Wiele odziedziczyłam po mojej
mamie,
uciszanie głodu samym chlebem,
na przykład
Gotuję z niechęcią i niedobrowolnie
Gotuję ze szczególnego przymusu,
wcale nie z głodu,
ale z wiary w wieczór, w to,
czym wieczór być powinien.
Wieczór z kolacją na ciepło
to co innego
niż wieczór z kolacją na zimno:
substancje zmieniają stan skupienia.
Obecność ognia:
myślę o kobiecie, która przez cały adwent co niedzielę
zapalała jeden palnik
zamiast świecy.
Gotuję, kiedy jestem sama z dziećmi:
Gotowanie jako przejmowanie władzy nad wieczorem,
nad okolicznościami.
Suchy chleb jest niepojęty,
ale są ludzie, którzy sobie z nim radzą, wiedzą,
jak do niego wniknąć,
jak z nim postąpić
W duchu
zdolności nadprzyrodzonych, które powierzyły mi
moje dzieci –
królowa powiedziała:
moja dusza rozchyliła się
i zjadła świat
zjeść nie znaczyło jednak zniszczyć,
trawiąc,
ale dotknąć.
Może macie już za sobą męczący wykład uczonego o tym,
że korzenie pojęć mater oraz materia są wewnętrznie powiązane, a także
triumfalny wrzask, którym zakończył wykład
Cytuję Adorna z pamięci i niedokładnie
(przyznaję się do adoracyjnego zachwytu tym nazwiskiem,
od kiedy przeczytałam je po raz pierwszy na plakacie; tego wieczora
przyszłam na wykład
późno i nie dowiedziałam się, czy ten człowiek naprawdę istniał)
miałam taki czas, kilka lat temu, kiedy czytałam to
zdanie wciąż od nowa,
miałam z nim, z nami, wielkie—triumfalne—plany,
przez które możemy się nawzajem doprowadzić:
esej o macierzyństwie, obiecana, a wciąż nienapisana Mahlet,
w której znalazłyby się te słowa:
jeżeli masa tego ciała
i następujący triumfalny wrzask
należą do mnie
nie potrafię jednak wyhodować dość tkanki
(na esej, wiersz, a może esej-wiersz)
fragmenty to wciąż fragmenty
lub – w lepszym wypadku – zaklęcia, jak choćby
tak zwane serce
tak zwane serce
tak zwane serce