Skip to content
Magazyn Wizje
  • POEZJA
  • PROZA
  • PRZEKŁAD
  • EKSPERYMENT
  • DRAMAT
  • AKTUALNIK
  • Search

Cztery wiersze

Robert Król
Numer 1/2020 „Przemoc”
Poezja
  • Ilustracja: Maria Pietras
W hotelu

Budzik znowu mnie zawiódł. Wstałem dziś o wiele za późno i nie
załapałem się na wrzątek. Opustoszały hotel, niepracująca kuchnia.
Poszedłem na recepcję, bo zapamiętałem, że mają tam papier,
a ja tym razem za gościnę postanowiłem zapłacić ostatnio napisanym
wierszem. Ostatnio napisanym, co nie znaczy, że ostatnim,

jaki zazwyczaj noszę w portfelu zamiast gotówki. Mam ich jeszcze kilka.
Każdy w jednej niepowtarzalnej kopii. Ale ten, o który chodzi,
wydał mi się znacznie bardziej odpowiedni do okoliczności,
pasujący do miejsca, napisany dzień wcześniej. Niestety znajduje się
w cyfrowej chmurze, skąd właśnie próbuję go dobyć. Na recepcji

nikogo. Pomyślałem, że to już naprawdę przestaje być śmieszne.
A gdyby tak pożar? A wojna? Stoję i szukam w komórce kogoś, kto mógłby
mnie wesprzeć w rozwiązaniu zagadki widmowej obsługi hotelu.
Wybieram nazwisko. Całe szczęście. Wie w czym rzecz i pomoże.
W zamian wymaga podziwu. Ustaloną sumę uśmiechów przeleję mu jutro.
–

Zwolniony z obowiązku

Nie mam zajęcia. Nikt o tym jeszcze nie wie. Myślę, że to chwilowe,
że ta słabość w końcu przeminie. Trudno mi o tym pisać w wierszu,
który przeczytasz do końca, bo już wiesz, że do lekkich i przyjemnych
na pewno się nie zalicza. Zresztą takich mam naprawdę niewiele.
Poza tym lubisz ten ton i tembr, literaturę, która zazwyczaj mówi

o nas więcej niż Internet. No, tak tylko się droczę, bo wiem, że nic
nie mówi o nas tak dobitnie jak Internet o poranku. Ale ostatnio
po przebudzeniu w zamian kolorowe kamyki: Faxolet 150 mg i Egzysta 75
mg. Późnym wieczorem: Mitragen 30 mg, Pinexet 25 mg albo Perazin
25 mg. Perazin razy dwa. Citabax i Afoban już nie wchodzą tak łagodnie

jak kiedyś, więc kazali odstawić. W myślach nie powracać do pracy,
targetów i zawodowej nieprzewidywalności. Dziś obudzę się wypoczęty,
ale nie wstanę, bo wyjątkowo dobrze będzie mi w łóżku z kotem
w nogach. Tam poczekam na wczesną wiosnę i kolejną kontrolę zaświadczeń.
Zastęp inspektorów przypłynie pontonem, żeby przeszukać mieszkanie.
–

Galicja

Pod koniec grudnia wysyłasz wreszcie zaległy list do przyjaciela
i z miejsca poprawia ci się humor. Czujesz się tak, jakbyś wydał na głupoty
całą pierwszą wypłatę. Kłaniają ci się przechodnie, obcy ludzie
rozwijają przed tobą czerwony dywan. Myślisz: a co tam, niech będzie.
Idziesz w to. Jednym drgnieniem nadgarstka przywołujesz

krawca. Nie pyta. Już wie, że ma zdjąć miarę pod nowy garnitur.
Na szewca nie czekasz dłużej niż kwadrans. Buty już uszył, co dziwne –
pasują. Rocznie zjadasz pięćdziesiąt dwie przepiórki, skubiesz
żytnią bułkę i popijasz miodem, który do pobliskiego portu płynie
cztery tygodnie. Nie mówiąc o maśle i orzechach. W tym samym

czasie połowa całej populacji poprzestaje na ryżu i soli, które im
sprzedajesz. Od mocnych cygar całkiem pożółkła ci skóra między palcami,
na których liczysz najczęściej do trzech. Jesteś leniwy, ale chciałbyś
być teraz w Szenajdzie. Stamtąd do Olpucha jest rzut kamieniem.
O szesnastej odchodzi pociąg do Xuño. Rzucasz wszystko, bo jeszcze zdążysz.
–

Orszak

Nie wstałem z łóżka. W radio ostrzegają przed intensywnymi opadami,
ale opady nie chcą nadejść. Brakuje mi zajęcia. Świat za oknem
pusty i bezdźwięczny. Nieistniejący, zupełnie jakby Bóg zapomniał
o ludziach. Jakby się jeszcze w ogóle nie wybudził po świętach.
Na pewno nie przychodzi do pracy od kilku dni. Nie stuka

laską w okna, nie zagląda w portfele i nie odprowadza zmarłych
na cmentarz. Nie odbiera. Pewnie zsunął się do podscenia,
tam gdzie od tygodni operuje zima. Nieobecności liczone w dniach,
to już nie przelewki. Najpewniej wkrótce go zwolnią. Poleci z całym
zastępem aniołów odpowiedzialnych za nakręcanie budzika

i uwalnianie dźwięków w smartfonie. A wraz z nimi kierownicy zmiany,
zarządcy dni i nocy, ale też cieśle i krawcy. Będą szukać roboty
do marca, aż w końcu sprawa ucichnie. Widzę ich jak bladym świtem
ciągną wóz z całym swoim dobytkiem, jak gubią gwiazdy gdzieś w powiecie
przemyskim. Jeden z aniołów jest trzeźwy. Oświetla drogę komórką.

Premium WordPress Themes Download
Download Best WordPress Themes Free Download
Download Best WordPress Themes Free Download
Free Download WordPress Themes
free download udemy paid course
download xiomi firmware
Premium WordPress Themes Download
lynda course free download


Robert Król (ur. 1981) – autor książek poetyckich: Gatunki śniegu* (2003), Lida (2004), Habitat (2005), Pamięć podręczna (2009), Czternastki (2010), O wchodzeniu w ogień (2014), Polka (2018). Stypendysta Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2016). Nominowany do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej w 2019 roku za poemat Polka. Dixieland to nowa książka poety, która ukaże się jeszcze w tym roku (2021).

Maria Pietras (ur. 1997) – skończyła LP w Lublinie z dyplomem na specjalności tkanina artystyczna. Ilustratorka, graficzka, studentka III roku grafiki warszawskiej ASP. Jej prace charakteryzują się mnogością kolorów, zróżnicowaniem struktur oraz linearnym detalem.


Więcej tekstów w kategorii Poezja:

Cztery wiersze

Ben Clark
  • Ilustracja: Justyna Dybala
  • Przekład: Michał Grabowski
Poezja | Przekład

Cztery wiersze

Dominik Bielicki
  • Ilustracja: Patrycja Lewandowska
Poezja

Przycisk PLAY

Lauren K. Alleyne
  • Ilustracja: Zofia Kofta
  • Przekład: Bartosz Wójcik
Poezja | Przekład

O NAS

Kontakt
Redakcja
Patroni i Patronki
Manifest “Wizji”

WSPÓŁPRACA

Call for papers
Dla Autorów i Autorek
Dla Ilustratorów i Ilustratorek
Promocja

OBSERWUJ NAS

Patronite
Facebook
Instagram
„Wizje” w mediach

Copyright © 2023 Magazyn Wizje | stronę wykonała Janka Uryga na podstawie projektu Meg Krajewskiej