poisson
jak pies gonisz za własnym końcem przyśniła ci się kiedyś
kamienna dźwięczność ryby naprawdę to nie kłamstwo a jednak
nikt nie wierzy liczy się tylko codzienna podróż w nieznane do ośmiu godzin
szelestu papierów które przypominają ci o tlącej się nadziei
nie ma tlenu nie oddychasz tylko sporadycznie się śmiejesz
w kółko to samo a jednak za każdym razem inaczej przenikacie się ze sobą
z kim z czym z czymkolwiek odpowiedź odchodzi po cichu skrycie
chociaż nie jesteście w stanie się połączyć
od czasu do czasu udaje ci się zaufać że masz to
coś a może nawet już za sobą nie ma nikogo nareszcie
do pieczenia chleba naszego powszedniego.