Mój przyjaciel mówi: „Dość mam już Rosji, już i na zawsze”. Ja mu na to odpowiadam, żeby nie mylił Putina z Puszkinem. I od razu czuję niestosowność tej rady. →
Zgadzam się z Kujawą, że krytyczna lektura powinna być raczej eksperymentem niż deszyfracją zagadki (wydobywaniem czegoś, co przez autora ukryte), choć nie widzę powodu, by tego eksperymentu nie nazywać interpretacją. →
Nieporozumienie czy niezrozumienie – w wymiarze prywatnym i społecznym – to kategoria kluczowa dla twórczości Claudii Rankine, pisarki dotąd nietłumaczonej na polski, a w Stanach czytanej bardzo uważnie. →
Edouard Louis – wciąż bardzo młody autor – pisze na gorąco, prawie bez dystansu, szybko, korzystając przy tym z całego socjologicznego dorobku poprzedników i poprzedniczek. →
Zdarza mi się mówić, że Henryk uważał się za człowieka pechowego. W jakimś przebłysku zuchwałości mam wrażenie, że pech ten rozłożył się po jego śmierci na bliskich. Z innej strony doszedłem do wniosków, że Henryka-Henryków było wielu. Nikt poza mną (i może Krystyną Sakowicz/Martą Zelwan) nie znał „tego-takiego” Henryka. →
Wśród kilku słów, na które Henryk Bereza był uczulony, znajdował się czasownik „uporać się”. Wśród tych słów, na które był uczulony, były takie, które i u mnie wywoływały wysypkę, chrypkę, pochrząkiwanie i swędzenie skóry, obejmując również miejsca intymne; takie było na przykład słowo „ubogacić”, we wszystkich jego odmianach. →
Czytajmy literaturę po Berezowsku – nie szukajmy w niej jedynego słusznego świata, patrzmy na przebłyski innych rzeczywistości, przylegających do tej, która jakimś dziwnym trafem została uznana za obowiązującą. →
Literatura była dla Berezy czymś w rodzaju religii, to jasne. Wyznaczył jej cel wysoki, to znaczy ocalanie przez prawdę. Prawda – własna, odnaleziona w rzetelnym procesie samopoznawczym − była warunkiem sine qua non. →
Opowiem Wam krótką historię szlachetnego obłędu Henryka Berezy. Herosa literatury zgubnej. Don Kichota. Jako że to do „Wizji”, poniżej moja wizja. Niejednego henrykoznawcę obruszy, ale… temu służą wizje. Z natury nieprzejednane – obruszają. →