Skip to content
Magazyn Wizje
  • POEZJA
  • PROZA
  • PRZEKŁAD
  • EKSPERYMENT
  • DRAMAT
  • AKTUALNIK
  • Search

Pierwszy manifest „A gu”

Juan Martín (Martín Bunster)
Zain Guimerl (Alberto Rojas Jiménez)
Numer 3/2018 „Gra”
Poezja | Przekład
  • Ilustracja: Ada Smyk
  • Przekład i posłowie: Kacper Szpyrka

 

Na początku była emocja.
A gu. Zasada. Głos nielogiczny.
Pierwszy krzyk cielesny.
Dziś ostało się tylko słowo, dopieszczane i dopieszczane.
Księżyca peruka, różowa.

Precz z fastrygami!

Woda jest wodą.
Ziemia jest ziemią.
Niebo jest niebem.

Nie szukamy.
Krytykujemy tylko organiczną emocję tego, co jest. Tej komórki, tej cząsteczki światła i dźwięku.
Ustanawiamy życiodajny punkt każdej chwili.
Głosimy transcendencję spontanicznej rozrywki.

Nie szukamy.
Nie szukamy.
Nie szukamy.

Dostajemy.

Obyśmy byli amforą: Nerwem-Zwierciadłem.

Żądamy przestrachu, prędkiej pieszczoty, dziabnięcia…
Smutku tłuszczu spod brzucha…
Igrzysk mięśni…

Szukamy nagiej emocji.
Bez formy. Bez formy.
… … … … … … … … … … …
– Czy rusza Cię jedenastozgłoskowiec?
… … … … … … … … … … …

KRZYK! KRZYK! KRZYK!

Poeci:

Ku szczerości. Krok zapadł.
                                             A gu jest prawdą. Spontanicznością.
                                             A gu nie trzeba nauki, lektur i erudycji.
                                             A gu jest.

                                                                                                               Claridad, nr 6, Listopad, 1920

Podstawa tłumaczenia: Guimerl, Z. (Alberto Rojas Jiménez), Martín, J. (Martín Bunster), Primer Manifiesto „Agú” [w:] Plath O.(red.), Alberto Rojas Jiménez se paseaba por el alba, Dirección de Bibliotecas, Archivos y Museos, Santiago 1994, s. 50.

 

 Kacper Szpyrka – Skok przez trumnę Alberto Rojasa Jiméneza

Pewnego dnia podszedł do Rojasa jakiś nieznajomy i powiedział: „Proszę pana, posłyszałem rozmowę, którą pan prowadził i poczułem do pana wielką sympatię. Czy mogę pana o coś prosić?” „O cóż to?” – rzucił opryskliwie Rojas Giménez. „Niech mi pan pozwoli przeskoczyć przez siebie” – powiedział nieznajomy. „Jak to.. przeskoczyć?, zdziwił się poeta. – Jest pan tak silny i zręczny, że potrafiłby pan przeze mnie przeskoczyć, kiedy tu siedzę przy stole?” „O nie – odparł z całą pokorą nieznajomy – ja to zrobię później, kiedy już pan będzie całkiem spokojny, w trumnie. W ten sposób zwykłem składać hołd ciekawym osobistościom, jakie nadarza mi się spotkać: przeskakuję przez tych ludzi, jeśli wyrażą zgodę, po ich śmierci. Żyję całkiem samotnie i to moje jedyne hobby.” Tu wyciągnął z kieszeni notatnik i powiedział: „Noszę przy sobie listę osób, przez które już przeskoczyłem.” Rojas, w szalonej radości, zaakceptował dziwną propozycję [1]. 

