W Polsce nie możemy narzekać na dostępność literatury czechosłowackiej i czeskiej. Twórczość naszych południowych sąsiadów cieszy się u nas dużą popularnością, a jej znajomość nie kończy się na klasykach w rodzaju Jaroslava Haška, Bohumila Hrabala, Milana Kundery, Ladislava Fuksa, czy Josefa Škvoreckiego. Duża w tym zasługa wydawnictwa Afera Julii Różewicz, wcześniej natomiast Adama Włodka i Leszka Engelkinga, tłumaczy wierszy m.in. Konstantina Biebla czy Vítězslava Nezvala. Czechosłowacka i czeska poezja była i jest czytana, o czym świadczą wybory poezji Vladimira Holana, Jaroslava Seiferta (które wyszły w legendarnej żółtej serii PIW-u), Jiříego Kolářa, Jiříego Červenki czy Jana Skácela opublikowane w ostatnich latach. A przecież ukazała się jeszcze Antologia poezji czeskiej i słowackiej XX wieku, wydana w 1971 roku, był Czeski Underground ponadczterystustronicowa antologia tekstów opublikowana w 2008 roku, przybliżająca twórczynie i twórców literackiego podziemia z lat 1969–1989, w której znalazło się miejsce m.in. dla Egona Bondy’ego i Milana Kocha. Była antologia Maść przeciw poezji. Przekłady z poezji czeskiej w opracowaniu Leszka Engelkinga. Był również Arkadiusz Wierzba, kolejny świetny tłumacz z języka czeskiego (w 2012 roku przełożył Szamana, legendarną powieść Bondy’ego).

Dziś mamy natomiast Zofię Bałdygę. W 2020 roku w wydawnictwie Warstwy ukazały się Sąsiadki, czyli wybór wierszy dziesięciu poetek czeskich w jej tłumaczeniu, natomiast w Stowarzyszeniu Żywych Poetów – książka Miloša Doležala Jazda na szkle po oszczanym zboczu, za który tłumaczka otrzymała Nagrodę „Literatury na Świecie”. Obecny rok przyniósł z kolei wybór wierszy Jany Orlovej Nie uciekniesz, opublikowany przez nowe wydawnictwo – papierwdole – założone przez Jacka Żebrowskiego i Konrada Górę (również coraz częściej tłumacza z czeskiego). Przed kilkoma laty w Bałdyga tak pisała o swojej pracy przekładowej:

Jestem (…) samozwańczą tłumaczką mniejszości kobiecej z obszaru Słowiańszczyzny Zachodniej (…) Ostatnią rzeczą, której chcę, jest pozwolenie na przyklejanie moim autorkom krzywdzących nalepek, od których one same się odżegnują. Dlatego mówię o poezji kobiet (pisanej przez kobiety), a nie o pisaniu kobiecym (łączonym z określonymi tematami, formami, patosem, sentymentem, odami do różowych bobasków oraz prywatną, pierwszoosobową liryką miłosną utrzymaną w odpowiednio egzaltowanej konwencji) (…). Nie zgadzam się na definiowanie poezji kobiecej jako zależnej od większościowej, męskiej. Nikt nie doszukuje się rysów wspólnych w pisaniu męskim. Nie róbmy więc tego kobietom.

Z tą mocną deklaracją Bałdygi trudno się nie zgodzić. We wstępie do recenzji przytoczyłem nazwiska wielu poetów, jednak nie wspomniałem o żadnej poetce. Nie zrobiłem tego umyślnie, co też wskazuje, że twórczość poetek czeskich jest w Polsce raczej pomijana i niezauważana. Bałdyga, za sprawą Sąsiadek, a teraz wyboru wierszy Orlovej, chce zmienić ten stan rzeczy. Nie uciekniesz,biorąc pod uwagę ambitne cele translatorskie Bałdygi jest jednak, jakby na przekór, skromnym wyborem z dwóch opublikowanych książek Orlovej – Wąchać ogień (2012) i Wabika (2017) – oraz z przygotowanego już do druku zbioru Kocham ciebie i Hornbach, z którego dostajemy tu najwięcej utworów.

