krzesło fotel ekran monitora
telefon niebieskie światło
mop podłoga ścierki kuchenne
ręczniki kąpielowe
taboret pościel z szafy kołdra poduszki
szklanka popielniczka pety
to człowiek
rozrywam pomarańczę
gdyby to była mechaniczna pomarańcza
nie spływałby mi sok po palcach
zjadłabym kanapkę z mięsem
moi przyjaciele zwierzęta
łuska cebuli ogórek zielony
pomidor malinowy fasolka szparagowa
to rośliny
parapet okna obsrany przez gołębie
to ptaki
w łazience rybiki czas dinozaurów
zrobiłam makijaż
po dziesięciu miesiącach
(przenosiłam ciążę w czasie żałoby)
czekam na ciebie
wyczyściłam pastą do zębów
srebrne pierścionki kolczyki bransoletki
ściana deszczu w pokoju ciemno
zapaliłam świece otworzyłam piwo tyskie
przygarnięta od wczoraj kotka
siadła mi na kolanach (powinnam dać na fejsa)
otworzyłam balkon chodniki parują
zapach Delty Okawango
kurwa zamknęli mi cały świat
że tak zaśliniłam poduszkę
może śpiewałam arie sopranem
przez sen w Mediolanie
albo altem w konfesjonale
wyznałam grzechy swoje wszystkie
więcej grzechów nie pamiętam
ojcze
jeszcze ten jeden (niewyznany)
uwolnienie Barabasza
miałam być na tym krzyżu
ruda farbowana z odrostami siwych włosów
biją dzwony w kościołach
na modlitwę za odejście zarazy
nie chce mi się zdejmować
koszuli nocnej (nic mi się nie chce)
zakładać dżinsów tiszerta
żeby skoczyć po piwo
ulice zalane po burzy
płyną kartki wierszy (sennych niezapisanych poematów)
kolorowa kreda dzieci na kostkach brukowych
gra w klasy (Cortazar)
poeta na telefon obiecał mi przywieźć
Warkę Strong (nie wierzyłam)
przywiózł czteropaka
i swoją kobietę podobną do Ewy z raju
pożyczył Bukowskiego (Szekspir nigdy tego nie robił)
na sen mojego kota zagłaskali
zerwali sieć pająków w drzwiach
nad ranem
okno pokój kuchnia łazienka znowu okno
za nim kosiarki (za oknem)
ścięte trawy cuchną jak ścierwo psa
zostałam wdową po mężu i kochanku
w tym samym roku
kochanka jadły robaki przez miesiąc
w pokoju z widokiem na zachód słońca
mąż kazał się spalić jest w urnie
kochanek w trumnie
czytam
chyba po raz dziesiąty Obcego
śnię gdy nie mogę zasnąć
że jestem w Arabii
ziarna piasku wbijają się w źrenice
pustynia słońce strzał
czekam na widzów w czasie mojej egzekucji
ani chleb ani bułka z masłem
szynka ser ogórek zielony powidła
otwieram rosyjską musztardę
marynowane ostre papryczki chrzan ostry
po świętej pamięci mężczyźnie połykam żyletki
robię drinka z wody kolońskiej brutal
w nocy śni mi się matka
że jest Magdą Goebbels
zaciska mi w ustach fiolkę z cyjankiem potasu
śmierć
ma smak gorzkich migdałów