1
było słychać: nie ma dostępu tylko podgląd
no i złożoność działa
zbliżeniowo –
znaczy myślisz jak?
1
maria magdalena już mnie nie kocha a jej dzieci uczę w szkole o światłoczułych
błonach o ewolucji wodnych ciał o czarnej magii cząstek
po godzinach głowa mi pęka
w ich oczach widzę tylko niedokończone światy
maria uśmiecha się pocałuj mnie na pożegnanie
chyba żartujesz nakarm dziatki i przygotuj im spanie
nie widziałaś tego ale ubywałam z każdym dniem
aż przestałaś mnie widzieć stąd odejście
jest moim dziełem
a ty bledniesz jak stary świt
maria magdalena
ostatni raz wypada mi z ust
1
potem lało się z nas
jak krew ego
1
kiedy dzieci odeszły do innych ludzi nie wiedziałem
kim jestem
było też widać że przedtem tym bardziej tego nie wiedziałem dziwny lęk
o skrzydłach ważki
musisz wiedzieć one latają nisko
podniosłem głowę nazwałem się nibynóżka potem inaczej
chyba nie sądzisz że to cokolwiek oświetla byśmy mogli pokiwać głowami
wahadłowo wymienić uśmiechy
1
nie mów do mnie tym tonem
1
wielki kroton padł mimo troski o dopływ wilgoci dbałości o światło
mimo dostaw ratunkowej chemii
pytałam ludzi porady nic nie dały
w ostatni piątek podczas orgazmu pomyślałam nawet że znam powód
odprężenie zatarło obraz i treść
powody samobójstw są tak samo niepozorne jak lekceważone
kiedy tkanki twórcze zmawiają się albo już nie mówią
lucyna mówi kup sobie nasiona czegoś łatwego
zamów
pan w kiosku zawsze podaje mi paczkę w ruchu
jakby przedłużał życie
ale tylko innym nigdy sobie
no i zarabia sześć stóp pod średnią krajową
1
wychodzę z pracy jak wybita z wklęsłości po innowacyjnym wybuchu
teraz muszę pomyśleć o paru ciałach i kto tu jest czyją własnością
korzystam z informacji i już w autobusie rysuję im wąsy w domu płacę rachunki
w noc śnieżnego księżyca nie widzę go na niebie tylko robi się ze mnie dziecko
które zjada kieszonkowe słońce i cofa czas trzy światy wstecz
teraz jestem na miejscu pomiędzy wami mówię
mówi
1
prezenty od mamy i dziecka wyglądają jak coś do ukrycia
w ciemnościach jelit
nabieram do ust haust światła by straciło połysk nagich obietnic
potem mówię cokolwiek
że wiosna w tym roku może być nieco później bo wciąż umyka przed jesienią
która zjadła większą część zimy
przytakują
patrzą spokojnie na swoją zgodę jakby oddzieliła się od ciał i stała śmiertelna
wystarczy poczekać
1
mówisz
z pewnym zasobem wiedzy o nas samych nie da się już nic więcej zrobić
po prostu jest wystarczający do opisu motywacji mimo to szukamy
jak to się
ma do
1
czy w ogóle
1
w międzyczasie stałam się przypuszczalnie czymś trudnym
do określenia
czy to naprawdę jakiś kłopot dla bliźnich?
1
a już na ledowym bilboardzie jestem interlinią pod budynkami słów
poczuj lekkość
i mieszają się w tym powietrzu masy przybyłe zewsząd łaskoczą skórę
twarzy ramion –
nieprzebrane mnożenie szans i
poczucie braku znaczenia przez które
prześwieca okrutne dobro ogółu
to tyle w sprawie
nim zabraknie patrzącego