Wyobraź sobie, że siedem osób z siedmiu krajów
przyszło do ciebie jednocześnie w gości na zupę.
To siedem sprzecznych ze sobą wersji zupy.
Jedna osoba zwróci uwagę na smak, druga na pikantność.
Jeszcze inna podkreśli znaczenie zupy.
Wielkość porcji. Wspomnienie, które przywołuje.
Zbyt słona. Zbytnio warzywna.
To ma niby być gulaszowa? To już raczej potrawka!
To nie byle jaka zupa – to prawdziwa uczta!
Mam nietolerancję glutenu.
A najbardziej wygłodniały z gości najprawdopodobniej
podziękuje za posiłek.
Taka jest natura ludzka.
Rozglądamy się dookoła,
bacznie obserwując świat, jak gości podczas posiłku.
Dostrzegamy różnice –
skórę, maniery, ubrania, język.
A zapominamy o śpiewie!
Zapominamy świętować naszą wspólnotowość,
to, że w akcie miłosnym usiedliśmy razem do stołu
i że – co najważniejsze – podzieliliśmy się zupą.
Milczymy,
gdy jedzenie zupy widelcem
skutkuje odsiadką.
Uciszamy osobę siorbiącą zupę z miski.
Ignorujemy kobiety, bo…
Bo co też one mogą wiedzieć o zupie?
Niektórzy z siedzących przy stole domagają się chleba do zupy.
Inni z kolei czują, że cały gar zupy im się po prostu należy.
Zawsze znajdzie się ta jedna osoba, która napluje do zupy.
I tak oto zupa nie nadaje się już dla nikogo.
I niestety taka też jest natura ludzka.
Jestem zbyt przygnębiona, by skończyć ten wiersz.
Powiem tylko, że jestem wdzięczna za wiele.
To szczęście mieć przytulną kuchnię,
garnek i trochę warzyw.
Dziś znajdę czas.
Dziś będę kochać.
Dziś zrobię zupę.
Nie gotuj się na wojnę.
Miłuj.
I gotuj zupę.
Źródło angielskiego oryginału: Salena Godden, Pessimism is for Lightweights: 13 Pieces of Courage and Resistance, Rough Trade Books 2018.