Po prawie sześćdziesięciu latach od pierwszego wydania w Jugosławii (1965) ukazał się w Polsce klasyk literatury chorwackiej – powieść Krótka wycieczka Antuna Šoljana. Nie jest to debiut tego pisarza w naszym języku. W 1972 i 1981 roku nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego ukazały się powieści Zdrajcy (przeł. Bożena Nowak) oraz Port (przeł. Maria Krukowska) w niebagatelnych nakładach piętnastu i dwudziestu tysięcy egzemplarzy. W latach siedemdziesiątych opowiadania Šoljana drukował między innymi „Przekrój”, określając go mianem „doskonałego prozaika”. Jeszcze wcześniej, bo w 1971 roku, z jegi prozy Specjalni wysłannicy zaczerpnięto tytuł dla antologii utworów pisarzy jugosłowiańskich. Dlaczego akurat Krótka wycieczka nie doczekała się wówczas przekładu, trudno powiedzieć. Być może – jak to często bywa w przypadkach małych literatur – zadecydowały indywidualne preferencje tłumaczy albo redaktorów…

Polski czytelnik otrzymuje więc przekład Krótkiej wycieczki równo trzydzieści lat po rozpadzie socjalistycznej Jugosławii i dwadzieścia osiem lat po śmierci pisarza. Zasługa w tym między innymi Macieja Czerwińskiego: tłumacza, slawisty, wykładowcy i krytyka literackiego, a także autora posłowia do książki. Za wydanie odpowiedzialne jest zaś Wydawnictwo Akademickie Sedno, które od kilku lat coraz śmielej poczyna sobie z przekładami prozy autorów bałkańskich. W ofercie tego wydawnictwa pojawiło się kilku ważnych współczesnych pisarzy z byłej Jugosławii: Goran Vojnović (Figa oraz nagrodzona Angelusem Moja Jugosławia), Boris Dežulović (Pieprzyć teraz to tysiąc dinarów), Svetislav Basara (Dziennik Marty Koen) oraz nieco lepiej rozpoznawalny w Polsce Miljenko Jergović (Sarajewskie Marlboro).

Czytaj także:
OSKAR MELLER
recenzuje Mer de Glace
MAŁGORZATY LEBDY

Tym razem Sedno zdecydowało się wydać XX-wiecznego klasyka relatywnie niedoreprezentowanej u nas literatury. Krok odważny, ale niewątpliwie przemyślany, bo jest to powieść, która zestarzała się wyjątkowo dobrze. Potoczysty, chwilami kolokwialny styl, przygodowy kostium oraz całkiem żwawe tempo akcji sprawiają, że Krótka wycieczka z pewnością nikogo nie znudzi; zadowoleni będą jednak również ci, którzy w literaturze szukają filozoficznych refleksji, wieloznacznych symboli i intertekstualnych odniesień. Uważny czytelnik dostrzeże w powieści echa eliotowskiego modernizmu oraz egzystencjalizmu spod znaku Sartre’a i Camusa, a także nawiązania do twórczości Ernesta Hemingwaya i beatników – przede wszystkim Jacka Kerouaca, ale też Gary’ego Snydera.

Sam Šoljan pisarzy tych z pasją tłumaczył i popularyzował. Nie poprzestawał jednak tylko na tym – zajmował się krytyką literacką i teorią literatury, a także redagował, przygotowywał antologie i współtworzył czasopisma. Znany skądinąd ze swojej ironii, do literatury podchodził z pasją i na poważnie: pracował intensywnie, eksperymentując z gatunkami, stylami i środkami wyrazu – próbował swoich sił w prozie, poezji, eseju, dramacie, felietonie i w literaturze dla dzieci. Choć inspirował się pokoleniem, którego najlepsze umysły bywały „zniszczone szaleństwem, głodne histeryczne nagie”, hasło live fast, die young and have a good looking-corpse w warunkach śródziemnomorskich znacznie złagodniało – pisarz pożył wystarczająco długo, aby stać się jedną z centralnych postaci chorwackiej kultury drugiej połowy XX wieku. Chorwaccy literaturoznawcy udowodnili już zresztą, że Šoljan wielkim pisarzem był, a Krótka wycieczka to jego najlepszy i najważniejszy utwór. Jednak decyzja o przekładzie książki po kilku dekadach od jej powstania może wydawać się ryzykowna. Polski czytelnik, niekoniecznie świadomy chorwackich kontekstów, zechce pewnie sprawdzić, czy dzieło zda egzamin również dzisiaj.

