dorastanie tak zwanych „zillenialsów” – tytułowych „dzieci Neo”. Z okładki witają nas: parafraza logo zamkniętej już w Polsce sieci marketów, buty na żółtej gumowej podeszwie i plastikowa reklamówka (w Łodzi, z której pochodzi Paśnik, nazywana chyba „zrywką”). Zwracam uwagę na detale, które wrócą w Dzieciach jeszcze wiele razy.

Teodor, główny bohater książki, urodził się pod koniec lat dziewięćdziesiątych w ościennej dzielnicy jednego z miast wojewódzkich. Jego dzieciństwo przypadło na krótki okres rozkwitu gospodarczego, który skończył się szybko i drastycznie. Przy pomocy popkulturowych nawiązań Paśnik aktualizuje charakterystyczne motywy opowieści o dojrzewaniu takie jak pierwsza miłość, inicjacja społeczna i seksualna; pisze też o traumatycznym końcu dzieciństwa. Połączenie ambitnej autoetnografii dorastania z opowieścią obyczajową jest jednak trudnym zadaniem – zamiast uzupełniać się wzajemnie, te dwa główne wątki stopniowo tracą spójność, co zaburza kompozycję książki.

Połączenie ambitnej autoetnografii dorastania z opowieścią obyczajową jest trudnym zadaniem

Paśnikowi najlepiej wychodzą partie opisowe: obserwacja bohaterów i rejestracja szczegółu codzienności. Choć relacje między postaciami naszkicował dość niedbale, ich historyczny kontekst przedstawił w najdrobniejszym detalu. Mieszkania „Budynku Mieszkalnego roku 2000” mają kolorowe ściany i meble z jasnego drewna, a z samym blokiem sąsiadują zaśmiecony podmiejski lasek i nowo wybudowana szkoła otoczona kostką Bauma. Pomieszczenia u Paśnika są wypełnione dywanami w ulice oraz żelkami i chrupkami uwielbianymi przez pokolenie, dla którego pierwszym zapamiętanym mundialem był ten z 2006 roku. Antropologiczna wrażliwość autora sprawia, że jego narracja staje się bogatsza, a przedstawiana rzeczywistość – wyraźniejsza. Celem tych zabiegów jest stworzenie opisu pewnego pokoleniowego doświadczenia. Choć jestem rok młodszy i wychowałem się w ościennej dzielnicy innego miasta wojewódzkiego, dobrze pamiętam opisywane zjawiska i przedmioty; kojarzą mi się z pierwszymi świadomymi latami życia i wczesną nastoletniością. Autor Dzieci w szczegółach oddał atmosferę tych czasów; dzięki narracyjnemu nadmiarowi tworzy portret własnego pokolenia – gdzieś pomiędzy millenialsami, którzy pisali na Gronie, siedząc w kafejkach internetowych (bohaterowie Dzieci mają w domu pierwsze prywatne modemy), a zetkami korzystającymi z fejsbuka na telefonie jeszcze w podstawówce (ikonka „internet” w telefonach ich starszych kolegów odsyłała tylko do strony informującej o błędzie). Pokolenie Paśnika pamięta z dzieciństwa i odtwarzacze VHS, i DVD.

Bohaterowie powieści to dzieci powstającej wówczas klasy średniej, zamieszkałej w nowych kolorowych blokach. Ich rodzice chodzili do szkół na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, podczas okresu transformacji weszli na rynek pracy, a potem zatrudniali się na etacie (albo kilku) w budżetówce lub handlu, względnie – zakładali małe firmy. Kupili też pierwsze deweloperskie mieszkania – na kredyt albo za pieniądze pożyczone od rodziny. Rodziców bohaterów Dzieci wyróżniają wysokie aspiracje i pracoholizm; to ludzie skrywający uprzedzenia i poczucie wyższości wobec mniej zamożnych rówieśników. 

Postaci Paśnika – z własnymi (lub dzielonymi z rodzeństwem) pecetami i komórkami – nie tylko czują przynależność do osobnego pokolenia, lecz także podejmują społeczną autorefleksję. Opowieść prowadzona jest z perspektywy „Bloku Mieszkalnego roku 2000” – większość bohaterów łączy więc wiek oraz wychowanie w klasie średniej. Tym wyraźniejszy staje się centralny dla powieści, klasowo uwarunkowany konflikt między Teodorem, bogatym Dawidem i pochodzącym z rozbitego domu, uboższym „Wariatem”. Niestety to najmniej przekonujący wątek Dzieci. Jego punktem kulminacyjnym jest samobójstwo Wariata, wydarzenie przełomowe w życiu Teodora, zapowiadane przez niego już od pierwszych stron powieści. Tej katastrofy można było uniknąć, gdyby nie przeoczono znaków ostrzegawczych. Przypomina się relacja Samuela i Bishopa z Niks Nathana Hilla, gdzie dziecięca znajomość powraca jako widmo w dorosłym życiu bohaterów. Hill stawia na wielość perspektyw i uważnie przygląda się emocjom bohaterów. Paśnik skupia się wyłącznie na perspektywie Teodora, który relacjonuje traumatyczne wydarzenie. Winą za tragiczną śmierć Wariata obarcza Dawida.

