Esej

W okamgnieniu

Przemieszczając się przez Jutlandię od samego południa po sam północny jej kraniec, mamy wrażenie, jakbyśmy stali w miejscu. Tak jakby przestrzeń zrównała się z czasem i trwały tak razem w niezmienności.   

Podróże z Alejo

Pisarz należał do owego grona odkrywców, jego pierwsze opowiadania oraz debiutancka powieść Ecué-Yamba-O! dotyczą właśnie świata Afrokubańczyków, czyli własnego podwórka. A jednak efekty nie były zadowalające, sam pisarz zablokował na dekady wznowienia tej pierwszej powieści, bo wydawała mu się (słusznie) bardziej etnograficzna niż literacka.  

Po obrzeżach. Sebald przeciw germanistyce

Pojęcie ojczyzny badane przez Sebalda w opowieściach o Kafce, Rotcie, a zwłaszcza o pisarzach żydowskich gett początku dwudziestego wieku i o Jeanie Amerym, zostaje odarte z dobrotliwego ciepełka – pisarz ujawnia jego przemocowy charakter i złowrogi cel, o którego ostatecznym spełnieniu już dzisiaj wiemy.  

Otchłań

Myślę, że najtrudniejsze do prześnienia są dla mnie te sny, w których odczuwam lęk wysokości: stoję na skraju wzgórza i wiatr dotyka moich pleców, idę po śliskich od deszczu gzymsach szerokich na jedną cegłę. Nie spadam, ale jestem o krok od utraty równowagi. Zimny skurcz przechodzi od stóp przez nogi, podbrzusze i wnętrzności. Do głowy chyba nie dociera.  

Po katastrofie: życie, całe życie

Kolejne powieści Agnieszki Wolny-Hamkało składają się w całość nie dlatego, że mają wspólne bohaterki czy bohaterów, ale dlatego, że są próbami we wspólnej sprawie: nowej opowieści o doświadczeniu dorastania, o procesie, który ma trwać tak długo, jak długo żywa będzie bohaterka.  

Drewno, płótno, wosk

„Czytelnicy »Sklepów cynamonowych« i »Sanatorium pod Klepsydrą« na pewno spostrzegli, że Schulzowska tandeta i rzeczywistość najniższej rangi, całkiem inaczej niż u Kantora, jest pełna kolorów. Jej sztandarowym przejawem są ptaki Jakuba” – Piotr Paziński pisze o relacji teatru Tadeusza Kantora, malarstwa Diego Velázqueza i twórczości Brunona Schulza.  

Synkretyki Teodora Parnickiego

Pierwsze powojenne książki Parnickiego, zapoczątkowujące zresztą jego „mieszańczą” epopeję, należałoby może więc traktować nie tyle jako pisma, których tematem byłby fenomen kondycji „rozszczepieńca”, ile raczej jako jej performatywne zapisy, gdzie wyuczony język ojczysty narażony jest ciągle na utratę. To język będący w stałym niebezpieczeństwie, zagrożony w każdej chwili wymarciem i podlegający pod jego wpływem przekształceniom, naznaczony już upiornością.