na krótko proszę fryzjera
mistrz pani wie pani uwierzy
ludzie ryzykują wszystko zrobią
ja wolę wakacje
niespiesznie dochodzę do ręki
mężczyzny który w letni dzień
zwykł głaskać moją głowę
zimą wciskał się pod czapkę
po szczecince po szczecince
błogi dreszcz dźwięk
czy pani słyszała o podziemiu
psie łebki szorstkość bliskość
przymykam oczy pierwszy nie żyje
otwieram oczy błyski na skroniach
zaciskam powieki drugi zakopany
ludzie nie boją się choroby
mrużę się i drży lustro
twarz ojca wychodzi ze mnie
spod włosów naskórka
jestem nieżyjących mężczyzn
jestem nieżyjących mężczyzn
tak będzie dobrze dobrze
Ta krucha rzecz jedyna jaką mamy
Smakuje i wywołuje mdłości
Jej zazdrosna kochanka
Przyspiesza oddech i krok
Spowalnia wydzielanie
Ta jedyna i jej partnerzy jej
Dziewczyny jej przyjaciółki
I bracia starcy trucht bieg spacerek
Ta krucha rzecz sypana popielona
Zabiera się sama zabiera cię
Zabiera mnie zabiera nam
Przeklęta podła złodziejka
Okazuje się co dziwne przed śmiercią
Był starym człowiekiem ten figlarz babiarz
Jak nawiali nasi wujkowie dziadkowie
A potem już raczej wstydliwie z podziwem
Że zalicza że nie odpuszcza
Zawsze gotowy wziąć pokój
Postawić kolację smakować drinksy
Pierwszy do gadania nie tylko
To dziś by nie przeszło ale lubiłam
Ten jego erotyczny niebaczny
Styl na ból który go toczył
Pływaliśmy synchronicznie
Przypadkiem w miejskim jeziorze
Jednak i jego dopadło
Zaśmiewane zaćmione
Bezdech opuchlizna gnicie
poza galeriami sztuki
domami towarowymi
knajpami z tajskim
sklepami z galanterią
targami rękodzieła
zwiedzałyśmy sex shopy
dla kobiet wyszukane
w gay friendly guides
z działem wydawnictw
dobrych do przypisów
bezużyteczną bielizną
bo rządziła skóra
naga przypalona
wygrawerowana
interesowałyśmy się
klasyką i nowinkami
technologia parła
do przodu
zostawiając z tyłu
naturę kulturę gender
wyluzowane dziewczyny
udzielały porad
płaciłyśmy kartą
nie dbając o tropizm
każda pamiątka
jechała w walizce
starannie owinięta
czymś miękkim
chustką z widoczkiem
kupioną pod muzeum
ręcznikiem z bawełny
lokalną specjalnością
Niekończone zawstydzające notatki na rauszu
Niepowstrzymane nareszcie nieoszczędne
Mięsożerne używane pijane skoszone
Orgazmiczne lecz czasem nawet hetero
Wiersze dla ciebie są jak lukrecja
Nie wszyscy lubią ale przynajmniej
Nie jak jaglanka nikt nie przepada
Łatwo się przypala należy zachwalać
Są niewymizdrzone niewróżbne
Sekundy skup się nie zgub
Wierszy pisanych na haju chowanych
Po kątach niepożądanych na jawie
Zacieranych spieranych wynoszonych
Sennych aż przeczytasz wyczytasz
Wlewy z ampułek trzymanych
W niskich temperaturach
Wstyd wypada z inkantacji