poniedziałek
nie jest źle
pisanie dziennika zalecił mi terapeuta, zalecił też, żeby każdy dzień zaczynać pozytywną afirmacją, i ta jest najbardziej pozytywna ze wszystkich, które przychodzą mi do głowy
wtorek
nie jest źle
czuję się w obowiązku sprostować pewną nieścisłość
nie mam terapeuty i nigdy nie miałam, generalnie moja opinia o terapeutach i terapiach jest
pisanie dziennika zalecił mi mój coach od kreatywnego pisania, ale wydawało mi się, że terapeuta będzie brzmieć lepiej, i dlatego napisałam, że terapeuta
coach powiedział, że dzięki prowadzeniu dziennika może wreszcie zacznę pisać coś interesującego, a nie tylko w kółko o sobie, i żeby to miało jakiekolwiek szanse na powodzenie, mam tutaj pisać o innych ludziach i o tym, co im się zdarzyło, a ja przy tym byłam albo sobie to wyobraziłam, oraz – mam nie pisać o sobie
to może być trudne, bo na co dzień mam dość małą styczność z ludźmi, wszystko staram się załatwiać przez internet, a w sklepie zawsze idę do kasy samoobsługowej
zacznę może od tego, że dzisiaj przyszli ze straży miejskiej i zaczęli wypytywać, w ile osób mieszkamy i czym ogrzewamy dom, powiedziałam zgodnie z prawdą, że mieszkamy we dwójkę, bo synowie się wyprowadzili, że ogrzewamy prądem i że mamy kominek
popatrzyli na mnie dziwnie, wypełnili zielony formularz, kazali podpisać i sobie poszli, nie zdążyłam nawet złożyć skargi na sąsiada, że rzuca niedopałki do naszego ogrodu
może do piątku wydarzy się coś ciekawszego
środa
nie jest źle
dzisiaj znów przyszli ze straży miejskiej i zażądali, żebym wpuściła ich do środka, bo muszą sprawdzić wentylację
powiedziałam, że już byli u nas ich koledzy i że mamy ważny przegląd kominiarski, więc nie widzę potrzeby, ale oni powiedzieli, że poprzednio to właśnie byli oni, a nie ich koledzy, a potem tak kombinowali i naciskali, że w końcu się zgodziłam dla świętego spokoju
łazili po wszystkich pokojach chyba z kwadrans, potem jeden wypełnił żółty formularz i dał mi go do podpisu, nie mogłam znaleźć okularów i podpisałam bez czytania, bo już chciałam, żeby sobie poszli, i znów nie złożyłam skargi
czwartek
to z afirmacją sama wymyśliłam, podobno afirmacje znów robią się popularne
piątek
coach zadał mi ćwiczenie na uważność – mam zauważać ludzi, a potem ich opisywać
dzisiaj zauważyłam dziewczynę w brudnoróżowych legginsach, miała bardzo grube uda pokryte cellulitem i kiedy szła, jej uda wyglądały, jakby każdy ich ruch był lekko opóźniony w stosunku do reszty ciała, o pół sekundy mniej więcej, najpierw szły jej biodra i kolana, a uda zostawały z tyłu, a potem uda dołączały do bioder i kolan, potem je wyprzedzały, a potem znów biodra i kolana wyprzedzały uda, i tak w kółko
coach wydawał się dość zadowolony i poprosił, żebym wymyśliła historię tej dziewczyny
powiedziałam, że skoro jest gruba i ma legginsy, to pewnie idzie na jakieś ćwiczenia, żeby schudnąć
coach zażądał, żebym wymyśliła coś więcej i przesłała mu mailem
napisałam, że te legginsy w zasadzie były bardziej bladofioletowe niż brudnoróżowe i wyglądały na dość tanie
postanowiłam, że nie będę datować kolejnych wpisów, tylko numerować, nie mam tylu interakcji z innymi ludźmi, żeby codziennie napisać coś nowego
coachowi wytłumaczę, że to taki zabieg literacki
6