Miesiąc przed śmiercią Nietzschego, 21 lipca 1900 r. w chilijskim mieście Valparaíso przyszedł na świat niezwykły człowiek – Alberto Rojas Jiménez. Był pisarzem, poetą, członkiem grupy artystycznej skupionej przy Federación de Estudiantes de la Universidad de Chile, znanej pod mianem „Pokolenia 1920”, do którego, prócz Jiméneza, należeli tacy twórcy jak Pablo Neruda, Romeo Murga czy Rubén Azócar.
Według Luis Enrique De’lano życie autora „Pierwszego manifestu A gu” dzieli się na trzy okresy: 1) przed wyjazdem z ojczyzny w 1925 r.; 2) podróże po Europie; 3) chilijska bohema – od powrotu do kraju, aż do śmierci w 1934 r.[2]
W wieku 18 lat pod pseudonimem Pierre Lhéry publikuje swoje utwory prozatorskie z czasopiśmie Zig-Zag. Następnie przenosi się do Santiago, gdzie wraz z grupą innych artystów i intelektualistów współtworzy czasopismo Claridad.
W 1925 roku w towarzystwie Abelardo Bustamante Paschina udaje się w podróż do Francji, Niemiec i Hiszpanii, która sześć lat później zaowocuje jedyną wydaną za życia pełną polotu książką Jiméneza, zbiorem impresji i wspomnień artysty – Chilenos en París (Chilijczycy w Paryżu). Po powrocie z Europy angażuje się w artystyczne życie bohemy.
Podobnie jak Schopenhauer nader sugestywnie ujął w swoim opisie anemiczność Hegla, Pablo Neruda z niezwykłą szczerością odmalował ekstrawagancję swojego przyjaciela:
Przystojny i elegancki pomimo nędzy, nad którą zdawał się polatywać jak złocisty ptak, miał wszystkie cechy modnego dandysa: pogardliwy stosunek do otoczenia, bystrą orientację w gąszczu konfliktów towarzyskich, radosną umiejętność używania życia i apetyt na wszelkie doznania. Książki i dziewczynki, butelki i morskie wyprawy, wymarzone podróże na dalekie archipelagi – wszystkiego zaznał i nie pominął żadnej okazji do nowych przeżyć. W środowisku literackim poruszał się z niedostępną miną ostatecznego wykolejeńca trwoniącego własny talent i czar osobisty.[3]
„Byłem i jestem nadmiernie żarliwy – pisze o sobie Rojas Jiménez – każdemu mojemu czynowi, mojemu słowu i wszystkiemu, co mnie otacza, ofiaruję w całości moje odsłonięte życie.”[4]

***

            W szóstym numerze Claridad pojawił się inspirowany europejskim dadaizmem, niezwykły wiersz programowy dla tego tygodnika Primer Manifiesto Agú („Pierwszy manifest A gu”) autorstwa Zaina Guimerla y Juana Martína. Oczywiście były to pseudonimy Alberto Rojasa Jiméneza i jego przyjaciela Martína Bunstera. W manifeście mamy do czynienia z apologią najpierwotniejszego dźwięku człowieka, jako autentycznego wyrazu kreacji artystycznej. Wybrzmiewa też donośnie pragnienie spontanicznego wyrazu czystej, nieskażonej, niezapośredniczonej wypaczającymi konstruktami intelektualnymi emocji. Jest to oczywiście awangardowa prowokacja, niemniej jednak ukazuje obraz sceptycyzmu względem „dopieszczonej” formy zacierającej „czystą emocję”. Neruda wspomina w jednym miejscu, że autorzy manifestu „dążyli do oczyszczenia języka”[5], ponieważ cała zagmatwane narośle języka niemal uniemożliwiły swobodną ekspresję, zagłuszyły „pierwszy krzyk cielesny”.

            Podczas jednej ze swych rozmów z uczniami Konfucjusz ubolewał nad tym, że “nazwy nie są poprawne”, że pewnego rodzaju pomieszanie pojęć prowadzi do niewydolności języka, a ta z kolei przekłada się na wybrakowanie rzeczywistości człowieka – od psychologicznej przez społeczną aż po polityczną. Podobna obserwacja zdaje się tkwić u podstaw manifestu Jimeneza – i receptą chilijskiego poety na taki niepożądany stan rzeczy jest powrót do autentycznego przeżycia, do “nagiej emocji”, do języka, który nie próbuje tuszować bezpośredniości doświadczenia, ale w nie wnikać i ukazywać. Jiménez „lansował nową szkołę w poezji pod nazwaniem „Agu” – pisze w innym miejscu laureat literackiej nagrody Nobla – jako że tak ponoć brzmieć miał pierwszy okrzyk człowieka, który można uznać za pierwszy utwór poetycki ludzkiego noworodka”[6].

            Z odmiennym nastawieniem nad tym tematem pochylił się również Zbigniew Herbert w wierszu „Pan Cogito a pop”: „Kłopot polega na tym/ że krzyk wymyka się formie/ jest uboższy od głosu/ który wznosi się/ i opada”[7]. Co znaczy wołanie Jiméneza: „Woda jest wodą/Ziemia jest ziemią./Niebo jest niebem.” oraz „KRZYK! KRZYK! KRZYK!”? Pochwała tautologii i powrotu do prymitywizmu?

            Utwór zdecydowanie jest gniewnym tupnięciem nogą przeciwko językowi, który stracił już jakąkolwiek możliwość wyrażenia emocji najintymniejszych i najbliższych człowiekowi. Manifest wypływa jednak przede wszystkim z troski i odpowiedzialności za język oraz ze zwykłej bezradności użytkownika mowy. Dopiero na drugim planie wesoło wiwatuje podskakując maniera i antymaniera dadaizmu.