Zdaje się, że zasadniczym celem czeskiej poetki jest wyjście poza tendencyjny i ograniczony sposób myślenia o kobiecie jako osobie arbitralnie przypisanej do określonych społecznie ról w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Orlová sprzeciwia się dyskryminacji ze względu na płeć, nie godzi się bowiem, by płeć mogła determinować miejsce człowieka w społeczeństwie – by mogła mieć jakiekolwiek znaczenie w kontekście realizacji własnych ambicji i pragnień. Jednocześnie siła wierszy Orlovej tkwi w przesadzie. Za pomocą hiperbolizacji poetka parodiuje zakłamany obraz kobiecości. Do tego stopnia maksymalizuje z jednej strony efekt dosłowności (pochwa), a z drugiej – nastrojowego kiczu (róż), że jej wiersze zaczynają testować granice czytelniczych przyzwyczajeń i wyobrażeń. Nie znajdziemy tu więc oryginalnych tematów wyjściowych; większość konfesyjnych wierszy Orlovej porusza dobrze znaną tematykę cielesności, cierpienia i kobiecej tożsamości. Teksty nie są opatrzone tytułami i najczęściej składają się z zaledwie kilku wersów. W tej twórczości nie chodzi jednak o słowną ekwilibrystykę i rozbudowane poetyckie obrazy. Dlaczego zatem to właśnie wiersze Orlovej zostały zaprezentowane polskiemu czytelnikowi?

Bałdydze może tu chodzić o demonstracyjność zakorzenioną w wierszach i postawie Orlovej (która jest także performerką). Teksty czeskiej poetki mogą nie tylko świetnie sprawdzać się podczas publicznych wystąpień; świetnie ukazują również rewolucyjny potencjał tkwiący w poezji i zadają kłam poglądowi, że poezja jet mową wtajemniczonych  albo wyrafinowanym sposobem komunikacji nieprzystającym do (dosłownego) języka współczesności. W czasach, kiedy już otwarcie mówi się o kryzysie naszej cywilizacji, stosunków społecznych i zgubnym wpływie człowieka na otoczenie, wiersze Orlovej są dowodem na to, że należy skończyć z abstrakcyjnym językiem i metaforyzowaniem życia społecznego. I czym prędzej należy zacząć nazywać problemy po imieniu, bo tylko w taki sposób jesteśmy w stanie je rozwiązać. Wikłając się w subtelności, niepotrzebnie tracimy czas. Dosłowność i ekshibicjonizm przestały być prowokacją, lecz stały się koniecznością.

Czeska poetka uczy nas myśleć i mówić wprost, uczy kobiety wyrażać własne myśli, bez lęku, że zostaną wyśmiane przez mężczyzn i poddane ostracyzmowi ze strony innych kobiet. Wyznaje:

Strajkowałabym wyłącznie
na rzecz zaspokojenia analnego
dla wszystkich

Nie ma w tym wieloznaczności. Jest deklaracja. Wiersz jest miejscem, w którym emocje powinny znaleźć ujście, gdzie podmiotka powinna czuć się bezpieczne. Bo tych miejsc, w których można wyrazić siebie bez obawy o konsekwencje społeczne, jest coraz mniej. Na co dzień żyjemy przecież w opresyjnym systemie, który zmusza do określonych zachowań i wyborów, narzuca własne zasady funkcjonowania i sam ustala punkty odniesienia:

Nie poznałam balonówek Pedro
Nie doświadczyłam komunizmu
Jestem dzieckiem innego pokolenia
Mogę się określić tylko wobec konsumpcji
Jesteś dzieckiem innego pokolenia
Ale pieprzysz świetnie
(***, s. 12)


Na demonstracji przeciwko supermarketom
palono nagie dziewczęta
uciekłam
w cudzej koszuli
(***, s. 13)


Jestem cudzoziemką we własnym życiu
obserwatorką własnego ciała
niewolnicą własnego głodu
Czekam na decyzję:
mogę sama wybrać szminkę
ale nie jestem wolna
(***, s. 19)

