Rower śpi. Śmieciarka na grubych oponach potrafi
w ciszy zmieniać miejsce poboru szkła
a moje myśli to coś na kształt dzikiego starannie urządzonego ogrodu.
Na planszy miasta brama parking ulica, w zaułku pionek ja.
Zbija mnie przypadkowy rzut kostką albo szturchnięcie łokciem.
Robię obiad. Wracam na start.
Czego teraz potrzebujesz?
Jeżeli przyjmiemy że mózg to kompost należy uważać co do niego wrzucamy.
Opowiadał mi syn
że niektórzy potrafią pobierać energię przez miecz
i wystrzelić ją w formie strumienia. Od takich historii tracę ostrość.
Obiecuję nie używać języka jak wpadniesz.
Jak wpadniesz będziemy jeść zupę i jak żarówki led
linieć i lizać światło.
Linieć i lizać światło.
Odwiedzając innych należy posiadać własne źródło światła.
Burza w szklance cukier w krysztale koty ofukały karmę.
Pan od regulacji okien używając wkrętarki fantazjuje o nurkowaniu.
Jesteśmy już prawie na dnie
mam piasek w zębach i przełykam ślinę
gdy słyszę jak w pokoju obok ktoś kogoś ćwiczy
z pierwiastków i potęg. I to jest zwrot ostateczny więc żarzą mi się:
głęboki śnieg, laweta, stacja benzynowa i inne. Nad supermarketem
zanosi się. Wiatr dyszy jak spocony owczarek gdy bierzesz mnie plecionkami
linek. Bierzesz mnie bagażem z ekwipunkiem. Chmurami z waty cukrowej.
Zaś zdjęcie, które widzisz, to tylko stockowe royalty-free,
bo chciałam, żeby było jasne, że stoimy w martwym punkcie,
a jasność ta jest słodka jak styki rudych dachów,
czarnych liści brzozy i rozlazła biel.
Kontury przedmiotów
W płucach rozpręża się gaz i nigdy nie wiem
czy stojąc w strumieniu światła bardziej przyciąga chmura czy pcha
ciepłe powietrze. Zgadzam się pozostać w domu
gdyż unikając wielokrotnych i wielodniowych zejść
łapię się na perspektywę środka, na głębię pierwszego piętra,
drzwi zamknięte na amen. Praca to praca i nic z niej nie wytrzepiesz.
Tymczasem jest coś co można nazwać
zmierzchem człowieka albo swędzeniem
spowodowanym pęcherzykami w naczyniach włosowatych skóry
albo pomieszały mi się języki i nocą mówią do mnie zwierzęta
i sypiam i jem jak gdyby nigdy
albo
drzewa które mijam dają się pogłaskać
albo
rozsypana staram się nie ruszać.
Kiedy was spotykam zarasta mi krtań.