Skip to content
Magazyn Wizje
  • POEZJA
  • PROZA
  • PRZEKŁAD
  • EKSPERYMENT
  • DRAMAT
  • AKTUALNIK
  • Search

Trzy wiersze

Tamara Bołdak-Janowska
Numer 4/2019 „Znów”
Poezja
  • Ilustracja: Jan Porczyński
Paszcza

Przykuwający profil lwiej paszczy: wiatrem pchany
do biegu dolną wargą. Myślisz: człowiek. Oglądasz się,
mijasz patrząc: człowiek, starzec. Pochylony.
Wiesz, i widzisz się: ludziom tak profile paszczeją i lwieją.
I w takim pochyleniu. I chowa się nos.
Uwięziony w wiekowości profil wystawia
w chodzeniu, w leżeniu, w witrynach (przywyknij!) –
tę roślinną lwiość.
A życie, jak gubiony dowód tożsamości,
wala się po czerniejących wstecz domach czasu, z zerową
łącznością z tym oto człowiekiem.
Ale on pamięta się dzieckiem przecież,
z ogólnym dniem na oślep i świętem po oczach.
Podbródek, założony na brzeg stołu, jeszcze nie paszcza,
nie ta lwiość,
jeszcze na twardo rżnącym drewnie miękkość anielska –
sięganie – napięta lewitacja na zwartej bramie dolnych palców.
Matka – boskie bezpieczeństwo.
Zabawka, większa niż zakręt największy.
Gdyby człowiek żył w szeregu mniej przyczynowym,
mniej wścibsko towarzyszącym, nie w zegarku,
w pozaludzkim zebraniu, bez pojedynczego rozgłosu
i bez pragnienia go,
wszyscy w tym samym codziennym bełkocie,
nie jak partia, wszyscy,
jak ty – biały, różowy rozdziawiony lwie z nieruchomym językiem,
jak ty, w niepisanej księdze (pisaną wiecznie sprawdza ktoś,
czy dobrze w kogoś wbita),
to bez różnicy byłoby rzeczywiście,
co w wietrze, co w czasie. To i tak zgrany duet –
ani wiatr, ani czas, rządząc, nie kochają nikogo.

Ridikjul

Jaka dłoń jest przepastna.
Ciągle coś w nią wrzaśniesz.
W niej mocy nie ma, jest tylko przepastna.
Krzyk bokami się wyrwie jak drzewo z pionu
i zwali bocznym ciężarem, znów do milczenia
przy powalonych kolanach,
Tęsknota głosu.
Nad idealnie okrągłym
beretem kawy. Albo podczas strzyżenia uszu sałacie.
A przy tej robocie krzyczący spomiędzy palców dziki konar
zostanie ścięty, Albo zrobi to ktoś bliski.
Dorastające dziecko.
Dojrzałe jak jaskinia w pąku, w drodze,
zaraz się otworzy pełnym okiem, pełnym świata,
fachowo włączy równinę wiadomości, wszystko zbierze, spędzi,
żeby obejrzeć ze wszystkich stron. I tę twoją drżącą
przy ustach rękę z tym samym drżeniem, ogarnie do szpiku,
i ze świeżym młodym znawstwem powie: to nic. To zupełnie nic.
Ty dobre dziecko. Ty złote moje.
Ty moje drżenie
znasz jak swoje.
[…]


Globalne
dorosłe dziecko, jest gotowe, uruchomiło się
biegle przy ekranie, do granic wypełnionym
okiem osoby i maszyny.
Oczy wpatrzone, aż wystają wtyczkami poza kontynent.
Wytrzeszczony palec, jak otwarty szampan.
Szampańskie zdalne podstawianie nogi, żeby to tam, coś,
szumiąca sylwetka już bez szumiącego losu, ten cel, upadło
w głębokie plecy, w głębokie miękkie kolana,
w najgłębszą twarz ugiętej ziemi.
Ziemia czasem łyżką wyjada kość. Albo w niej – jak ty
w stojącej śmietanie – z łatwością własną dużą łyżką wyrżnie
krótkie schody z jamą.
Ale dorosłe nowe
dziecko, to mocna kość jeszcze,
prawie kulista, nos i kolano razem, tak się w smutku siedzi
lub we współczesnej chłodnej sprawności,
kulistą dłonią, z podkulonym kciukiem, uruchamia rozprysk
kulistych płaszczy i okrywa tłumy do kości,
i jasność się staje, i okrągła zdrowa kość widzi doskonale
stan twego globu:
To nic. To zupełnie nic. Światowej zupy bryzgi buraczane.
[…]

