Bordighera miasto jak miasto jak setki
mniej lub mniej więcej podobnych do siebie
znaków przestankowych obiecanej ziemi
z bydlęcych autokarów [przy Via della
Posta] wycieka na chodnik aromatyczna
wielowątkowość nadpisanych życiorysów
la fine del mondo – oznajmia pani z pieskiem
la fine del mondo – powtarzam za panią
piesek patrzy piesek milczy piesek podnosi
łapkę […] Bordighera
miasto jak miasto jak setki mniej
lub mniej więcej podobnych do siebie
mniej lub mniej więcej cierniowych impresji
o końcu i początku świata [— — — tego świata]
spotykamy się jeszcze [Girona most Eiffla
pod wieczór bywa że o świcie] dokręcając śrubę
biała flaga drażni podniebienie strychu
błyszcząca zawleczka opada odbija się od podłogi
opada odbija opada jak kamień na bębenku
iluzorycznego nacinania ciszy
spotykamy się przecież spotykamy
co potwierdza moją poczytalność
co potwierdza co jest zapisane zabezpieczone
na marginesie marginesów […] dopiero
gdy siostra przynosi ostatni martwy piksel
niezdarnie wtopiony w szklane oko stycznia
zamykam powieki [Onyar – most Eiffla
bywa że o świcie] opadam odbijam się opadam
jak kamień na bębenku
to nie boli – przytul się
do światła: MorzeCzerwone Morze Martwe
Morze Czerwone możesz
spokojnie [to nie bolisyneczku to nie boli]
zasnąć
.
zapadło się płuco i wyrok
został zatwierdzony […] na śniegu
ślady bosych słów bossa nova głodu
pod paznokciami grasuje mała tajemnica
linii papilarnych [twoje milczenie
daje przerzuty – siostro – daje przerzuty
do wiersza]