Chorwaccy literaturoznawcy udowodnili już, że Šoljan wielkim pisarzem był

Krótka wycieczka to opowieść o rówieśnikach pisarza – o pokoleniu, które swoją młodość przeżywa w warunkach rodzącego się socjalizmu, ale i w cieniu niezabliźnionej wojennej rany. Hemingway mianem lost generation określał artystów, którzy musieli nagle dorosnąć na skutek wybuchu Wielkiej Wojny, jednak w Jugosławii, podobnie jak w Polsce, nazwa ta pasuje raczej do pokolenia, które doświadczyło okrucieństwa II wojny światowej. Ten generacyjny aspekt dla wielu czytelników współczesnych Šoljanowi stał się kluczowym elementem powieści, która miała uosabiać ducha konkretnej epoki, wyrażać atmosferę panującą w Jugosławii kilkanaście lat po wojnie.

Fabuła książki jest stosunkowo prosta. Kilkunastoosobowa grupa studentów i artystów pod przewodnictwem charyzmatycznego Roka wybiera się pewnego dnia na wycieczkę w poszukiwaniu klasztoru, w którym rzekomo znajdują się cenne malowidła naścienne. Podróż zaczyna się jednak komplikować; pierwszą przeszkodą jest awaria autobusu. Część grupy postanawia wyruszyć dalej pieszo. W trakcie wędrówki kolejni uczestnicy ulegają różnorakim pokusom i odłączają się od grupy. Tylko narrator dociera do celu – i nie zepsuję chyba nikomu radości z lektury, jeśli dodam, że nagrodzony zostaje raczej przewrotnie, a odnalezienie tego, czego szukał, daje mu jedynie krótką i pozorną satysfakcję.

Już na podstawie tego streszczenia domniemywać można, że opisana przez Šoljana podróż to alegoria. Początkowo, gdy tylko powieść się ukazała, popularność zdobyła wykładnia najbardziej aktualna i jednocześnie potencjalnie najbardziej kontrowersyjna. Dopatrywano się bowiem w książce przede wszystkim aluzji politycznych – prowadzący grupę Roko miał reprezentować ówczesnego wodza, Josipa Broza-Titę, a sama nieudana, choć ambitnie zaplanowana wędrówka symbolizowałaby wówczas jugosłowiański wariant socjalizmu. Dzisiaj w tych interpretacjach fascynują głównie powaga, z jaką traktowano literaturę, i strach, jaki wzbudzała myśl o jej wywrotowym potencjale…

Czytaj także:
MAREK PARYŻ
krytycznie o powieści
OCEANA VUONGA

Ciekawsza była natomiast wspomniana wcześniej dyskusja, która kładła nacisk na generacyjny aspekt dzieła. Oto pokolenie, dla którego wojenny koszmar stanowi coraz odleglejszą przeszłość, żyjące we względnym socjalistycznym dobrobycie lat sześćdziesiątych, musi odnaleźć własną drogę. Zakwestionować autorytety, ustosunkować się wobec przeszłości i dziedzictwa kulturowego, odnaleźć jakiś sens życia. Pisarz wychodzi jednak poza tę prostą narrację, stawiając pytania a to o indywidualną odpowiedzialność, a to o rolę wspólnoty i potrzebę znalezienia swojego w niej miejsca, a to wreszcie o poczucie sprawczości i pragnienie nadania znaczenia swoim działaniom. To właśnie dzięki tym uniwersalnym rozważaniom Krótka historia nie straciła na aktualności.

