Czy po to, by opiewać majestatyczny wielozadaniowy myśliwiec, który
dziś na dobre zniknął nam z radaru?
Mięsność wczorajszego chleba? I to, jak dobrze było zasnąć obok Kingi?
Wszystkie wrzutki na murach i ścianach Tomaszowa? Nie tym razem.
Dziś przeinaczam rzecz o wytrwałym jak kret szukaniu,
driftujących rufciach przed terminalem lotniska,szklistoniebieskich
oczach i pozornie nieobecnych szwedzkich samochodach,
które warczą jak psy ras, powiedzmy, znikomych.
–
Kiedy tak sobie chodzicie pod moim oknem,
segregujecie odpady i wymieniacie uśmiechy,
i spokój wasz wewnętrzny wielki jak falowiec
– cóż, właśnie wtedy siedzę i grzęznę
w instrukcji posługi dla średniozaawansowanych
i wciąż niezdecydowanych. I kiedy wydaje mi się,
że wolałbym stronę bierną badania prostaty,
przypominam sobie, że właśnie tego dotyczy instrukcja.
Dlatego nie dla mnie muzyka i smak napojów Guadalajary
– skądinąd pewny chwyt i mocny strumień, gdzie was nie ma.
–
Sami tu z pieskiem (jedynym kwiatkiem,
jaki dostałaś ode mnie), między kofeiną
a nikotyną niewiele mamy do opowiedzenia
– tym razem rebranding to opychanie się opchniętym
nam, co pyszne jest jak miłość!
Tak, to wszystko zostało już zapisane
we wrzucanych do skrzynek pocztowych
reklamowych gazetkach sklepów wielkopowierzchniowych,
których nie sposób zmieścić w wersie
– tyle tam dobra, tyle sezonowych radości!
Jestem prostym człowiekiem. Pracuję,
żebyś miała na chleb i jakieś drobne p.,
a że akurat mam pieniądze – nie muszę pracować.
Błąd, o, tu jestem. Gubię się między półkami,
ale wracam, w przeciwnym razie – komu gęgałabyś?
–
Dziś jestem wyjątkowo niekonsekwentny
i muszę przyznać – jest w tym jakaś konsekwencja.
Koincydencja? Niechby i, zawsze chciałem użyć tego słowa!
Jeśli wiersz przypomina kwietną łąkę,
to znaczy, że gwałtem odsyła do atlasu roślin,
a tego nie lubię. Słyszysz ten szum? To omam.
–
Twój pocisk pali się i śpiewa.
Obwód grzałki sondy lambda czujnik 2.
Obwód elektrozaworu 1 powietrza wlotowego.
Wiele rzeczy nie daje mi spokoju.
To, że nie wiemy czegoś na temat klimatu
wcale nie musi działać na naszą korzyść.
To, że masz paranoję nie znaczy jeszcze,
że nikt nie próbuje cię dorwać.
(Potwierdzam rzecz na nowo,
nasz gimnazjalny, samoprzylepny Boże
błogosławiący mi kartką
z napisem „kopnij mnie”)
Tak, już czas sprawdzić horoskop na zeszły rok.
Dziś jestem kometką, grasz?
–
Po kruchych mostkach przyszło nam stąpać,
pod kruchym rządem krucha była Polska.
I choć widziałem kraje bardziej nie moje, niż ten,
znacznie weselej było nurzać się w nie.
Mówili: kończy się, co znane,
i faktycznie – kończyło się,
bezszelestne były historie,
sny i utopie – bezszelestne.
Czym był dla nas tlen? Się wie, się wie.
–
Kiedy mówię „kocham”, wypowiadam te słowa
przez układ złożony z tranzystorów germanowych
i choć wolałbym mruczeć gładko, aksamitnie
niby czterocylindrowy, wolnossący silnik,
mój sygnał wyjściowy ma kształt prostokąta.
I czerwona dioda nie przestrogą jest,
a zaproszeniem do zgrania oporności
w najmniejszej przewodowej wspólnocie,
której końce są proste.
Choć czasem plącze się to, co pomiędzy
i dużo ciężkich słów ląduje na scenie,
gdy muzyka się kończy i trzeba posprzątać.
Ale ponawiamy próby, chybiamy nieco celniej,
chybiamy jakby chętniej (niech nie zmyli cię brzmienie).
Bo kiedy mówię „kocham”, intencje mam czyste.
–