dzisiaj zadzwoniła matka z pretensjami, że do niej nie dzwonię, odpowiedziałam, że nie wydarzyło się nic dostatecznie ciekawego
nie chcę jej na razie wtajemniczać w kwestie dokwaterowania, żeby się nie martwiła, bo wtedy zacznie do mnie dzwonić każdego dnia i żądać relacji, poopowiadałam jej tylko trochę o coachu
powiedziała, że bardzo się cieszy i że może nareszcie zacznę zwracać uwagę na innych ludzi, nie tylko w celach pisarskich
7
coach przeczytał zapiski z zeszłego miesiąca i poprosił, żebym starała się chociaż zapamiętać imiona innych ludzi albo je sobie wyobrazić
chyba nie mam do tego głowy
8
stary przerzucił całe drewno z garażu przed dom i do ogrodu, żeby zrobić miejsce dla dokwaterowanych
9
dzisiaj przyszedł dzielnicowy żeby sprawdzić, czy przygotowaliśmy miejsca dla dokwaterowanych
wyciągnął niebieski formularz, zaczął go wypełniać i nagle przestał, i powiedział, że przecież jak jesteśmy sami, to możemy już nie udawać, że się nie znamy, bo on jest młodszym bratem Bartka, mojego chłopaka z liceum, i świetnie mnie pamięta
tym razem miałam na podorędziu okulary i podpisałam formularz dopiero po przeczytaniu
10
opowiedziałam coachowi całą tę historię z dzielnicowym i był zachwycony, bo wreszcie pojawiło się jakieś imię, ja też byłam zachwycona, ale potem zaczął mnie wypytywać, jak ma na imię dzielnicowy i jaka jest jego historia, jak Bartek wyglądał w liceum i tak dalej, więc musiałam mu powiedzieć, że nie pamiętam żadnego Bartka, tym bardziej jego młodszego brata, i że nie uważałam za stosowne wypytywać o to dzielnicowego
coach chyba trochę się zdenerwował, powtarzał w kółko, żebym w takim razie coś wreszcie wymyśliła, i skończył wcześniej zajęcia, mimo że zapłaciłam z góry za cały miesiąc
11
tym z naprzeciwka ktoś w nocy wyciął wszystkie tuje, zadzwonili do nas, czy niczego nie słyszeliśmy, odruchowo powiedziałam, że nie ma nas w domu i wrócimy dopiero po weekendzie
na szczęście mamy spuszczone wszystkie rolety, żeby ciepło nie uciekało, więc nie widać, że ktoś jednak w domu jest
12
stary cały dzień przerzucał drewno do kominka z powrotem do garażu, żeby nam nie rozkradli
przyszedł dzielnicowy, brat Bartka, i powiedział, że jutro przyjadą dokwaterowani, po szesnaście sztuk na dom, wypełnił różowy formularz i dał do podpisu
13
przywieźli dokwaterowanych
a raczej sami przyjechali, zastawili samochodami całą ulicę i jeszcze sąsiednie, ci z tyłu już przylecieli na skargę i zaczęli grozić, że zadzwonią po policję, udałam, że ich nie słyszę
dokwaterowani wyciągnęli z samochodów walizy i od razu zaczęli narzekać na wąskie schody, powiedziałam, żeby uważali, bo w zeszłym roku było malowane, i poszłam na górę do sypialni, siedziałam na łóżku chyba przez godzinę i słyszałam, jak obijają tymi walizami o ściany i jak jeżdżą tymi cholernymi kółkami po parkiecie i każdy dźwięk wbijał mi się w głowę jak nóż
coach powiedział, żebym schodziła czasem do nich i jak nie mam ochoty z nimi rozmawiać, to żebym chociaż podsłuchiwała, o czym rozmawiają, i notowała
powiedziałam mu, że nie mam ochoty w ogóle ich oglądać, a tym bardziej słuchać, bo ciągle myślę tylko o tych obitych ścianach i porysowanym parkiecie
14
wieczorem stary przyszedł bardzo podminowany i powiedział, że na naszej ulicy dokwaterowali tylko do nas i sąsiadów z lewej, a sąsiadki z prawej nie, chociaż mieszka sama, i że to jest bardzo dziwne
