Marsjanin spotyka Jezusa na Wenus.
Nie przypadają sobie do gustu.
Marsjanin pobiera próbki z Jezusa
ale po chwili wyrzuca je w próżnię
bo nie czuje się z tym, co robi OK
uważa, że ostatnio nic nie jest OK
Jezus odkrywa życie na Marsie.
Właściwie, gówno, nie życie
jakieś dwie bakterie, które mogłyby
równie dobrze nie żyć. Jezus uznaje,
że to musi być pomyłka
Marsjanin postanawia przeprosić się
z Jezusem gdy wpadają na siebie po raz
drugi, na imprezie u wspólnych znajomych.
Wszyscy wokoło skupili się na piciu
ale Marsjanin i Jezus skupiają się na jedzeniu
zamieniają to spotkanie w prawdziwą
orgietkę śledzik-kalafior-lody waniliowe
Co jest gorszym gównem, żelki czy chipsy?
Marsjanin próbuje zagadać Jezusa, ale ten
akurat zawiesił się, wpatrując w kabanosa
o smaku sera. Wszyscy wybuchają śmiechem
gdy Marsjanin opowiada dowcip o
pół-bogu, pół-krowie, pół-asteroidzie.
Wszyscy, tylko nie Jezus
Jezus postanawia zacząć wszystko od nowa
na Marsie. Pluje na powierzchnię Marsa
kilka razy. Liczy, że w oplutych miejscach
wyrośnie coś, co go miło zaskoczy, ale
nic z tego. Tymczasem Marsjanin zostaje
poproszony o odpowiedź na pytanie:
Czym jest prawdziwy relaks?
Jest niczym… – chce odpowiedzieć,
ale zamiast tego wybucha śmiechem,
bo przypomina mu się mina Jezusa
na bilbordzie reklamującym musztardę i keczup.
Którejś nocy Jezus zwierza się Marsjaninowi,
szepcze mu do ucha: uważam jedzenie za
najnudniejszą czynność ever. Nudniejszą niż
oglądanie piłki nożnej w telewizji.
Marsjanin pobiera jeszcze raz próbki
od śpiącego Jezusa. W połowie drogi do laboratorium
zmienia zdanie i zakopuje je u siebie,
na Marsie. Następnego dnia wyrastają
na Marsie dwa drzewa. Właściwie nie tyle
prawdziwe drzewa
co marne, kaktusopodobne bonzai.
Marsjanin zadaje sobie dwa pytania:
Czy jest jakakolwiek odpowiedź,
która by mnie usatysfakcjonowała?
oraz: Czym jest prawdziwy relaks?