***

Zarys terenu w odroczonym błogostanie
rozkładu balansuje poza wybiegiem
pomiędzy uderzeniami dawno już na próbę
powalonych pni nieczysto rozwarte miejsca cięć
zasiedlone przez obce kolory z upływem niezdecydowanych
lat rozrosty pozostawionego sobie i o co się pyta
tu serce co do czego należy grzyb
do drewna drewno do grzyba kto gości a kto
jest gościem i na ile proszonym i czy będą
pamiętać wspólnie spędzony czas?

***

Zdewastowany teren jakże trafnie i posępnie
nazwany po ludzku nadznaczony zepchnięty
w ułomną dzikość
pustkowie po wielkiej zagładzie nasypy
z gruzu tak zwyczajnie w rozpadającym się
zaułku potłuczonych skorup przy niegdysiejszym wejściu
wokół którego szczawie
na uboczu też dziki szpinak sprawdź i donieś
ubogich strawę w czasach głodu i barwnym
snom na korzyść udany
w nadkładzie też i on
domaga się swego pokładu co to
oraz tamto pogrzebie a na tym
prosty kokornik.

***

Cienkoskórne wspomnienie
napięta membrana nad cicho
oddychającym obrazem wcześniejwczesnychhistorii
pozorny puls w fioletowym unerwieniu kwiatostanów
oczkujący w poszarzałej bieli i jużchcępiękności
czarny lulek a pod nim
pole wysprzątane do czysta.

***

Krótsze dni niczego
nie można już zignorować rozświetla się w
zabliźnionym podszyciu słaba poświata
dociera do więdnących komór nic
już nie rzuca cienia

jakiś mężczyzna wlecze swą podagrę
przez polanę w worku
pełnym łat nazwanych
po jednym z innych gwiazdozbiorów
słychać też psy
z niedaleka
inne czasy jak się mówi nic
nie ma kwitnąć nikomu
puszcza bezradna i stara.

***

Tak się uczy języka
jemioły żebraczych słów
wśród nagich gałęzi
pijane pismo nieomal
pod niebem omałocopod
nieustającym krążeniem wron
forma życzeniowa dla opadów śniegu
starozielone zasady głównych
i podrzędnych zdań czasu.

***

Tak trzeba sobie
wyobrażać koniec: dzień niczym lód
albo dzień niczym
wiatr albo dzień niczym inny
niegdyś niepewne światło
milczące ptaki kruki tylko głośno łopoczą
skrzydłami i bazgrzą coś przy okazji w powietrzu jakieś
choćby wezwanie by lecąc w dół splądrować korony drzew
ulotne zdania o nieobliczalności czasu
kiedy staw zamarza na skutek swobodnie
napływających mas zimnego powietrza.

Wspominanie 1

Wspomnienie jako przestrzeń nieobecności, sterowana przezroczystą dłonią nieobliczalnych synaps i niemierzalnych przesunięć sedymentacji w długo nawarstwiających się i pogłębiających bruzdach i fałdach mózgu : roi się tu od nieobecności, od tego, czego już nie ma, co już utracone, choć stale domaga się swego imienia, wezwania, nazwania, które je utrzyma, w pamięci i we wspomnieniu : z każdym apelem, wezwaniem przez nazwanie, zmienia się oblicze i postać nieobecności : imię wchłania to, co dzieje się wokół jego przywołania, a nacierające z zewnątrz ryjowisko odkłada się wokół niego jak kolejna warstwa : strzępy, odpryski, odłamki już stale będą się mieszać z zaklinanymi wspomnieniami, staną się częścią wspominającego nazywania pojedynczych nieobecności : każde wspomnienie jest aktem nawiedzenia, a z każdym nawiedzeniem przez nazwanie nieobecność coraz bardziej oddala się od punktu, w którym była, kiedy po raz pierwszy, pozostawiając za sobą wszystko, co posiada obecność, wyłoniła się w swej wybrakowanej istocie i poczęła zamieszkiwać pustą przestrzeń, nigdy jej nie wypełniając : tak więc współczesność jest ciągłym napędem przeszłości, nic we wspominaniu nie pozostanie bez ruchu, a wspominana nieobecność nabiera niewyraźnych kształtów poprzez warstwy, raz przezroczyste, innym znów razem zapieczętowane : wciąż nowe naświetlenia nakładają się na siebie, wciąż nowe tonacje, w których wybrzmiewa imię przyzywane z narastającej oddali.

