***
nie wiem co zrobić z tymi dniami w które chodzę do kina
i oglądam filmy o poezji i wiem że istnieje wiersz film którego nie ma
a mimo to go gdzieś widziałam znam doskonale czasem
jego przebłysk przeszywa myśl pojawia się
bywa nawet namacalnie przez ten latający biały puch z topoli
który zamyka oczy miękko ucisza spojrzenie
gdyby dało się przekroczyć tę prawie niewidoczną linię wiesz o której mówię
może spotkalibyśmy się gdzieś pomiędzy
jak wtedy kiedy po przebudzeniu znalazłam się w tym samym miejscu
w którym byliśmy w śnie zasuszonych odcisków palców
zostawianych na kartkach pachnących wanilią.
***
jak zwykle wróciłyśmy nad ranem tylko tym razem
śpiewały ptaki zaczynało świtać
wdech wydech falowanie było spokojnie miękko i ciepło
w półśnie myślałam jak przyjaciel opowiadał nam o tym że
kiedyś jeździli z rodzicami do lasu zabierali ze sobą psa
był bardzo mały las otulał go zamykał się nad głową bezpiecznie
pies biegał raz wokół nich raz znikał gdzieś za splątanymi gałęziami
niebo prześwitywało przez nie
opadało ci lekko na skronie.
***
dotykam się celebruję
lato pachnie tobą myślę o tym za każdym razem gdy poczuję
pierwszy spocony piasek na ustach mewy ci się plączą we włosy
i tworzą coś na kształt ruchomej sieci
masz taką słoną skórę gdy pojawiają się na niej mikrodreszcze.
***
dałam ci słowa proste i bezpieczne
starałam się nie mam chyba nic innego w zamian
szarymi dłońmi szarymi opuszkami palców
kropelka po kropelce zakreślasz nasze linie
ogłuszani świtem wymieniamy się oddechami
w przestrzeniach między naszymi ciałami
szepczemy coś o lękach i nagości
i mimo wszystko jest przez chwilę gorąco prosto bezpiecznie.