Czytaj także:
IWONA KOMÓR
recenzuje
Chronologię wody
LIDII YUKNAVITCH

Relacja Dawida i „Wariata” opiera się na przeciwieństwach. Syte dzieciństwo pierwszego jest zestawione z samotnym dorastaniem drugiego; wyższościowa obojętność Dawida – z chuligaństwem i niestabilną psychiką Wariata. Kontrast między bohaterami dodaje opowieści dynamiki i pokazuje, jak duże znaczenie w raczej jednorodnym środowisku mogą mieć różnice pochodzenia i warunków wychowania. W tych różnicach trudno jednak szukać wystarczającej motywacji dla samobójstwa Wariata. 

Różnice między dwójką bohaterów są wyjaskrawione, co pozwala dobitniej ukazać wykluczenie biedniejszego z chłopaków. Ich relacja jest jednak nieprzekonująco przedstawiona i nie do końca wiadomo, skąd przeświadczenie Teodora, że Dawid nękał Wariata z powodu jego biedy. Z perspektywy powieści obyczajowej tego rodzaju niejasność nie byłaby błędem, szkoda jednak, że właśnie w tym miejscu Paśnik odchodzi od swojej ambicji antropologicznych. W najważniejszym momencie powieści nie udaje mu się przekonująco połączyć narracji intymnej (opowieść o tragicznym końcu dzieciństwa Teodora) z bezosobową (analiza pokolenia zillenialsów i klasy średniej). Ukazanie samobójstwa jako konsekwencji napięć między wyrzutkiem a zamożnym nastolatkiem byłoby bardziej przekonujące, gdyby Paśnik zadbał o bogatszy opis przemocy rówieśniczej. Bez odpowiednio zarysowanego konfliktu Dzieci stają się bardzo prostą i niezbyt interesującą opowieścią o dorastaniu.

Niewykorzystany potencjał tego debiutu drzemie w wątkach autobiograficznych. Łódź czasów dorastania Paśnika wydaje się miejscem pokoleniowej przemiany. Tropy autobiograficzne pozostają tu czytelne, jednak własne doświadczenia autor miesza z fikcją, dzięki czemu może pisać swobodniej, łącząc osobiste retrospekcje i uniwersalne tropy spod znaku coming of age. Ale coś za coś: nie podejmując autoanalizy, Paśnik gubi antropologiczne zacięcie. A przecież powieści autobiograficzne, korzystające z aparatu krytycznego, by przedstawić osobiste doświadczenia osobiste w kontekście historycznym, ostatnio święcą zasłużony międzynarodowy triumf. Autoetnografia, autobiograficzny esej, etnografia intymności – to różne określenia nurtu, który reprezentują Carmen Maria Machado, Kiese Laymon czy francuska triada Annie Ernaux – Didier Eribon – Édouard Louis. Jeśli chodzi o polską literaturę, podobnie możemy czytać książki Ewy Kuryluk, Marii Reimann czy Doroty Kotas (ledwie trzy lata starszej od Paśnika). Wydaje się, że dla autora Dzieci – zainteresowanego definiowaniem swojego pokolenia i unikającego etykiety pisarza nostalgicznego – twórcy z tego grona mogą w przyszłości stanowić źródło inspiracji.

Momenty, w których Paśnik – poprzez gęsty opis, pełny wizualnych detali i serii trafnych społeczno-historycznych rozpoznań – obserwuje pokolenie „Dzieci Neo”, stanowią największą siłę jego debiutu. Paśnik wierzy (podobnie jak Olga Drenda, autorka Duchologii) że popkulturowe widma wpływają na codzienność silniej, niż tylko wywołując nostalgię; że w niedalekiej przeszłości warto szukać korzeni dzisiejszych zjawisk społecznych. Jest przy tym jedną z pierwszych osób w naszej literaturze, które zwracają wzrok ku początkom Neostrady i pastelowych blokowisk – o tym pokoleniu można jeszcze wiele napisać.


Jacek Paśnik
Dzieci

W.A.B., 2022, s. 256


Bartosz Pergół (ur. 1998) — student kulturoznawstwa i historii sztuki w ramach Kolegium MISH UW. Pismak w Radiu Kampus. Lubi obrazki. Poza tym: belfer i przewodnik beskidzki. Instagram: b.prgl