powiedziałam mu, że chyba mu się coś pomyliło, bo sama słyszałam, jak dzielnicowy mówi „szesnaście sztuk na dom”, ale stary powiedział, że przed domem sąsiadki nie ma żadnego obcego samochodu i jak przerzucał drewno, to nikogo nie było widać ani słychać, a na pewno jest w domu, bo z komina leci dym
odpowiedziałam, że to nic dziwnego, bo przecież ona od razu wzywa policję, jak ktoś jej parkuje pod domem
15
nie jest źle
wczoraj ci od tyłu wycięli jabłoń, która zasłaniała im nasz dom, bo podobno jest brzydki
ich dom jest jednak jeszcze brzydszy niż nasz
dzisiaj śniło mi się, że na tej wyciętej jabłoni siedziała różowa małpa i rzucała we mnie małymi, czerwonymi, zmarzniętymi jabłkami, zerwałam się i pobiegłam na dół sprawdzić, czy aby to całe wycięcie jabłoni nie było tylko koszmarem, ale niestety jabłoń dalej jest wycięta i widać ten wstrętny dom po drugiej stronie, w dodatku zapomniałam, że na dole też śpią dokwaterowani, i chyba na kogoś nadepnęłam, ale nie wiem na kogo, bo byłam bez soczewek
przeprosiłam tak ogólnie i wróciłam na górę pod kołdrę, postanowiłam, że nie będę zakładać soczewek, i w rezultacie przeleżałam tak cały dzień, głównie siedziałam na telefonie, bo bez soczewek widzę tylko to, co na telefonie, ale za to bardzo wyraźnie
16
w nocy chyba znów był duży mróz, bo zimna woda ciurka wąziutkim strumyczkiem, a ciepła w ogóle nie leci
jak przyjdzie dzielnicowy, brat Bartka, to muszę złożyć skargę na tych z tyłu, że wycięli jabłoń bez pozwolenia, bo na pewno nie mieli żadnego pozwolenia, i zapytać o tych dokwaterowanych u sąsiadki
17
w nocy spadło bardzo dużo śniegu i ci z drugiego piętra zaczęli budować igloo w ogrodzie
mówią, że inspirowali się lekturami z dzieciństwa, że takie igloo samo trzyma ciepło, jak się nachucha do środka, a w ogóle to obejrzeli webinar o budowie igloo, i że w środę przyjadą do nich z jakiegoś programu zrobić materiał
18
do tych z drugiego piętra, co teraz mieszkają w igloo w ogrodzie, przyjechała ekipa, chyba ze dwanaście osób
zablokowali całą ulicę swoimi samochodami, jakby było mało samochodów dokwaterowanych [uzupełnić opis kręcenia, żeby coach się nie czepiał, nie za bardzo wiem, czym to wypchać, bo w sumie nic się nie dzieje, większość tych ludzi nic nie robi, tylko siedzi na składanych krzesłach, chowa brody w puchówki i pije kawę z tekturowych kubków, są ogólnie wkurwiający, porozstawiali jakieś ekrany ze srebrnej folii, nie wiem tylko, po co przed domem, skoro kręcą w ogrodzie]
19
od rana coś strasznie śmierdzi
ci z igloo powiedzieli, że upiekli fokę
nie wiem, gdzie oni znaleźli fokę i co tak naprawdę upiekli, ale musieli piec razem z sierścią, bo smród jest nie do wytrzymania
chciałam porozmawiać z tym najwyższym z igloo, ale ciągle mi wylatuje z głowy, jak on się nazywa, więc pozamykałam wszystkie okna od strony ogrodu i próbuję ich ignorować
20
stary wrócił do domu wściekły, powiedział, że musimy coś z tym wszystkim zrobić i żebym sprawdziła na facebooku profil tego programu, bo on zaraz oszaleje
wydaje mi się, że on już oszalał i że nie będzie żadnego zaraz, ale włączyłam telefon i sprawdziłam – post z tymi z drugiego piętra, co teraz mieszkają w igloo w ogrodzie, ma hashtag „uchodźcy klimatyczni”, widać wyraźnie, że to jest nasz dom, i – jak znam starego – to było dla niego najgorsze
