Zdaj się na medium
zaprawdę powiadam
są gniazda uwite w ścianach. śnieży
w narracji. lodołamacze
w napisach końcowych. ja ciebie
chrzczę u ścięcia krzyku.
ja ciebie chcę dopisać
do niedojedzonego gwiazdozbioru.
połóż blizny na audycji. na raz
martwica wszystkich świętych. rocznica
wyrwana z korzeniami –
skorodowane ugory
przy nasadzie dworca. tam zjazd
lunatyków. te gniazda i montownia ścian:
niebo pełne piorunów
jak żyworodny wąż
innych węży
Światło szuka podziemnego bliźniaka
podpalaczu latarni
wołam do ciebie z rybiej głowy
wschodzącej nad blokowiskiem. zarodki
którym wyrastają brody
dziś nie piją. już tylko dzielnica niebieskich świateł.
już tylko dzielnica niebieskich świateł. tylko
rtęć wylać i skórę łamać
po równo. przepisuję
mięso wrośnięte w litery. i kluczem
płyniemy. śledzi cię
obecność w ruchomej katechezie – zwiastun
mrozu w konstelacjach? liczenie
ile ust zmieści się w moich? podpalaczu
pustych stanów nie otwieraj okien
bo zaprószysz się przeciągiem. jest sezon
na chybił i trafił. morze
ledwie umierające
zrywa się do lotu w silniku
zapowiedzianym przez –
(w senniku podniesionym wzdłuż poczęcia)
Męczennicy wszystkich kościołów
miasto spowiada się swoim przedmieściom. na warcie
tekstu szyldy i reklamy
w języku zakażeń. z łaski genów
biorę cię za ręce
czy na nich umieram? raz – dwa – trzy
męczennicy wszystkich kościołów
wchodzą na linię ubojową. techno gra
w dziobach ptaków
rdzewiejących jaki listy
żelazne w języku w wersji reżyserskiej. siedem
pokoleń temu rozniosłem się
po przejściach
na jedną stronę
ulicy która nie wykarmi młodych. i te miasta
nie wypowiedzą
się na podobieństwo werbla w środku ostrza.
już haust nocy w języku
nowiny. łowy
na komety z warkoczami gwoździ