Skip to content
Magazyn Wizje
  • POEZJA
  • PROZA
  • PRZEKŁAD
  • EKSPERYMENT
  • DRAMAT
  • AKTUALNIK
  • Search

Wschód, południe, zachód

Paweł Sołtys
Numer 3/2019 „Wstyd”
Proza
  • Ilustracja: Kamil Kowalczyk

Kupiłem, na aukcji internetowej, zupełnie niepotrzebnie, naręczny zegarek. Starego Wostoka z cyrylicznym złotym datownikiem. Spodobał mi się, taki zupełnie nieszwajcarski, skrywający w sobie ciągle czas, w czasach, gdy nikomu nie jest potrzebny stary Wostok z cyrylicznym datownikiem. Nie nosiłem zegarka na przegubie od dekady, od momentu gdy ojciec pogodził się w końcu z tym, że nie skończę studiów i na trzydzieste urodziny podarował mi Doxę, zakupioną nieco wcześniej, na kilka lat przed oczekiwanym i niedoczekanym dyplomem. A teraz zapiąłem czarny pasek na lewej dłoni i znów mogłem wykonywać ten ikoniczny gest przechylania ręki, który w dobie smartfonów jest gestem coraz bardziej wodewilowym. Czułem, oczywiście, snobistyczną dumę, gdy na ułamek sekundy błysk szkła cyferblatu oświetlał mi twarz. Jednorazowy błysk zamiast poświaty ciekłokrystalicznego ekranu. I z zegarkiem na ręku wsiadłem do busa, udając się z kolegami w kolejną ratę trasy koncertowej. Ale takie porywy serca, jak ten bezsensowny zakup, nigdy nie są całkiem bezkarne. Ciążył mi jakoś, czułem, że dopompowuje mi jeszcze, że sekundy, minuty i godziny zaczęły inaczej ważyć. Oczywiście nie starzałem się szybciej, nie młodniałem tym bardziej, wszystko wokół nagle zaczęło mieć dla mnie wiek, nawet te przedmioty i co tu kryć – ludzie, o których wieku nigdy nie miałem ćwierci myśli.

Biedne dziurawe serpentyny na Podkarpaciu. Jakby ktoś zamieszał chochlą wiejski krajobraz z prostą drogą do cichego nikąd. Zamieszał i teraz patrzył z satysfakcją, jak się męczą te diesle i przerobione na gaz, jak poci się mężczyzna na rowerze sprzed dwóch epok, jak wykrzywiają się twarze trzech piechurów, miastowych na wycieczce. Ich drogie, nowiutkie plecaki odbijają specjalnymi odblaskami światło – garby z łuskami.

Mijają tego na rowerze, nie zwracają za bardzo uwagi, umęczeni mimo specjalnych butów i opasek frotte na przegubach do obcierania potu. A ten – zardzewiały jak jego pojazd, w brązowym garniturze. Bardzo szczupły, bardzo stary, takiego próbują sobie wymodlić z zaświatów okoliczne wdowy. Może zresztą dlatego tak wygląda i tak dobrze mu mimo wszystko jedzie, że jest zjawą z tęsknot. Trzeba by go dotknąć by sprawdzić, czy zaszeleści ten materiał nieprzepuszczający powietrza, czy ugnie się pod nim ciut, i tylko ciut, wysuszone twarde ciało, czy przeciwnie: skrzypnie cały jak rower i rozwieje się do rowu, wpełznie dymem do butelki po Hoop Coli, czekać następnego wezwania, powtórnie odumierając wszystkie okoliczne wdowy.

Gdy go mijamy, każdą zmarszczkę ma pełną potu, a tych zmarszczek ma całą twarz, sinawe, cienkie usta wyciągnął w dziubek. Pogwizduje? Jeśli tak, melodii oczywiście nie słychać, ale przecież każdy z nas nosi ze sobą odpowiednią melodię, melodię na takie minuty, gdy rzeczywistość wygląda na nienaturalnie wybałuszoną, gdy ma się przeczucia na granicy paranoi, gdy czeka się trochę na przebudzenie z mieszaniną strachu, wstydu i udawanego rozbawienia. I taka melodia sama się gwiżdże w głowie, pozornie niewinna, dziecięca, kilka nut z oddechem w środku.