Wiersze Orlovej cechuje jednak nie tylko dosłowność, obrazoburczość („Cipa to nie gołębnik / cipa to nie kwiat / cipa to nie pentagram / a ja go tam nabazgram”, ***, s. 22), lecz także wspomniany, zwielokrotniony, nastrojowy kicz:

Haftuję Księżyc
i połykam zielone drzewa
(…)
Wracam do pieca
i mokrą zapałką
jeszcze raz sadzę
niewyrośnięte drzewa
(***, s. 7)

Korzystanie z tych strategii poetyckich, mieszanie porządków, pięknego z brzydkim (trochę jak u Rafała Wojaczka) ma na celu przedstawienie skrajnie odmiennych wizerunków kobiety, które pokutują w społeczeństwach patriarchalnych, a w szerszej perspektywie – ukazanie dwoistości natury ludzkiej, jej ciemnej i jasnej strony. Szaleństwo i pragmatyzm, miłość i nienawiść, strach i odwaga, popęd i wstrzemięźliwość. Wiersze Orlovej, mimo że są komunikatywne, należy raczej współodczuwać i podczas ich lektury zdać się na instynkt, zawierzyć własnym pragnieniom i słabościom. Bo ludzka siła tkwi właśnie w wyrażaniu i uświadamianiu własnej słabości, we wskazywaniu jej źródeł:

W kąciku duszy męska prostytutka
Chcesz posuwać od tyłu
zamiast pogłaskać po głowie
W kąciku duszy męska prostytutka
(***, s. 27)


Nasikaj mi do ust, kochanie
niech będzie zabawa
Nie chcę pracować
Nie chcę myśleć
Nasikaj mi do ust, kochanie
za biurkiem
(***, s. 22)

W Nie uciekniesz ciekawie przedstawiony jest stosunek autorki do katolicyzmu. Według poetki kościół katolicki tłamsi ludzką osobowość i naturę. To instytucja działająca w oparciu o zakazy i nakazy, która odpowiada za rozmaite wynaturzenia wynikające z niemożności wyrażenia siebie inaczej niż poprzez system religijny i polityczny:

Mój kochanek posuwa aż boli
mój kochanek lubi krew
szampana i białe sukienusie
Mój kochanek jest katolikiem
(***, s. 16)

Wylewam ci się do ust
tak jak inni wylewają serce
Po drodze do czarnego kościoła
nie wolno się żegnać
(***, s. 21)

Twórczość Orlovej można interpretować jako próbę dopuszczenia do głosu tego, co stłumione i niewidoczne, zamknięte w ciele. Nasuwa się jednak pytanie: na ile te mocne, bezceremonialne wiersze są „dziećmi” samej autorki, a na ile świata, w którym ludzka natura została ukierunkowana na realizowanie pragnień innych niż własne? Pragnień generowanych przez systemy polityczne i religijne, które omyłkowo uznaliśmy za własne, a do których zaliczymy pragnienie sukcesu lub pragnienie posiadania nie tylko dóbr, lecz także ludzi. Kiedy Orlová odrzuca je i pisze wprost o własnym pożądaniu, narusza społeczny (męski) porządek i kwestionuje język wypowiedzi przypisany kobietom. To pokazuje, w jak trudnej sytuacji znalazł się dziś człowiek, któremu wmawia się, że może wszystko, a okazuje się, że nie może właściwie nic, bo pozbawiony został tożsamości, własnego „Ja”, własnego ciała i języka. I żyje dla innych, zamiast dla siebie. Staje się produktem, seksualną zabawką.


Jana Orlová
Nie uciekniesz

przeł. Zofia Bałdyga

Wydawnictwo papierwdole 2021


Rafał Różewicz (ur. 1990) – poeta, autor trzech książek z wierszami (ostatnia Po mrok, wydawnictwoj, Wrocław 2019). Nominowany do Nagrody Silesius (2015) i dwukrotnie do Nagrody wARTo (2015 i 2017). Współtwórca Nagrody FEJM przyznawanej za najlepszy debiut poetycki w danym roku kalendarzowym. Mieszka i pracuje we Wrocławiu.