Za ogrodzeniem szumią domy opuszczona szkoła możliwe że to przebudowany kościół Odbywa się tu świeckie przejście narzędzia połyskują w świetlówce zanim przerwa w dostawie prądu pogrąży całe miasto w mroku świecimy od środka
– – –
Należy zebrać
całą wiedzę
jaka o nas istnieje
Wyrywani
przechylamy się
Należy pamiętać
kim byliśmy
– – –
Kopiemy więc grób w cieniu rodzinnego drzewa Wypełniamy go kośćmi i piórami żeby las wchłonął historię Odcinamy gałęzie widzimy jak ciemność spada przez szczyty drzew W miejscu w którym jesteśmy unosi się dym z komina Gdy potem mamy zasnąć śpiewamy sobie nawzajem cienkimi głosikami
– – –
Nie mogę iść dalej nie mówiąc, że rzecz dzieje się nad morzem Zatem widok na morze Mogę dodać: Jest tu latarnia morska Chciałabym spać w latarni ale jednak nie Kapie z piersi biała ciecz wylewa się na gruby drewniany blat stołu Może przyjdziesz i zażądasz pokrewieństwa powiesz że rozpoznajesz ten sweter Marnie jest rodzić dzieci Moja obfitość o której nie chcesz słyszeć A więc to widok na pola
– – –
We śnie przeszkadza światło latarni budzimy się od szarpnięć zanim sen przeleje się w jawę Powietrze jest tu ostre, górskie pardwy podrywają się i w końcu nas budzą
Morze się teraz unosi zalewa otoczaki zostawi muszle i żwir Wszystko co wypada z łodzi i statków wypłukane do nowych kształtów ułożone na brzegu lasu żebyśmy mogli to jutro pozbierać
jeśli morze znów się cofnie
– – –
Wzięli ją od nas na ważenie i mierzenie leżałam z uniesionymi nogami nadal krwawiłam Była sobota rano ponure światło Musimy opowiedzieć jej o świetle o snach które objawią się na zewnętrznej warstwie skóry o morzu które się unosi o gałęziach które rosną o lesie który kusi
Las kusi
– – –
Ciemny kontur
pośrodku tłumu
nagle dostrzegamy
to serce zwierzęcia
– – –
będziemy szeptać modlitwy nad suchym piaskiem
nie wiadomo czy ktoś odpowie