Šoljan pisze o chorwackich intelektualistach w dżinsach, ale równie dobrze mógłby opowiadać o pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków. Cytaty można mnożyć: „Panika i apatia są jak prokrustowe łoże, na którym rozciągnięty jest duch mojego pokolenia. Zgodnie z tym, jak nas uczono, między tymi dwiema przeciwnościami powinien istnieć zbiór stanów uznawanych za normalne. Jednak jakaś lekkomyślna i okrutna ręka wymazała z nas wszystkich te pośrednie niuanse”. Albo: „To już nie strach ani nie nadzieja, lecz całkowita pustka, w której się już nie przemieszczamy, tylko lewitujemy, jak groteskowe poświętniki w blasku księżyca. Nic już nie można zrobić. Decyzja zapadła, wszystko już się dokonało – teraz już tylko pozostało, żeby bezsilnie oczekiwać na konsekwencje. Taka nasza dola”. Depresja i ataki paniki; wrażenie niemocy, bierność, apatia i wyobcowanie; lękliwe oczekiwanie na to, co przyniesie jutro – to przecież katalog bolączek późnych wnuków pisarza żyjących w cieniu pandemii i kryzysu klimatycznego. 

Šoljan pisze o chorwackich intelektualistach w dżinsach, ale równie dobrze mógłby opowiadać o pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków

W Języku modernizmu Ryszard Nycz zauważa, że w literaturze XX wieku oddziałują na podmiot dwa przeciwstawne procesy – odrodzenie indywidualizmu oraz kryzys podmiotu (rozumianego jako „podmiot pewny siebie”). Napięcie między tymi tendencjami wydaje się jednym z istotnych elementów powieści Šoljana, przy czym u chorwackiego pisarza niekoniecznie są one przeciwstawne. Kryzys narratora związany z jego tożsamością, zbiega się bowiem z postępującym rozpadem wspólnoty: kiedy kolejni bohaterowie podążając za namiętnościami porzucają grupowe poszukiwanie fresków (jeden z nich odłącza się z powodu kobiet, inny – jedzenia i wina, kolejny kupuje dom, dwie kobiety odchodzą, bojąc się pozostać w męskim towarzystwie z powodu potencjalnych plotek), wątpliwości spadają także na narratora, a miłą wycieczkę przerywa nagle chwila przerażającej epifanii: „Wiedziałem, że czeka mnie upadek. Przeczucie tego upadku było w nas od zawsze. Nigdy nas nie zawiodło”.

Choć Krótka wycieczka to powieść o egzystencjalnym lęku i ostatecznej utracie złudzeń ubrana w przygodową formę pikareski, Šoljan daleki jest od nihilizmu. Narrator doświadcza co prawda „krańcowego rozczarowania”, ostatecznie jednak decyduje się pogodzić ze światem: „zaakceptowałem kamienistą drogę pod nogami, zaakceptowałem cierniste krzewy, raniące moje gołe ręce, zaakceptowałem głód i pragnienie…”. Postanawia też doświadczać i przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest. Nigdy nie zarzuca zupełnie poszukiwań dziwnego, zagubionego na istryjskim pustkowiu klasztoru, choć chyba nikt o nim nie słyszał. Ostatecznie przecież „sama walka w drodze na szczyty wystarcza, aby zapełnić serce człowieka”.


Antun Šoljan
Krótka wycieczka

przeł. Maciej Czerwiński

Wydawnictwo Akademickie SEDNO, 2021, s. 132


Aleksandra Wojtaszek – bałkanistka, doktorka literaturoznawstwa, tłumaczka. Współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”, publikowała m.in. w „Herito”, „Dużym Formacie”, „Krytyce Politycznej”, „Dwutygodniku” i „New Eastern Europe”. Laureatka nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO.