[umierając powoli, powoli]
wewnątrz tego snu
do którego należą
mgła mojego oddechu
w świetle latarki i maleńkie
zwariowane znikliwe
płatki śniegu
[wyobrażam sobie]
że akurat teraz stawiasz pierwsze kroki
na cielęcych nóżkach
cienkich i drżących jak wierzbowe witki
podnosisz ciężką głowę lotosu
rozpościerasz liście
zapuszczasz korzenie
wydziobujesz się z ciemnej skorupki
na światło
a wtedy moje matki
zazwierzęcają zaroślinniają świat
PSALM XXX
jak kolumny z mgły, tak
maszerują nasze policzone dni, jak
śpiew z prochu, tak zanosimy siebie
do najdłuższej nocy. Co istnieje
gdzie nie widzimy, do kogo
się zwraca? „Emergency
warning for Eden”, że zapłoną
sny, których jeszcze nie śniliśmy
i płatki sadzy odtańczą żałobę
po tym czego nie: