Razem
Żarzy się łuna w obcym kraju
śnieg brudny parzy jak popiół
to wszystko zaraz się skończy
będziemy zaczynać od nowa
gdyby tylko było gdzieś miejsce
z wiotką wodą o imieniu rosa
i powietrzem ciepłym jak krew.
Epilog
Podejmuję wątek dopiero, gdy osnowa jest ciasno splątana.
A dopóki wszystko się przędzie, wtedy nie. To nic, że czas
przecieka nam przez palce. Na tym świecie, w tym ustroju,
tak już jest. I jeszcze dzieci. Lepkie dni. Byle w pobliżu,
tyle zwykle wystarczy. Ale głód powraca. To normalne,
mógłby powiedzieć terapeuta. Szkoda, że nie da się
na zapas. Połykam i chcę jeszcze. Będzie łatwiej
unieść, gdy znów zacznie się ta cała kołomyja.
Spróbujmy. Puentę przyniesie koniec historii.
Nie chcę puenty.