Odpowiedzi uchylać jak chwasty
i otoczaki, zawieszone decyzje
splatać jak tugry, potargane, precyzyjne
a nietrafne (nie zawsze zwycięski);
i migać mi się jak dostawca w skejt parku:
rozgryzać pestki, triki i umizgi; a
gorzkim się godzić.
Zmowy zamówień naokoło odwlekać;
niech tam wirują (to nawet mnie kręci);
Ostatni dzień ogrywać przez tydzień,
potem pomylić daty.
Nieustosunkowany jest stosunek mojej stopy
a ziemi. Pory w skórze i moje dziurawe buty.
Zatamowane bramy tam, ustalone pory widzeń, ślinotoki.
Lepione a rozciągnięta o osiemnaście stopni
Orbita: oddech. Wyjęte, włożone: podaj.
Chciałabym, miasto, dotykiem. Chciałbym się,
przedmieścia, rozsmarować, rozsmakować i zwinąć.
Zerkam w drobne łuki i łagodne wgniecenia trajektorii,
a wiele języków satelity, grzyby w podmiejskich
parkach. Skok o oś, ścięte krawędzie.
Mojej uwadze polecam dryf analogu,
a analogii ogryzki w folii, każdą ze szprych.
Starte meble na pustym dziedzińcu. Kończmy zmianę –
przez skraj osiedla po skraj osiedla, przeżuty kąt,
nierówne podarki. Smak jak dym, kręci młynek.
Nie ma inteligencji, której nie podejdziemy
na babcię, skoro babcie przemycały substancje,
ni są pętelki, na których nie zrobimy supełka,
a puste i przejrzałe formularze (do zwijania
go w trzech i pół ruchu).
Wypełnione i późne, unerwienie i kipi,
w coraz to nowych miejscach, a przez miesiące
(i nie ma zaplecza, którego nie da się obejść).
Teraz się kręcę po innych przystankach,
co wyjątkowo hojne z mojej strony.
Tasować nad ranem blotki, kartkować i żuć.
Wymieniać drobne na dobre, wpół ściąć trasę.
Wejść w dzień ogonem zwinki, zbędnym i zgrabnym,
gdy ruletkę wymieniam na pułapki na palce.
Pocierać powięź o więźbę; rozrastać się w Pando.
Tasować nad ranem blotki, kartkować i żuć.
Wymieniać drobne na dobre, wpół ściąć trasę.
Wejść w dzień ogonem zwinki, zbędnym i zgrabnym,
gdy ruletkę wymieniam na pułapki na palce.
Pocierać powięź o więźbę; rozrastać się w Pando.
Przez minutę świętuję Twoją butę i nos. Dziś
spełnię się jak uśmiech Ajnoski; to się uda.
Dlatego jak długa jest ulica Długa, oczy będę mieć
szerokie i otwarte.
Przez minutę świętuję Twoją butę i nos. Dziś
spełnię się jak uśmiech Ajnoski; to się uda.
Dlatego jak długa jest ulica Długa, oczy będę mieć
szerokie i otwarte.
Nota
Tytuły, z tytułem zestawu włącznie, zostały zaczerpnięte z następujących tekstów: Krystyna Miłobędzka, *** [Meduzy drażnią morze podobieństwem] (tytuł zestawu); Anna Świrszczyńska, Drzwi są otwarte, z cyklu Miłość Antoniny; Nuala Ni Dhomhnaill, Jeruzalem (przeł. Jerzy Jarniewicz); Rina Lasner, Środek koła (przeł. Krystyna Rodowska); Mina Loy, Pieśni miłosne (przeł. Tadeusz Pióro); Ingeborg Bachmann, Czas odroczony (przeł. Stanisław Jerzy Lec).