Sam w siebie patrzę,
z daleka.
Furia, Tam jest tu

Gdzie się nie ruszę – pajęcza sieć, włochate ramiona
Nie wiem, czego ode mnie chcą.
Grzegorz Wróblewski, Musil

O debiutanckiej książce Macieja Bobuli wsie, animalia, miscellanea (2018) powstało kilka ciekawych tekstów krytycznych. Marta Koronkiewicz sugerowała, że tom Bobuli zapowiada nowy sposób pisania o wsi – nie jako ahistorycznej domenie prywatnych wspomnień z dzieciństwa, lecz przestrzeni społeczno-politycznych napięć. Zdaniem Pawła Kaczmarskiego Bobula odważnie dostosował „wielkomiejski” warsztat poetycki i intelektualny do pisania o swoich (peryferyjnych) korzeniach. Zuzanna Sala pisała natomiast o „podwójności” podmiotu, który jest zanurzony w świecie przedstawionym, a jednocześnie bez trudu przybiera wobec niego „zewnętrzną” perspektywę.

*

Oprawa graficzna nowego tomu Bobuli (za którą odpowiada Joanna Jopkiewicz) każe potraktować Pustko jako opowieść o dojrzewaniu. To imitacja poetyckiego brudnopisu, w którym rysunki zamieszczone obok wierszy przypominają szkice ze szkolnych zeszytów. Są tu liście, księżyce, gwiazdy (także Dawida), zwierzęta gospodarskie, serca, drzewa. Na każdej stronie pojawiają się – prezentowane na równych prawach – tekst, a obok wspomniane rysunki, przekreślenia, komentarze, zabrudzenia i kleksy. Dziecięce bazgroły nie tylko kontrastują z wymową tekstów; to również materialne ślady tożsamości, która może ulec odkształceniu pod wpływem choroby, niepewności, bólu czy strachu. W ten sposób Pustko staje się czymś w rodzaju intymistycznego performensu.

*

Bobula rozwija w Pustko wątki z poprzedniego tomu – unika romantyzowania krajobrazu wiejskiego, nie pisze sielanek, nie korzysta ze schematów, wreszcie: nie przybiera protekcjonalnego tonu – zarazem chętniej sięga po rymy, kalambury i wszelkie analogie; pod tym względem Pustko jest tomem bogatszym i bardziej rozbudowanym. Bobula ciekawiej gra też podobieństwami i dwuznacznością słów, odkształca je. To nieuchronny efekt podejrzliwości wobec języka, w szczególności wobec ideologicznych gotowców takich jak „naród”, „wspólnota”, „religia”, „historia”. Niektóre wiersze przypominają wręcz slamerskie improwizacje. Te muzyczne ściany (ze) słów kojarzą się z wierszami Tomasza Bąka: ukazują bogate zaplecze poetyckie, a jednocześnie krytyczny stosunek do rzeczywistości społeczno-politycznej.

Takie gry z językiem pozwalają na bardziej zniuansowaną refleksję:

zobaczyłem je na opasce uciskowej, pomyślałem,
to słowo jak odcisk, może mniej w nim tylko bólu.
odcisk zdążył dać mi już kiedyś wycisk,
kiedy pierwszy raz na żniwach poczułem kurz w nozdrzach
[…] historia świata to historia tego bólu
(„Ucisk”)

Bobula mówi o nierównościach i zależnościach; o zakorzenieniu i wykorzenieniu. „Ja” nie jest tu monadą – czymś wyabstrahowanym i samookreślonym – znajduje się bowiem w skomplikowanym układzie współrzędnych, który tworzy się w kontakcie z „innym człowiekiem, zwierzęciem, rośliną czy całym krajobrazem” (Podziękowania). W tej międzygatunkowej wspólnocie można pokładać nadzieje: „Imperatyw, by pamiętać o świetle, / kiedy noc przed nami długa” (Hu Bo); „że miłość jest wyjściem – to wiemy. / ale dotrzeć do niej – to wciąż / zajmuje nam zbyt wiele czasu” (Horror i Horror); „byłem pod narkozą, śniłem polskę przyjazną” (O). Bobula zdaje się proponować życie poza kapitalistycznymi stosunkami społecznymi, życie nieobciążone przez historyczną traumę, inną wspólnotę: antycypowaną, śnioną, marzoną, która wcale nie musi się urzeczywistnić:

innej nadziei niż ta, którą mam,
nie ma.
i w czasie, gdy w myślach
wszystko kończy się dobrze,
rzeczywistość brutalnie temu zaprzecza.
(„Wierzę, że”)

*

Pierwsze wiersze z tomu układają się w specyficzną Bildungsroman: pająk-człowiek, który „siedzi na piersi i zejść z niej nie myśli”, wręcza chłopcu kajet i inicjuje jego relację z literaturą. Niedługo potem znika, pozostawia jednak tajemniczą sieć: „ta błąkanina wersem, spisywanie tego, czego już nie chcesz trzymać / w sobie albo co wciąż chcesz pamiętać, co rozrywa ci duszę, bo było niemiłe, / i co ci koi ciało, bo było wzruszem” (Ćma). Być może pisanie jest właśnie snuciem pajęczej sieci: delikatnej, nielinearnej, rozgałęzionej struktury. Taki układ otwarty jest na anomalie i niespodzianki; sieć to w końcu ambiwalentna metafora – z jednej strony odnosi się do wzajemnych wpływów i możliwości, z drugiej zaś wskazuje na ukryte relacje, które ograniczają możliwości manewru.

