ekspozycja letniskowa
1. ja – prominentka, on – palacz porostów:
wydziarałam sobie na szyi orientalny bunkier
nigdy nie uczestniczyłam w knajpianej bójce
w mieście portowym ale ale ale [ole ole ole]
wysiorbałam DNA cudownych mizoginów.
2. wywołamy was zmarnowaną tubą:
chciałabym przybić przyjaznego człowieka
chciałabym żeby przybili mi przyjaznego człowieka
żebym nic o tym nie wiedziała
żeby potem paplać to był taki miły człowiek.
3. zadziałamy odwadniająco: wyparuje prototyp:
przybiłabym go w orientalnym bunkrze
gdzie powtarzałby jak m a n t r ę
[swój wyszczekany egzotycyzm]:
w s z ę d z i e d o b r z e a l e w s z a f i e n a j l e p i e j
w s z ę d z i e d o b r z e a l e w s z a f i e n a j l e p i e j
w s z ę d z i e d o b r z e a l e w s z a f i e n a j l e p i e j
w s z ę d z i e d o b r z e a l e w s z a f i e n a j l e p i e j
w s z ę d z i e d o b r z e a l e w s z a f i e n a j l e p i e j
+ jeszcze 106 razy.
WSZĘDZIE DOBRZE SZCZWANY ODLEWIE CZŁOWIEKA.
wypożyczalnia blizn
1. odrzuciłam przeszczepy ze wstydu:
skoro peryferie to fanaberie wodzące
nas na rozkruszenie a każda czereśnia rodzi
swoją pchłę – wystarczy się rozprzestrzeniać.
2. wstręt zamarynował swoją pozycję – skwaśniał.
3. rodzi ich nieugięta elastyczność – pamięć ścisków.
4. przywodzisz mnie na wstręt – prorodzinny apatrydo.
i tak jak swój […] zamienisz się w pierś
żeby chociaż być piersią
federalną/kolektywną.
miętoś się
a my zajebiemy cię za twoją jowialność
parciany wylewie rumiany po migotaniu.
w swojskim odwecie
pukają do nas szramy
próbują się wbić
wbliźnić.
jeszcze nie wpuszczam.