jak stary zobaczył, że już przeczytałam, to zaczął krzyczeć, że to nie są żadni uchodźcy, tylko idioci, którym wyłączyli ogrzewanie, bo nie płacili rachunków
powiedziałam mu, żeby się uciszył, bo oni to wszystko słyszą, i jeżeli chce coś z tym zrobić, to niech zgłosi skargę do straży miejskiej i na policję, a nie zostawia mnie z tym wszystkim na cały dzień
to chyba wkurwiło go jeszcze bardziej, bo miotał się po kuchni i krzyczał już nie do końca zrozumiale, aż musiałam pozamykać wszystkie okna od strony ulicy, żeby sąsiedzi nie słyszeli jego wrzasków
w końcu wziął tabletkę na sen, poszedł na górę i trzasnął drzwiami, a ja założyłam okulary do czytania i jeszcze raz obejrzałam wszystkie zdjęcia
wyglądam na nich okropnie staro, robię kretyńskie miny, mam worki pod oczami i na każdym zdjęciu strasznie się garbię
ciągle śmierdzi, ci z igloo przestali wychodzić na zewnątrz i tylko wysyłają mi esemesy, że to nie oni i że sami też nie mogą wytrzymać
21
coach spytał, co ostatnio czytałam, powiedziałam zgodnie z prawdą, że nic, bo nie mam czasu i od tego wszystkiego miga mi przed oczami, on na to, że zdecydowanie powinnam więcej czytać i że widać w moim pisaniu, że z czytaniem u mnie kiepsko, i że język, którego używam, jest wyświechtany
no i wtedy naprawdę się na niego wkurzyłam, powiedziałam, że jakbym chciała więcej czytać, to bym się zapisała do coacha czytania i co to w ogóle znaczy wyświechtany
22
dzisiaj w nocy śniło mi się, że sąsiedzi zamówili ciężarówkę chrustu, opowiedziałam o tym staremu i bardzo mnie to rozbawiło
przez ten sen z chrustem obudziłam się wcześniej niż zwykle, było jeszcze ciemno, zeszłam na dół, zrobiłam sobie kawę i przez okno w kuchni widziałam sąsiadkę, jak pakowała coś do bagażnika i miała mokre ręce, to coś też było mokre i w paczkach, a ona potem wracała do domu z rękami wystawionymi przed siebie, jakby się czegoś brzydziła, i wracała z następną paczką
23
do sąsiadów przyjechała ciężarówka chrustu, nie wiem do których konkretnie
stary stał w oknie i patrzył, jak wyładowują ten chrust prosto na ulicę i zostawiają i powiedział, że chyba też musimy zamówić, bo zaraz skończy nam się drewno
uważam, że jest to zupełnie zbędny wydatek, bo mamy tylu dokwaterowanych, że chuchaniem zapewniają właściwą temperaturę, jak w igloo, i jak nie będziemy otwierać okien, to wytrzymamy do wiosny, zwłaszcza że na dworze i tak śmierdzi
24
dzisiaj przyjechała policja, ale nie dzielnicowy, brat Bartka, tylko jacyś inni, i wypytywali o sąsiadkę, odpowiedziałam, że niczego nie widziałam, ale tak się zdenerwowałam tym wypytywaniem, że zapomniałam zapytać, czy ona też ma dokwaterowanych
po wyjściu policji stary znów się wściekł i zaczął krzyczeć, żebym nie mówiła do niego stary, zwłaszcza przy obcych, bo przecież on ma imię, i że on uważa, że ja już zapomniałam jak on ma na imię
powiedziałam, że wszystko mam zapisane w telefonie i jak trzeba wypełnić jakieś formularze, to w każdej chwili mogę sięgnąć, i że robi z igły widły, skoro od trzydziestu lat mówię do niego stary, i że dotychczas nie protestował
wściekł się jeszcze bardziej i zaczął krzyczeć, że imion własnych dzieci pewnie już też nie pamiętam
odpowiedziałam, że unosi się zupełnie bez sensu, skoro oni od dawna już z nami nie mieszkają