I co?
Wyrwana jak pocisk
gałązka gniewu.
Ridikül.
Wymówić to niemieckie: kuel.
Kül. Ridikül
Wziąć angielskie, łatwiej: Ridicule.
Ridikju:l. Spolszczyć to. Dobrze.
Ridikjul.
I co?
Kule ognia –
liczne cele życiowe wspólnego jedynaka, a on zbiorowy
i pieszczoch globu.
I co?
Wewnętrzne, liczne imiona w młócącej siekierze,
świrującej archaicznego młynka w żywym mięsie,
dumnie kochanej za przyjęcie i rozwój przeszczepu ludzkiej
celności bez uczuć. Czysty naukowy matematyczny
samogon polityczności. I co?
Komuś tam gdzieś zatańczyła na obnażonej
kości pomarańcza, właśnie w tej chwili
rozpinana według fałd, podgiętych w bombkę,
krótkiej baletowej tutu
z połyskiem,
albo zręcznie cięta była taka sama tutu
przez kogoś innego na soczyste płatki
i też zatańczyły na czerwonej mokrej kości.
Taniec odbył się niespodziewane w zwykłej poobiedniej porze.
I co? Co?
Ridikjul to wszystko.
.

Jestem

Jestem człowiekiem.
Krótko żyję.
Znam wiele opowieści o wieczności.
Krótki jest mój palec,
którym wskazuję wszelką dal
i kosmos nade mną.

Download Nulled WordPress Themes
Free Download WordPress Themes
Download WordPress Themes Free
Download Best WordPress Themes Free Download
free download udemy course
download samsung firmware
Free Download WordPress Themes
free download udemy course


Tamara Bołdak-Janowska (ur. 1946) – polska pisarka, pisząca prozę, poezję i eseistykę. Zajmuje się również tłumaczeniami (z rosyjskiego, białoruskiego i niemieckiego) i rysunkiem (m.in. ilustruje tomiki poetyckie dla niemieckiego wydawnictwa Peter Segler Verlag). Tłumaczona na język angielski, niemiecki, rosyjski, białoruski, węgierski i litewski. Za całokształt twórczości uhonorowana Nagrodą Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego w 2007 roku. Za tom poetycki Rozdziały nominowana do Nagrody Mediów Publicznych „Cogito” 2008. Nominowana do Nagrody Literackiej Nike 2010. Jej tom poetycki Ceremonia węglowa znalazł się w finale nagrody Wawrzyn Olsztyn 2010; w 2011 roku otrzymała Nagrodę Prezydenta Olsztyna za całokształt.

Jan Porczyński (ur. 1997) – student Wydziału Grafiki ASP w Warszawie. Sam do końca nie wie, co go inspiruje. Lubi bardzo szczegółowo planować swoje prace, lubi też, kiedy te plany się nie sprawdzają. Chciałby, żeby codziennie mu się coś śniło.


Więcej tekstów w kategorii Poezja:

Pięć wierszy

Umberto Saba
  • Ilustracja: Bartosz Kolczykiewicz
  • Przekład: Łukasz Kraj
Poezja | Przekład

Trzy wiersze

Maciej Melecki
  • Ilustracja: Rafał Kwiczor
Poezja

Autodafe 3

Karol Samsel
  • Ilustracja: Ania Roguska
Poezja

O NAS

Kontakt
Redakcja
Patroni i Patronki
Manifest “Wizji”

WSPÓŁPRACA

Call for papers
Dla Autorów i Autorek
Dla Ilustratorów i Ilustratorek
Promocja

OBSERWUJ NAS

Patronite
Facebook
Instagram
„Wizje” w mediach

Copyright © 2023 Magazyn Wizje | stronę wykonała Janka Uryga na podstawie projektu Meg Krajewskiej