Slate Island 1

Uskokowe zaburzenia powierzchni : hałdy, rumowiska, ziemia pokryta odłamkami łupków : z każdym krokiem nieustające stuki i zgrzyty, głoski uderzeniowe, frykatywne i szczelinowe, jasnometaliczne pytanie w języku odłamków, kto bardziej jest poraniony : same odłamki, czy ziemia, którą skrywają : każdy odłamek nowym znaleziskiem : niebieskawy, brązowawy, z rdzawymi żyłkami, niosący znaki : zaszyfrowane pismo, które się mogło nawarstwić wokół dawno zapomnianych dźwięków.

Deep Time

Gdzie są gromadzone ślady opuszków palców, ulotne ślady rąk przyłożonych do bruzd, w których granit spotyka się z łupkiem, gdzie w górotwórczym pędzie poziomo pofałdowane skały ścierają się z metamorfitem poprzecznie nawarstwionym pod wpływem ciśnienia i zaciskania, gdzie spotykają się ucieczka i zwichnięcie, dwie zasady ziemskiej ewolucji odnajdują się ramię w ramię, usta w usta, i pozostają tak w bezruchu na zawsze – a gdzie jest spęd opuszków palców, gdzie wyrozumiałość, gdzie oddech, który bezcieleśnie dociera do niewielkich otchłani niewidocznych gołym okiem, pomiędzy wypełnieniami przestrzeni, które nieomal dolistkowują się w prawym rogu, i tam pozostaje?

Gryflowanie I

A jednak są
łzy w kamieniu niewidoczne
resztki wzruszenia i
jakiejś łagodności opary tylko
bez przekazu pod dłonią
nieoczekujące pocieszenia samowystarczalne
w niewyczuwalnym tylko puste przestrzenie
wiedzą jak o nich śpiewać
o powolnym opłakiwaniu
narastających kryształów
drobnolistne miary
gotowe się w końcu też złamać
czekając skrycie na pęknięcia pogodzone
z oderwaniem skały
ich losem będzie pismo.

Graptolity

W epoce kambru początek wolności
nim jeszcze rozwidliły się niższe paprocie
przed istotną skałą ze szlamu
kwestia przypadku w obliczu podwójnego niewiadomoczego
istota obdarzona wolą i bezwiedna
z zasłoniętym może okiem
skazana na zaniechanie jako zarys przez niewiadomokogo
odkrywcy uległości a mimo to
graptolity podbijają morza
nieproszone zasiedlają ocean
w swobodnie pływających koloniach
wystarczająco wolne by bezimiennie martwieć
w metamorficznych skałach i
dać się odczytać jako cud jako
cudeńko jeszcze
los nie zaistniał.

“Erinnerung 1,” “Slate Island 1,” “Deep Time,” “Griffeln, Schrifttierchen” from Schiefern © Esther Kinksy & Suhrkamp Verlag 2020.
Inc. “Gezeichnetes gelände,” “Gestörtes gelände,” “Eines tags des eineinzigen heißen tags,” “Dunklehäutige erinnerung,” “Kürzere tage,” “So lernt man die sprache,” “So hat man sich das ende vorzustellen” from Naturschuzgebiet © Esther Kinsky & Matthes & Seitz Berlin Verlagsgesellschaft mbH 2013.



Esther Kinsky (ur. 1956) – pisarka i tłumaczka (z języka polskiego, rosyjskiego i angielskiego). Za przekłady z języka polskiego otrzymała m.in. nagrodę im. Karla Dedeciusa w 2011 i międzynarodową nagrodę im. Hermanna Hessego w 2018. Przekładała teksty Mirona Białoszewskiego, Ryszarda Krynickiego, Olgi Tokarczuk, Magdaleny Tulli i Joanny Bator. Kinsky jest także nagradzaną autorką wierszy, próz i esejów. Jej powieści Banatsko oraz Nad rzeką, którą w tłumaczeniu Sławy Lisieckiej wydało w 2017 Biuro Literackie, znalazły się na liście książek nominowanych do Niemieckiej Nagrody Literackiej. W 2018 powieść Hain (Zagajnik) zdobyła nagrodę Lipskich Targów Książki. W 2022 Kinsky została uhonorowana prestiżową Nagrodą Kleista.

Paweł Piszczatowski – doktor habilitowany nauk humanistycznych, germanista i literaturoznawca, profesor w Instytucie Germanistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Badacz poezji Paula Celana, której poświęcił m.in. monografię Znacze//nie wiersza. Apofazy Paula Celana (Warszawa 2014) nominowaną w 2015 roku do Nagrody Literackiej Gdynia. Interesuje się także literackimi dyskursami wokół pamięci i postpamięci, liryką niemieckojęzyczną ostatniego półwiecza, mistyką średniowieczną oraz recepcją kultury dawnej w literaturze postoświeceniowej. Kieruje interdyscyplinarnym zespołem badawczym „Nieantropocentryczna podmiotowość kulturowa”.