* * *
Rozetnijcie elektryczne przewody
Rozetnijcie kable i anteny
Jesteśmy smutni jesteśmy chorzy
Jesteśmy bardzo zmęczeni
Mózg nasz ukuł niejedną myśl mądrą
Noc rozjaśnił neonową jutrznią
Atomowe rozłupał jądro
I nagle jest bardzo smutno
Z dzikich myśli wyrosły reżimy
I my marzeń smutni niewolnicy
O to jedno dziś tylko prosimy
Chcemy być dobrzy, chcemy być wolni, chcemy być dzicy
* * *
Jestem szczurem
gorzej: człowiekiem
gorzej: Polakiem
mamusię mi zamęczyli
ciocię mi spalili
tatusia mi zaszczuli
Zagadka
5 kapeluszy
2 białe 3 czarne
3 z nich nałożyliście sobie w ciemnym pokoju
a teraz wydedukujcie
jaki kapelusz ma każdy z was na głowie
macie 15 minut czasu
myślcie uważnie
i nie denerwujcie się
od trafnej odpowiedzi zależy wasze życie
Zawody pacjentów dr. Cottarry
Jedną z największych sensacji kraju w tym sezonie były zawody sportowe pacjentów dr. Cottarry. Prof. dr Cottarra, właściciel nieźle prosperującej kliniki, przed rokiem ewakuował z niej w przeciągu 2 dni wszystkich pacjentów i ściągnął z całego kraju około stu nieuleczalnych kalek, ludzi bez rąk i nóg, ludzi kadłubków, ślepców obarczonych dodatkowo jeszcze jakimś kalectwem itp. Miejsce dotychczasowego personelu zajął młody ginekolog, który miał już jakąś brzydką sprawę z prokuratorem, i kilku sanitariuszy rekrutujących się spośród dozorców więziennych i wysłużonych wojskowych niższych stopni. Następnie Cottarra kazał otoczyć klinikę drutem kolczastym i wyryć nad bramą łacińską sentencję o treści niejasnej, ale bez wątpienia humanistycznej. W świecie lekarskim szeroko mówiono o szaleństwie Cottarry i zakładano się o termin jego rychłego bankructwa. Tymczasem po upływie roku Cottarra zyskał światową sławę i fortunę. Wszystko przez wspomniane już zawody sportowe. Było to widowisko niecodzienne. Ludzie kadłubki płynęli na wznak, jednonodzy grali w football, jednoręcy ślepcy walczyli na ringu. Śliczna dziewczyna w kostiumie […], z obiema nogami odciętymi tuż przy pachwinach, rozdawała nagrody. Takie same secesyjne posążki jak na każdych innych zawodach. Tkwiła pośrodku stołu z nagrodami niby fant najcenniejszy na metalowych stópkach obitych wojłokiem.
Kilkudziesięciotysięczny tłum na trybunach był rozentuzjazmowany. Prezydent powiedział do Cottarry: „Jest pan chlubą naszej ojczyzny”. W ogóle był zachwycony. Chciał nawet uścisnąć dłoń zwycięzcy w najwyższych konkurencjach. Niestety, okazał nim się bezręki 90-latek. Więc zrezygnował. Ale i tak było uroczyście.