miasto
na wpół wyciągnięte z ziemi
na wpół przysypane
czarnobiałe
zalane wapnem i smołą
i ja
mucha w pokoju burmistrza
chodzę po jego ustach
ten wysiłek murów
że stoją
i tylko
co rano
wycieka z nich
trochę
ciemnej cieczy
i ucieka do rzeki
trzeba nie spać
(nie mieszkać
jak ja)
żeby to zobaczyć
tak wiele się rozsypuje
trzeba zmieść
zrobić miejsce
na świeży gruz
po mieście
miota się miotła
powiedz jak to było
on spisał testament
potem nowy testament
(prawnicy spierali się
który jest ważny
i kto jest spadkobiercą)
spisał ale nie umarł
(wbrew obiegowym opiniom)
poszedł w góry
stamtąd nakręca
zegary słoneczne
stamtąd od czasu do czasu
schodzą jego contras
i dziewczynka z zapalnikami
na niebie
to nie ptaki
niebieskie
to haki śpiewające
o tobie mucho
ptaki na ciebie
uważaj
tu hoduję pająka
mucha o imieniu Mucha
jasnowidzi
wszystko co przed i po
a więc
trupy z trumn powstające
na domy nachodzące
ludzi duszące
krew wysysające
na ołtarze łażące
je krwawiące
świece łamiące
kody łamiące
pieśni wspak wyjące
pieniądze z kont
wyciągające
spamy piszące
do selfie pozujące
sypcie mak do trumny
tak żeby demony
liczyły ziarna
a trup liczył demony
żeby one były zajęte
i żeby mógł zasnąć
czasami jak święta Rita
obrócić się na drugi bok
na ruszcie świętości
dłonie mieć złożone
i spętane sznurem
mucha pisze
na szybie:
trupy są z dupy
lecę na miód
mucha przebrana za pszczołę
po drodze
zostawia dużo kropek
na twarzach
na płucach
na pęcherzu
artystką jest pointylistką
przykleja się do chmury
do grzywy konia
i wzzzz
i wzzzzzz
ale chmury rozwiewa wiatr
a konie lecą w ogień
zeskakuje
i już nie robi głupstw
pazerna i przezorna
nie siada już
nie zostawia śladów
łapkami ruszam z posad
bryłki światów
czule przenosisz wirusy w łapkach
na drugą stronę
ulicy
kim jesteś
Mucho?
zdejmij maskę
zdejmij maskę
kosmitko
– to nie maska
już dawno
zdjęłam maskę
jestem kosmatą kosmopolitką
przeżyłam
jestem przeżytkiem
przeżytek chce żyć
ten świat muchy by nie skrzywdził
na pewno nie
muchy nie
chyba
mucha jest domowa
(musca domestica)
krążę korytarzami żył
tłukę w okno pustej kawiarni
wpadam do pustych mieszkań
w ciemności są dziury
którymi wyszło ciepło
a za nim zimno
i wilgoć i suchość
w kuchni
siedzi cień
obiera kamień
więc już nic donikąd?
słuchaj ostatnia mucho
zostało ci pięć godzin
na stworzenie świata
z popiołu wapna i smoły