Wiersz złączka
Ten świat jest zjadaczem trupów. Wszystkie rzeczy,
które się na nim jada, także umierają na nim.
Prawda zaś karmi się życiem. Dlatego nikt z tych,
którzy żywią się z [prawdy], nie umrze.
Ewangelia Filipa
(tłum. Wincenty Miszor)
Jako Marinetti jadłem we Włoszech
Spaghetti. Myślę o turbinie ciała
Mając pod nosem dwa kubki kawy,
A teraz staram się przełożyć znaki
Graficzne na alfabet Braille’owski, co
Jest nawiązaniem do niewidomych
Oraz kretyńską kradzieżą i brakiem
Poszanowania. O tym nie wolno
Mi się wypowiadać – będę korzystać
Jedynie z „nadanych” mi rejestrów, z cech
Mojej konfiguracji. Jako Marinetti
Ogłosiłbym się za faszyzmem, jako
Ja nie mam pewności, czy też byłbym
Faszystą. Jako Matwiejczuk w każdej
Chwili mogę zmienić imię i nazwisko.
Twierdzę, że wolę się nie odzywać.
Twierdzę też, że emfatyczne twierdzenia
– Takie właśnie jak powyższe – słyszę za
Często, a one niekoniecznie działają,
A przynajmniej nie pozytywnie, bo
Nie są kompatybilne z panującymi
Rejestrami, których wykorzystanie
Miałoby potencjał sprawczy prowadzący
Do przekonstruowania rzeczywistości
W układ przyjaźniejszy równowadze
Psychicznej w usytuowaniu wśród
Wszystkich mechanizmów. Jako Matwiejczuk
Jeszcze nie jestem kompatybilny, jako
Marinetti jedzący spaghetti jeszcze
Nie rozpocząłem swojej działalności
Będąc w stanie potencjalnym bawiłem
Się słówkami, które wyczytałem w
Artykułach na temat nowinek
Technicznych. Potencjalny Marinetti,
Nieznaczący Matwiejczuk. Jako K. Dick
Napisałbym „Valis” w tydzień pod wpływem
Amfetaminy, jako Matwiejczuk piję
Maksymalnie trzy piwa, sporadycznie
Palę. Czasem piszę pod wpływem środków
Nasennych. Jedyna ewangelia jest
Apokryfem odnalezionym koło
Nag Hammadi (<3) w jaskini w złym stanie
W przekładzie. Matwiejczuk też jest przekładem,
Jest przełożeniem konstrukcji materii
na system dyskursów. Za każdym razem
Byłem nieznaczący. To kompatybilność
Mnie przełożyła na medium „rzeczywistości”.
Równowaga
o
Facet ma narośl na lewym barku, która wygląda jak wyżuta guma albo mały mózg
i
Równowaga już nie jest taka elegancka
Jak kiedyś była. Pochyla się i pochyla.
Po powierzchni stołu spacerują żuki.
Plują na siebie żując mydło w chlebie
W niebie. Proszek. Napiszcie coś o tym.
Prośba. Ale czyj/a. Jestem za wprowadzeniem
Odmiany rodzajowej w każdym słowie.
Próśb/a, ta prośba, ten próśb. Jakoś to idzie,
Uczymy się. Proszę, uczymy się, uczymy się.
Nauka? Nauk/a. Ta nauka, ten nauk. Jest
coraz lepiej, coraz lepiej. Cenię cię.
ii
Żuki nie umieją pisać. Dlaczego? Też chciaaaa-
Łbym to wiedzieć. One muszą mieć z wiedzy
Tylko to, co jest łatwe do zapamiętania,
Bo jak to tak bez nośników pamięci coś więcej?
Załóżmy, że przychodzisz do domu i widzisz
Wannę. No byś się w niej pewnie wykąpał. Dawaj.
iii
Nie podkreślaj, bo wiesz, że ja zrobię to
Lepiej. Lepiej na kolanach narysować kibelek,
Niż czołgać się po zasiekach. Dobrze o tym wiem,
Dlatego postanowiłem założyć knajpę dla
Dezerterów, w której mogliby się chować pod
Podłogą za każdym razem, kiedy przyjdzie
Żandarmeria, to oni w dół przez klapy. Iiii
To jest dobre. Dobre? Dobro… To dobro, ten dóbr,
Ta dobra. To było nieco trudniejsze, ale
Jak się popieści, to i się w równowadze zmieści.
iv
Defenestracja. Pozdrawiam.
v
Dobra kawa na okręcie. Marynarz ma platfus,
Dlatego chodzi boso, żeby stopami
Przytwierdzać się do pokładu jak przyssawkami.
Stąd taka dobra kawa. Trzyma poziom, to i
Nawet jako tako wiele spoko rzeczy się ziści.
Za taką kawę warto wejść przez okno.