l.p.
1. grzebać człowieka jak zużyty dozymetr:
na dnie świadomości.
2. nie nadziać się na lśniący
ciętym dowcipem rapier.
3. ruszyć z ideą wytarganą z czaszki przodka
4. rozpruć obce głodne brzuchy: niech płyną
dookoła świata na chwałę rodzimej firmy.
5. zawiesić dla rezonu krzyżyk z uciętych palców.
6. pokryć skórę mazidłem w celu sprawnej
integracji transrasowej.
7. dobyć z krtani rzężenie, szept. absolutną ciszę
8. obrać kolor do bieli, z jaką mruga czysta
kartka papieru wyjęta
z nieczynnej drukarki.
9. udzielić rozgrzeszenia sobie i koledze z działu.
Samoster ze skwarkami
(…) a świat nie przestaje być niewysłowiony
E. Jarocka Praca domowa: Bóg od pór roku
Piszę dla garstki narodu na proszkach,
samonośnych staników ze ściągaczem,
haubic przystrojonych pacyfką; siebie –
bo jedni lubią horrory, inni bajki. Jeszcze inni
przedwcześnie kładą się do łóżek.
Nie wierzę w nieprzystawalność słów do rzeczy,
choć nie chcę skończyć jak czarny strecz
wokół kartonu o podejrzanej zawartości.
Podmiot tej linijki poszedł spreparować siłę.
Pod jego nieobecność możecie się rozgościć.
A więc kaszanka czy salceson?
Piszę o garstce rozsądku na dnie narodu,
samobieżnej haubicy z demobilu,
bezpańskim staniku.
Rzecz nie przestaje być – jest
niewysłowiona.
mapa punktów węzłowych
ulica wydrążona jak piroga – montują sieć ciepłowniczą
do kamienicy z przedprożem. objazdy
brak tytułu ulicy. szepczę incipit w ciut obcym narzeczu.
jeden poliglota robił ci palcówkę i go polubiłaś.
nie bez wzajemności polubiło cię
państwo, skoro refunduje wizyty najlepszego egzorcysty
na wschód od papieskiej centrali.
coaxil, zomiren, perazyna, asertin, inne bobofruty
wedle przepisu koncernów prochowych,
czy odwalą całą robotę za kanister
święconej wody?
nie ma skrzyżowania bez dwóch ulic, kwituje Asia,
wykazując się przyrodzoną lotnością.
nie tylko krzyż, ale też kształt litery T!
T jak gwóźdź sunący po uskokach ciał.