Krzysztof Cieślik zadebiutował podwójnie. Dał czytelnikom dwie książki w jednej papierowej publikacji, ale żeby przeczytać drugą z nich, trzeba odwrócić tom do góry nogami. Pierwsza to new sincerity, wydana w 2021 roku w Łodzi, z okładką Jakuba Pszoniaka (jak zwykle świetną), natomiast druga, wydana w Łodzi w 2021 roku, nosi tytuł zapiski z późnego kapitalizmu. Okładkę zaprojektował Jakub Pszoniak – jest świetna, jak zawszw. Cieślik wciąga nas w grę zmyłek, jeszcze zanim zaczniemy czytać. 

Częścią tej gry jest mylna sugestia, że mamy do czynienia z dwoma różnymi tomikami. Kiedy czytelnik dotrze do jednego z ostatnich zapisków z późnego kapitalizmu, czyli wiersza o końcu, w którym podmiot zwraca się do „polski”, żeby powiedzieć jej: „oddałem ci wszystko / a teraz jestem niczym”, okaże się, że o żadnym domknięciu nie ma mowy. To moment zawieszenia: podmiot „znów gada do siebie” i ogłasza, grozi lub obiecuje „polsce”, że „kiedyś skończy ten cover”. Wiersz Cieślika jest bowiem coverem Ameryko… Allena Ginsberga i (podobnie jak w oryginale) jego zakończenie jest otwarte, zwrócone ku przyszłości. Cover ten nie zamyka książki, raczej każe nam rozpocząć jej lekturę od nowa; dzięki niej zaczynamy rozumieć, że czytaliśmy jedną, a nie dwie książki poetyckie. Jeśli raz jeszcze puścimy sobie new sincerity, usłyszymy więcej nawiązań i cytatów – w wierszu X pada pytanie „co robisz na naszej ulicy”, już na pierwszy rzut oka jest więc bardzo amerykańsko. Ale pojawia się też Barańczak („jeśli dom / to tylko z tektury”), jest Kawafis z barbarzyńcami, są nawet wiara, nadzieja i miłość. 

Bezpośrednich parafraz nie ma tu jednak aż tak wiele, dużo natomiast rozmaitych poetyckich intertekstów – Teda Hughesa (wiersz Przemiany), Ginsberga, Williama Carlosa Williamsa, a nawet Aleksandra Puszkina. Te wiersze brzmią bardzo „amerykańsko”: Cieślik świadomie korzysta z rejestrów polszczyzny stosowanych przy tłumaczeniu poezji amerykańskiej i nawiązuje do dykcji stworzonych w polszczyźnie przez takich tłumaczy jak Julia Hartwig, Jerzy Jarniewicz, Piotr Sommer, Andrzej Sosnowski czy Andrzej Szuba. To nie jest zarzut, wręcz przeciwnie – pętle poetyckich nawiązań rozbrzmiewających u Cieślika bardzo mi się podobają. Te poszukiwania muzyczności i zmysłowości języka nadają wierszom lekkości i świeżości.

Dla Cieślika ważna jest szczerość. By jednak mogła wyraźniej uobecnić się w wierszu, musi utorować sobie drogę przez język polskiej poezji. Słuchając dykcji, do których nawiązuje Cieślik, można odnieść wrażenie, że wciąż chodzi tu o język, który kształtował się we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, w środowisku „brulionu”. Przywołując charakterystyczny sposób mówienia o doświadczeniu – tyleż osobisty, co sprywatyzowany – autor problematyzuje kategorię ironii, centralną dla tej poetyki. Ironiczne dykcje lat dziewięćdziesiątych powtórzone w dobie późnego kapitalizmu i antropocenu brzmią znajomo, jednak okazują się niewystarczające. Z tego przeświadczenia biorą się postironiczna wrażliwość i szczerość.

Czytaj także:
Adam Partyka
recenzuje tom wierszy
Julka Rosińskiego

Jeśli ironia pojawia się u Cieślika, to tylko jako środek, który uniemożliwia osiągnięcie celu (jak w nigdy nie miałem psa). „Ironia przestała mi wystarczać” – pisze Cieślik, ale próbom nazwania nowej wrażliwości towarzyszy przekonanie, że „cały jestem z nie swoich słów / nie szukam innych”. Szczerość, która ma się w tym miejscu pojawić, działa w paradoksalny sposób, jakby zza języka; to nie szczerość, ale sincerity

Cieślik rewiduje kategorie wrażliwości, przeżycia i afektu, ale nie idzie w kierunku liryki wyznania. Świadomie coveruje obce dykcje, wykorzystuje konwencje i naddatki znaczeń obecne w samym języku, wpisując w nie nagie (choć przecież wielokrotnie opisane), osobiste (choć przecież nie tak wyjątkowe) doświadczenie: 

puste miejsce 
różnica między pytaniem
dlaczego jestem a dla czego
jestem to puste miejsce to
uskok między przyczyną
a celem nie wiem czy
wypada nazwać kogoś pustym
miejscem ale jeśli tak to jesteś nim

ty

Życie bez cudzysłowu, o którym mowa w tych wierszach, wydarza się w języku – i na tej właśnie sprzeczności pracuje Cieślik w całej książce. Bardziej niż o samą szczerość chodzi więc o możliwość szczerości – nie tylko o to, żeby coś w wierszu powiedzieć, lecz także by zaproponować czytelnikowi pewien pakt, umożliwić mu bardziej bezpośrednią lekturę. 