Pająkowi poświęcono dwa sąsiadujące ze sobą wiersze, w których pojawia się motyw gravitas. W Pająku człowieku stwór mówi: „bądź mi, maćku, / zbawicielem i wypełnij mnie, proszę, helem, / siły ciążenia traktują mnie, jakbym wciąż był / obywatelem ziemskim”. Następnie dowiadujemy się, że grawitacja „to sposób, w jaki martwi pod spodem / domagają się swoich ziemskich rzeczy z powrotem”. Pytanie tylko – czego mogą żądać? Być może pamięci i prawdy. Przynajmniej tak czytamy w wierszach Pierwsza lekcja historii, 1995 i Druga lekcja historii, 1997. Mówią one o tym, co „poniemieckie” – między innymi o tożsamości Polaków na Ziemiach Odzyskanych. Bobula ukazuje w nich stan zawieszenia między obcością i swojskością. Pisze choćby o prababci, która mówi (po polsku): „wchodźcie, wchodźcie, to wszystko jest wasze”. Te wiersze są krótsze i oszczędne językowo; często zmierzają ku prostym wnioskom i mocnym puentom. Nie są do końca przekonujące, jednak pozostają istotne w kontekście całego tomu. Podmiot nie może bowiem uciec od swojej tożsamościowej „gleby” czy „błota”. Dzieje się tak na przykład w wierszu Człowiek słoń:

kiedy za oknem już widnieje, znów mam trzydzieści lat
i wciąż nikt prawie nie wie, że każdego dnia
ciężar jego głowy przywraca mnie glebie,
że gruzłowata jego dłoń tuli mnie jak dom.

Czytaj także:
Michał Trusewicz
o żywych liniach martwych ustach
Marcina Mokrego

„Gleba” odnosi się nie tylko do indywidualnych przeżyć. Wiersz Trzecia lekcja historii, 1999 kończy się wersami: „bo mimo przyrostu ludności / maleją mniejszości”, natomiast sąsiadujący utwór Mniejszości maleją rozwija tę konstatację:

ofiary składasz tu ze słów, z wierszy. w nich z zaświatów odzywają się zakopani
pogrom i baal (ha-)guf. wracają w snach, mówią:
przyjdź do przodków, wtul się w ziemię.
pod ziemią głos się zmienia, rozluźnia.
weź nas za ręce, w getcie pod ziemią jest nas więcej.

Relacja między przeszłością a teraźniejszością jest wertykalna (ziemia – podziemie), lecz nie statyczna; to, co ukryte (zagrzebane i schowane), domaga się naszej obecności, uwagi. Ziemia jest tu symbolem wzajemnego przenikania się dwóch porządków czasowych – każe myśleć o powrocie tego, co wyparte lub przemilczane w oficjalnej narracji historycznej.

*

Bobula miesza skale i optyki: raz zawęża perspektywę do rodzinnej mikronarracji, innym razem rozszerza ją globalnie (jak w wierszu Yolokaust). Ten ruch dobrze oddaje wspomniana metafora sieci, która organizuje kompozycję książki. Po zniknięciu pająka-człowieka podmiot dysponuje pustą siecią, dzięki której może na nowo się odnaleźć:

kiedy wiem,
że daleko tak blisko jest,
że nic nie jest bliżej, choć
nic też blisko jest wciąż
i wciąż bliżej mnie idzie

(„O”)

Bobula opowiada o peryferiach i wsi, przechodząc ze skali mikro do makro, dzięki czemu nie traci z oczu horyzontu operacji społecznych, ekonomicznych i dyskursywnych, które ingerują w lokalną geografię. „Małą ojczyznę” umieszcza w strukturach porządku symbolicznego, nadrzędną metaforę sieci można zaś interpretować jako alternatywę dla tożsamościowych grodzeń (między człowiekiem a przyrodą, między kobietą a mężczyzną, między wykluczonymi a hegemonem), które wyznaczyły współczesne porządki. W tej poezji upodmiotowione zostają przede wszystkim relacje międzyludzkie i międzygatunkowe, a nie pozornie samowystarczalne „ja”.

*

Pustko zadaje kłam tezie, że niesprawiedliwość jest nieodłącznym komponentem współczesnego doświadczenia. Bobula woli pisać o współodczuwaniu i nienaiwnej czułości – przykładem wiersz Hu Bo, jednocześnie poruszający lament na śmierć chińskiego artysty i opowieść o cierpieniu umierającego psa:

pies rodziców kaszlał, charczał wtedy
i wymiotował z powodu choroby żołądka
albo piszczał przeszywająco
a ja nie mogłem nic zrobić,
i położyłem się wśród rzygowin na ziemi,
i szeptałem: oddaj mi swój ból albo
przenieśmy się gdzieś, gdzie go nie ma.

Nawet gdy zostajemy sami, żyje w nas wspomnienie Innego. Pustko jest poetyckim dokumentem uwspólniania doświadczeń – między ludźmi, zwierzętami, przyrodą – i nasłuchiwania głosów dochodzących z ziemi.


Maciej Bobula
Pustko

Wydawnictwo Warstwy 2022, s. 88


Michał Trusewicz (ur. 1995) – studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Mieszkał i tworzył w kilku miastach. Były redaktor pisma literackiego „Wizje”. Swoje teksty drukował i publikował między innymi w: „artPapierze”, „biBLiotece”, „Blizie”, „Culture”, „Czasie Kultury”, „eleWatorze”, „Fabulariach”, „Fragile”, „Odrze”, „Opcjach” i „Twórczości”. W 2021 roku wydał debiutancką powieść, Przednówki.