***

            W 1934 roku Jiménez umiera na odoskrzelowe zapalenie płuc. Diego Moñuz napisał po odejściu swojego przyjaciela następujące słowa: „Alberto bez wątpienia był młodym czarodziejem. Czasami zastanawiam się nad tym, jak to możliwe, że był tak blisko nas. Całe jego życie było magiczne. Tak samo jak śmierć. Zniknął za sprawą magicznej sztuczki.”[8]

            Podobno po śmierci Jiméneza, gdy najbliżsi zgromadzili się przy jego pozbawionym życia ciele, pojawił się jakiś nieznajomy, wziął rozpęd i przeskoczył nad trumną.[9] Literacki pomnik ku czci zmarłego stworzył Pablo Neruda, poświęcając swojemu przyjacielowi wiersz, pt. Alberto Rojas Jiménez viene volando („Alberto Rojas Jiménez przybywa lecąc”).

Przybywasz lecąc sam, samotny,
Sam pośród umarłych, sam na zawsze,
Przybywasz lecąc bez cienia, bez imienia
Bez cukru, bez ust, bez krzaków różanych,
                                                                                                    przybywasz lecąc.[10]

[1] P. Neruda, Wyznaję, że żyłem. Wspomnienia, przeł. Z. Szleyen, PIW, Warszawa 1976, s. 42 i n.

[2] L. Plath (red.), O., Alberto Rojas Jiménez se paseaba por el alba, Dirección de Bibliotecas, Archivos y Museos, Santiago 1994, s. 244. (Jeśli nie podano inaczej, wszystkie teksty obcojęzyczne w tłumaczeniu autora.)

[3] P. Neruda, dz. cyt.,  s. 41.

[4] L. Plath (red.), dz. cyt., s. 15.

[5] Publicaciones experimentales. (online) Protokół dostępu: http://www.memoriachilena.cl/602/w3-article-98101.html [20.07.2018 r.]

[6] Tamże, s. 42.

[7] Z. Herbert, Pan Cogito, Wydawnictwo a5,  Kraków 2008, s. 46.

[8] Plath (red.), O, dz. cyt., s. 239.

[9] zob. P. Neruda, dz. cyt., s. 43.

[10] P. Neruda, Alberto Rojas Jiménez przybywa lecąc, przeł. Cz. Miłosz, [w:] Cz. Miłosz.,  Przekłady poetyckie wszystkie, Znak, Kraków 2015, s. 156.

 

Premium WordPress Themes Download
Free Download WordPress Themes
Download Best WordPress Themes Free Download
Download WordPress Themes
download udemy paid course for free
download xiomi firmware
Download Premium WordPress Themes Free
udemy paid course free download


Juan Martín (Martín Bunster) – chilijski poeta.

Alberto Rojas Jiménez (1900-1934) – chilijski poeta i dziennikarz. Podobnie jak Pablo Neruda należał do grona „Pokolenia 1920" i czynnie uczestniczył w życiu artystycznej bohemy. Może nie żył zbyt długo, ale za to intensywnie. Był jednym z twórców grupy poetyckiej „Uremia" inspirowanej dadaizmem, której postulaty wyłożył wraz z Martínem Bunsterem w Pierwszym manifeście »A gu«. W 1923 r. udał się w podróż po Francji, Niemczech i Hiszpanii. Po powrocie opublikował swoją jedyną książkę pt. Chilijczycy w Paryżu (1930). Cztery lata później zmarł na odoskrzelowe zapalenie płuc.

Ada Smyk (ur. 1996) – reżyserka, kulturoznawczyni. Zrobiła film dokumentalny Kulisy (2020) wyprodukowany przez Studio Munka i Kika Studio, współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Studiuje sztuki wyzwolone w Kolegium Artes Liberales i filologię francuską w Instytucie Romanistyki UW. Mieszka na warszawskim Powiślu.

Kacper Szpyrka (ur. 1991) – muzyk, księgarz, tłumacz, absolwent studiów filozoficznych na UJ. Jest autorem pierwszego polskiego przekładu książki Miguela de Unamuno Jak się tworzy powieść (2021, PIW). Pozostałe efekty jego działalności literackiej można znaleźć w „Wizjach”, „Stonerze Polskim”, „Interze-”. Współtworzy zespół Kirszenbaum. Sporadycznie pisze opowiadania. Mieszka w Krakowie.


Więcej tekstów w kategoriach Poezja, Przekład:

Zestaw dwóch wierszy

Jakub Pszoniak
  • Ilustracja: Karolina Ciepielewska
Poezja

Zestaw trzech wierszy

Laura Pomianowska
  • Ilustracja: Agnieszka Doczyńska
Poezja

Wiersze z tomu “Cele”

Adam Kaczanowski
    Poezja | Proza

    O NAS

    Kontakt
    Redakcja
    Patroni i Patronki
    Manifest “Wizji”

    WSPÓŁPRACA

    Call for papers
    Dla Autorów i Autorek
    Dla Ilustratorów i Ilustratorek
    Promocja

    OBSERWUJ NAS

    Patronite
    Facebook
    Instagram
    „Wizje” w mediach

    Copyright © 2023 Magazyn Wizje | stronę wykonała Janka Uryga na podstawie projektu Meg Krajewskiej