I już, minęliśmy go, i malał aż do kolejnego zakrętu, ze swojej rdzy i brązu przechodząc w statystyczną czerń, aż zniknął. Rzepak był złoty, reszta zielona, niebo błękitne, z latającym przecinkiem sokoła albo prędzej jastrzębia. Minęły dwa dni, pełne nijakich przygód i wysiedliśmy nagle na zachodniej granicy, na terenie dawnej huty szkła. Jej kominy były ceglane, u szczytów pomalowane w barwy papieskie – białe i żółte pasy, ktoś jeszcze napisał na nich pionowo „LUCYNA”. Poniemieckie budynki były też już popeerelowskie, a nawet potransformacyjne, piece wygaszono piętnaście lat temu. Z czasów szklanej chwały ostały się: basenik fontanny bez fontanny i wzorcownia, gdzie przechowuje się i pokazuje chętnym (czyli nam) wzorcowe wykwity sztuki szklarsko-hutniczej: znaną butelkę piwa Żywiec, wielki puchar, który wznoszono po zwycięstwach w Formule 1, szklanki, spodki i klosze. I wśród nich ten, który mówi. Mówi do mnie, zwykły, lekko matowy, okrągły, z wypustkami jakby połówek winogron, klosz: pamiętasz mnie, wisiałem niemal wszędzie jeszcze trzydzieści lat temu, w bibliotece, w przychodni, w poczekalni wszystkich budynków z poczekalniami, a ty mnie zapomniałeś, jakbym nigdy nie istniał. To teraz wybieraj, którą chcesz opowieść? O zapaleniach płuc i doktor Bohuszewiczowej, do której szło się za rękę z mamą, o bibliotece osiedlowej, gdzie z podniecenia na myśl, z jak wielkiego ogromu można sobie wybrać nowy świat, pociły ci się ręce, czy z twardej ławki pewnej komendy, gdzie straszyli, że będą bić i potem bili, by nie być gołosłownymi? Kręci mi się w głowie, jakbym był ćmą krążącą wokół tego klosza, a nie muzykiem na przypadkowej wycieczce. Zaciskam zęby i patrzę w inną stronę, na łabądki i rybki, które nielegalnie robili w godzinach pracy hutnicy, a które ponoć miały powodzenie w obu Niemczech, na Węgrzech i w Skandynawii. I oczywiście w Kanadzie. Tam namiętnie zbierała je Polonia i stawiała na kanadyjskich półkach, na kanadyjskich stołach, na japońskich telewizorach przykrytych polskimi serwetami. Czterdziestoletnie łabądki i rybki.

Free Download WordPress Themes
Download WordPress Themes Free
Download WordPress Themes Free
Download WordPress Themes
download udemy paid course for free
download redmi firmware
Download Nulled WordPress Themes
free download udemy course


Paweł Sołtys (ur. 1978) – muzyk, autor piosenek. Jako Pablopavo wydał kilkanaście płyt, zagrał około tysiąca koncertów. Studiował rusycystykę, ale studiów nie ukończył. Jego opowiadania ukazywały się w „Lampie”, „Ricie Baum”, „Studium”. Jego prozatorski debiut Mikrotyki otrzymał Nagrodę Literacką im. Marka Nowakowskiego, Nagrodę Literacką Gdynia, znalazł się w finale Nagrody Literackiej NIKE, oraz otrzymał nominacje do Paszportów Polityki 2017, Nagrody im. Cypriana Kamila Norwida i Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza.


Więcej tekstów w kategorii Proza:

Kamila

Aleksandra Borowiec
  • Ilustracja: Jula Borzucka
Proza

podsenność (wokół kobiety)

Paweł Orzeł
  • Ilustracja: Rafał Kwiczor
Proza

Franciszka, Maryśka i ja (fragment powieści)

Maciej Bobula
  • Ilustracja: Jan Porczyński
Proza

O NAS

Kontakt
Redakcja
Patroni i Patronki
Manifest “Wizji”

WSPÓŁPRACA

Call for papers
Dla Autorów i Autorek
Dla Ilustratorów i Ilustratorek
Promocja

OBSERWUJ NAS

Patronite
Facebook
Instagram
„Wizje” w mediach

Copyright © 2023 Magazyn Wizje | stronę wykonała Janka Uryga na podstawie projektu Meg Krajewskiej