Czekając na Dworskie Życie

Na co czekamy zgromadzeni na poczcie?

Dzisiaj ma przyjść Dworskie Życie.

Czysta nostalgia za życiem nieprzeżytym!
(będącym przeżytkiem, dodadzą złośliwi)
Zdrady. Intrygi. Romanse. Czerwone skrzynki.
Łańcuchy pokrewieństwa godne kolorowych
mazaczków Jacka Gmocha. Błękitna krew.
Śmiertelne choroby zwykłych śmiertelników
infiltrujące pałacową ochronę, wszystko to
podane językiem godnym barbarzyńców.

Dlaczego w domostwach taka bezczynność?
Dlaczego mieszkańcy siedzą i nie reprodukują się?

Bo dzisiaj wyszedł nowy numer Dworskiego Życia,
gulasz z serc kurczęcych musi ugotować się sam,
dzieciaki Williama i Kate właśnie kruszą serca!
Kiedy zamykano ten numer, nie było jasne,
jak rodzina królewska spędzi święta,
niech świeci następcom gwiazda betlejemska!
Widoczna ulga na twarzach strażników miejskich,
wieniec od Harry’ego został pomyślnie zarekwirowany,
by uniknąć niepokojenia opinii publicznej w trudnym czasie

(mógłbym przeinaczyć niektóre fakty, jasne,
ale będzie zabawniej, gdy pozwolimy im się zderzać:
ROZPACZ JEST CENĄ, KTÓRĄ PŁACIMY ZA MIŁOŚĆ,
ZA WASZĄ MIŁOŚĆ ZAPŁACĄ PODATNICY)

Z jakiego materiału wykonany jest dywan,
pod który zwykło zamiatać się kontrowersje?
Nie mam dywanu, mam resentymenty
i nowy numer Dworskiego Życia,
ale raczej nie spotka mnie trauma
długiego okresu szczególnego zainteresowania mediów,
różnica między regencją a abdykacją zwyczajnie mnie nuży,
zwykle przewijam kompletnie niedomagających władców.

Cóż, królowa też może chcieć odpocząć,
choć gdyby poświęciła kilka minut
na przekartkowanie nowego Dworskiego Życia,
mogłaby wyrazić pewne zaniepokojenie nagłówkiem
(Dwójka Królowej sugeruje wyciek informacji poufnych)
i jednak dość niefortunnie brzmiącą w polskich domach
nazwą jednej ze swoich słabości, zupełnych mikrusów,
kawałeczków tostu z kropelką dżemu malinowego,
brzmiących całkiem jak wyznanie wiary jam pennies.

Jak więc żyć, żeby nie musieć się przedstawiać?
Cóż, z wąsami i bokobrodami, 78-letni dziś
książę Michał przypomina do złudzenia
zabitego przez bolszewików cara Rosji Mikołaja II,
i to w sumie może być jakiś kierunek –
nawet jeśli nie stać cię na to, żeby latać
na randki własnym samolotem aż do Jugosławii,
nadal możesz żyć tak, żeby nie było co zbierać.

Cóż teraz poczniemy bez royalsów?
Ci ludzie byli jakimś rozwiązaniem,
lekko przeterminowanym hasłem krzyżówki,
w której wciąż da się wygrać feralną broszkę.

Holder i Kerkow

Rozdziobane widelcem resztki jajecznicy
i stygnąca czarna w kubku obok, tani bar
przypominający ten z czołówki Pulp Fiction,
ale położony jakby bliżej pasa startowego;
Roger Holder (słodkie brzemię nazwiska
ciąży mu znowu), zdegradowany weteran
wojny wietnamskiej, prywatnie oszust
i najgorszy koszmar żonatych towarzyszy broni,
patrzy głęboko w oczy Cathy Kerkow,
licealnej piękności z Coos Bay,
która w ostatnich latach lekko się zdezelowała.
Żadne z nich nie ma broni, ani powodu,
by się bronić, jasne, mogliby nadal
dokonywać drobnych kradzieży w marketach
i wystawiać pozbawione pokrycia czeki
na raczej drobne kwoty denominowane w dolarach,
być może czekałaby na nich posada przy krojeniu cebuli
lub gorsza strona masażu z wkładką w IMP przy 4th Avenue,
ale gdzie im – odznaczonemu sześcioma gwiazdkami
i szkolnej gwieździe biegów średniodystansowych –
do takich zajęć, dlatego patrzą sobie głęboko w oczy,
i drugiego czerwca 1972 r. porywają samolot
należący do Western Airlines (lot 701),
być może tylko po to, by sprawdzić,
czy łapane kilkanaście lat wcześniej kijanki
faktycznie rozwiną się w salamandry.

Mongo

Myślałeś o tym, żeby spróbować czegoś nowego?
Gdy zawiedzie możliwość wyspy, czas
pomyśleć o możliwości wybrzeża. Późne lato,
tuż po szczycie sezonu, na promenadzie dziewcząt
jakby mniej, rybitwy rzucają się na niedojedzonego gofra.
Jesteś szczęśliwie bezrobotny, masz koszulę jak Koston
i pod nogami long board, suniesz wzdłuż wybrzeża,
każdy chciałby być tobą, jeszcze przez chwilę,
zanim morze zaanektuje brzeg, zanim się zestarzejesz
i przesiądziesz na elektryczną hulajnogę,
ale na razie odpychasz wszystko, co złe,
na razie jeszcze odpychasz się.



Tomasz Bąk (ur. 1991) – kolektyw schizofreniczny, autor trzech książek z wierszami, poematu Bailout (WBPiCAK, 2019) i jednoaktówki Katedra (Wydawnictwo papierwdole, 2019). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w kategorii debiut za tom Kanada (WBPiCAK, 2011), Poznańskiej Nagrody Literackiej – Stypendium im. Stanisława Barańczaka za tom Utylizacja. Pęta miast (WBPiCAK, 2018) i Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii poezja za Bailout. Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim. 

Magdalena Kupiec (ur. 1992) – działa pod pseudonimem mery.pixels. Urodziła się i tworzy w swoim ukochanym mieście Gdynia. Obecnie robi magisterkę na ASP w Gdańsku na wydziale grafiki projektowej. Tworzy plakaty, ilustracje prasowe oraz projektuje i wykonuje murale.