…no i go wysadzili
na trasie między Narwą i Pitrem,
a tam nie ma autobusów,
więc siedem kilometrów (!)
szedł pieszo.
Przyszedł i rozbudził ją.
To był trzeci raz.
A za czwartym razem złożyli dokumenty.
Raz przechodziliśmy obok pałacu ślubów
tu kiedyś był
cmentarz żydowski powiedziałeś
przypominają o tym wielkie kamienie
na kamieniach – mówię – pewnie wszyscy robią sobie zdjęcia
a ty – nie, nigdy nie widziałem, taki radosny dzień
powiedziałam, a ty się odwróciłeś się i spojrzałeś na mnie
nie to że z potępieniem ale jednak
to nic bo gadać byle co
jak nic się nie znasz na pałacach ślubów
szczęśliwych dniach feralnych i cmentarzach
teraz myślę że to nie od razu
najpierw fotka potem wrażliwość
jakieś szczęście:
wiosna, niedziela,
tramwaj stoi chwilę na światłach
i skręca w lewo
wielkie okrągłe kanapki
nocą sprzedają na rogu
Jesienią znacznie wzrasta liczba grabieży
ponieważ po pierwsze wcześniej robi się ciemno
po drugie kończy się sezon
i ludzi jest mniej
po trzecie dół i depresja
jesienią wybrzeże to idealne miejsce
dla włamywaczy fotografów i pisarzy-rezydentów
rzeczy wiszą w powietrzu albo leżą na powierzchni
i ile byś nie ukradł
wszystko zostaje na miejscu
któż zdoła opisać
te zakurzone słoiczki
flakoniki przeterminowane w minionym wieku
wszystkie te nawarstwienia
widoczne zwłaszcza po sprzątaniu
na tle błyszczącej emalii i śnieżnobiałych kafli
któż zdoła opisać nas kiedy bierzemy prysznic
dopóki oczy zamknięte i śpiewamy swoje pieśni
dopóki gospodarze siedzą i myślą ile można
woda przecież droga