Pierwszego dnia wstałam rano i skończyłam czytać
Dlaczego liberalizm zawiódł, a zaczęłam Rzekomo fajną rzecz.
Potrafiłam się skupić przez półtorej godziny, później
sprawdzałam na internetowym koncie pacjenta, czyli
na moim koncie pacjenta, czy mam covida.
Czy go miałam?
A czy sterroryzowane słońcem szkolne dzieci nie chciałyby
wykrzyczeć całej swojej niezrozumiałości prosto w próżnię,
nie wiedząc nawet, że takie działanie byłoby w zgodzie
z potrzebą wolności, która gdzieś w każdym z nas jest?
Za rok będziecie się śmiać z tego wirusa.
Oczywiście, nie wszyscy.
Zgubiłam karteczkę z Diagnostyki,
sprawdzam kompulsywnie internetowe
konto pacjenta, lecz na darmo.
Skąd mam wiedzieć, co się ze mną stanie
za rok? Nie wiem, co się ze mną dzieje
na bieżąco. To jest nieustanna kwarantanna.
To są ramy, w których zamykam kłopoty.
Mówię: tarapaty, chcę brzmieć tak, żeby dane
o moim organizmie dokonały implozji teraz.
Na niebie chmurki, na ziemi moja karteczka
z numerem zlecenia. Komu będzie dane,
temu niech nie przyjdzie do głowy data
mojego urodzenia.
Przychodzę, a lekarz do mnie mówi wolno i spokojnie: proszę stąd wyjść.
Proszę się do mnie w ten sposób nie zwracać. Proszę sobie wyobrazić moje
zdziwienie i żyłki na skroniach, które pulsują, a pulsują na każdym interview.
Proszę zabrać swoje ubrania, swój brud i swoje hormony. Nie narzucać się
z odpowiedziami, opowiadaniem o największych porażkach i wyzwaniach,
proszę przestać mówić o swoich ambicjach zawodowych. Wiemy, co z prawdą,
to nią nie jest, pani udaje i to jest syndrom Moniki. Lekarze są bezradni, niby
nic to nie zmienia, a jednak przychodzi pani do mnie i muszę wysłać panią
na ten test. Proszę się nie przejmować, ale pospieszyć się, bo to jest choroba.
Piąty dzień bez smaku, dzień jest coraz dłuższy.
Nie pracowałam w ogrodzie, bo nie mam ogrodu.
Wielka Brytania przysłużyła się Polsce na kilka
sposobów, jednak to Meghan Markle skradła serca
pisząc poemat o słojach zadrzewnych. Czy to nie ona?
Nie znałam ataków duszącego kaszlu, nie znałam
wrażeń oderwanych od zmysłów, bo byłam silna.
Tak silna, że nie zdołał mnie przewrócić wiatr
ani prześwietlić Wojaczek. Prześwietlić? Wojaczek
nie, Andrzej Sosnowski to mój ulubiony aktor.
Czego jeszcze nie mam? Złotych strumieni w moim ogrodzie,
strzelistych wież w moim ogrodzie ani nawet krecich norek.
Straciłam tydzień z życia, ale nie straciłam woli, ustrzel to sobie.
Straciłam piętnaście godzin na odświeżanie konta mnie jako pacjenta.
Czego nie mogę pojąć, to łuny nad kościołem świętego Więrzeja.
Strzelisty akt świętego Więrzeja wartko wznosi się moimi głosami.
Bo głosów mam kilka, choć wiele już straciłam: czego mieć nie chcę,
czego mieć nie mogę? Opary, a w rzece kąpią się byłe postaci mnie
jako pacjentki, bo byłam pacjentką, choć zapomniał o nas świat, a my
strzeliści tak bardzo. Muszę ci to powiedzieć, ale krety mnie zagłuszają:
nie teraz, nie teraz, Więrzeju, nie mów do mnie teraz, kiedy piszę resume.
Na początku był Andrzej Sosnowski.
później też był
Andrzej Sosnowski.
Na końcu będzie Andrzej
Sosnowski na HBO Go
prześwietlony tak samo
jak Paragraf 22 (Hulu).