Podobnie jak podmiot tych wierszy funkcjonuje w świecie cudzych słów, między tekstami (tłumaczonymi i czytanymi), memami i filmikami z Youtube’a, tak te wiersze-covery raczej sugerują wydarzenia, niż mówią o nich wprost, pozostawiając je poza nawiasem:

Listopad
znów jest listopad wiesz moja kochana
w pokoju słabe światło siedzę czekam
aż wreszcie wrócisz z Rossmanna i zrobisz
test robisz kilka wszystkie dają ten sam
wynik już jutro wracam bus pociąg Bolt
moja kochana wezmę parę czeskich
czekolad pewnie nie doczekają do
wiosny roztopią się na językach jak śnieg

Zostajemy z intensywnością przeżyć, na której skupiają się te wiersze. Nie bez przyczyny w jednym z nich pojawia się zalany kawą tom Williamsa Spóźniony śpiewak. Nośnikiem tej intensywności – bardziej zasugerowanej niż obecnej w tekście – jest bowiem przede wszystkim zmysłowość i obrazowy konkret, które Cieślik wprost łączy ze sztuką poetycką: „zawsze najpierw zgrzyt / wiersz to chropowate i giętkie / to koci język gdy go dotykam” (Czym jest wiersz).

Dokąd prowadzi nas ta new sincerity? Odpowiedź możemy znaleźć po drugiej stronie tomu – w zapiskach z późnego kapitalizmu. Szczerość i wrażliwość wypracowane w tych wierszach stają się nowe wtedy, gdy wpisze się je w stary język, który wciąż tak mocno wybrzmiewa w tych wierszach – coverowych, a zatem osadzonych w znanych już dykcjach. Gestem tego rodzaju wpisania jest właśnie decyzja o połączeniu dwóch książek. Dwie książki są jak dwie sekwencje jednego filmu. New sincerity jest blisko swojego bohatera – kochanka i ojca, siedzącego przed laptopem, tłumaczącego Hughesa, palącego papierosy. W zapiskach z późnego kapitalizmu kadr jest szerszy. Widzimy tę samą postać, ale jak gdyby z lotu ptaka: dostrzegamy w niej człowieka żyjącego w cieniu zbliżającej się katastrofy klimatycznej i uwikłanego w ponadindywidualną logikę gospodarki rynkowej, którą co najwyżej może sprowadzić do absurdu, jak dzieje się to w wierszu książki na metr kwadratowy.

Późny kapitalizm jest u Cieślika przede wszystkim spektaklem. Czy wiersz ze swoją intensywnością pomoże wyrwać się z pętli memów, seriali i rat kredytowych? Jednej z możliwych odpowiedzi można poszukać u Ginsberga: „ameryko, dałem ci wszystko, a teraz jestem niczym. / ameryko, dwa dolary dwadzieścia siedem centów” – te dwa wersy, które są mottem zapisków z późnego kapitalizmu, powrócą w wersji coverowej pod koniec książki. Ginsberg, który w innym motcie „odmawia rezygnacji ze swojej obsesji”, spaja cały ten projekt jako postać o skrajnej intensywności i radykalnej wrażliwości, która rozpaczliwie bije w Molocha. Szczególnie interesujące wydaje mi się nie to, jak blisko Cieślikowi do Ginsberga, ale co zmieniło się między 1956 a 2021 rokiem. Po jednej stronie jest wrażliwość, która przeciwstawia światu alternatywę w postaci szaleństwa i duchowej rewolucji. Po drugiej natomiast wrażliwość mniej jakby zrozpaczona, bardziej zorientowana na intymność. „jedyne lekarstwo to wiara w cierpienie drugiej osoby i nasza przy tym obecność” – mówi Jonathan Safran Foer, z którego słów Cieślik czyni motto new sincerity


Krzysztof Cieślik
new sincerity / zapiski z późnego kapitalizmu

SPP Oddział w Łodzi, Dom Literatury w Łodzi, 2021, s. 78



Aleksander Trojanowski – urodzony we Wrocławiu. Potem mieszkał na wsi. Studiował socjologię, obecnie uczy hiszpańskiego. Autor debiutanckiej książki poetyckiej „Parkingi podziemne jako miasta spotkań” wyróżnionej Wrocławską Nagrodą Poetycką Silesius.