góra lodowa a23a brzmi jak adriatyk a jednak mierzy na wyspę słonia na antarktydzie
największa lodowa kość świata ruszyła po trzydziestu czterech latach osiedzenia na szelfie
rozmiaru londynu większego otrząśnięta z sowieckiej stacji drużnaja dryfuje z prądem oceanu
wzdłuż alei lodowych przecina trasy żeru dla fok pingwinów ptaków
wypuszcza minerały i odżywki zakłada łańcuchy z pokarmu od nowa
po trzydziestu czterech latach doczepiam lód do półkuli południowo-prawej
nadal jem migdały i minerały asia zaś pociesza że jej zajęło czterdzieści
że jest tam gdzieś mój szelf
topiony na dwa w trzewia
Gra rozpoczęła się ode mnie, ale przy rozbiciu nic nie wpadło do łuzy. Antoś puknął z całej epy i skończył za szybko, znienacka. Trafił do celu, choć nie umawialiśmy się na faul ani na aż tak krótko.
W nocy śnił mi się szczyt. Siad po turecku pozwolił mi utrzymać stabilną pozycję, upajać się ciepłem ze strumienia i drganiami przeszywającymi ciało. Trudno było mi zejść na dół, chociaż co chwila ktoś się wspinał to na ten, to na sąsiedni, niższy wieżowiec. Wieża pode mną i we mnie stała niewzruszona pomimo wiatru i chmur. Za plecami tryskała ogrzewająca ciecz. Boję się stracić do niej wyłączność.
Antoś puszcza. Oczko i mówi fircyk, później idzie do kościoła. Wymiataczka zaś przy aperolu przypomina, że liczy się poślizg oraz ścisk. Monotoniczny, monogamiczny.
psychoterapeutka krąży wokół nierozpalonego silnika i robocizna
wychodzi może nawet dwa tysiące
starczy zdradzić głośno dowiedzieć
się że wychodzenie z domu stanowi dobry wstęp do znajomości
góry lodowe – nieważne jak wielkie i życiodajne
noszą dolę roztopu i zamieranie
na co antoś cytuje księdza popiełuszkę by dobrem zło zwyciężać
i święcie uważa że obrażam się o grę w bilard
w tajaniu i odmieraniu zatrzymuję wzrok na tęczówkach choć dziwne
jak bezwonnie można więdnąć
asia dostrzega objawienie w moich cienkich strunach
przed antosiem udaję że chodzi o antydoping
wrzucam antedatowane słowa o bólu do niszczarki w tęczówkach widać jedynie
niebieski jakby kontrast dla różowych zabawek które kupuje antoś
przecież tematem miała być lekcja niemieckiego – tłumaczenie
możesz mnie poruszyć nie dotknąć
(berühr mich fass mich aber nicht an)
pokazuje mi zdjęcie ślubne z którego bije tradycja stres papież
świadkowie jehowy pytają czy czuje się pani dobrym człowiekiem
odpowiadam nie
człowiek dobry o wysokiej własnej wartości nie odczuwa zazdrości nie zabiega
mózg zdrowy o wysokiej zawartości kwasów nienasyconych nie odczuwa miłości
nie ulega
rozkoszuj się mną a dam ci to czego pragnie twoje serce
mówi księga psalmów z listu świadków jehowy przysłanego wprost od boga
pokazuję mu kolorowankę z drugiej strony listu z której bije kontur oset krzyż
śni mi się wyśmianie mojego mózgu że potrafi odwrócić krzyż ale nie tradycję
(ani uczucia)
zakłada za uszy szyję zgięcia łokci
perfumy fermentują rano jako karol i jako kara grupa funkcyjna tlenią
alkohol w keto bezwład zjazd i niefizjologiczne godziny ślęczące
zakłada perukę i tytułowe zapachy jako kara raz w tygodniu ma wychodne
na kobieco
wedle icd10 to za mało na dysforię
podług icd11 euforia to za mało na niezgodność
dorosłe dzieci pytają alkoholu skąd damskie torebki na karej ladzie
z euforii
daję powąchać ojcu
mówi że mogę mu dać
następnie cuir de nuit waniliowo-czekoladowe
powtarza że ładnie
dawniej gładził za pośladki
próbował krocze
psychoterapeutki radzę się czy to molestowanie
dom to nie praca dom przekracza granice
przepracowuję i przeczę
ojciec z zaskoczenia do matki:
czy łukasz jest gejem?
czy łukasz używa damskich perfum?
nie, a kobiety noszą męskie
przecież mówiłom mu o trzeciej kategorii
w końcu sam mnie uczył homoerotyzmu
„Ludzie powinni wiedzieć, że bycie kathoey to nie żart, ale sposób,
w jaki chcemy żyć naszym własnym życiem”
Vichai Saengsakul (cytowanx przez Waldemara Kuligowskiego
kamil-in-travel relacjonuje z phuket
już mnie za fiuta łapała tutaj nie trzeba nic robić
ona albo on stoi tutaj co-dzien-nie
kolega tłumaczy
te dziewczyny przyjeżdżają z najpiękniejszych regionów tajlandii, z isan, na phuket pracować
to gdzie są najpiękniejsi faceci? ladyboye? hi hi – ironizuje kamilek
oni chyba też są z isan, he he (ja pierdzielę – kręci łebkiem kamilek)
kolega uczy
pamiętajcie, zwracajcie na to uwagę: jabłko adama – nie da się tego usunąć – nigdy
ladyboye mają duże palce u rąk i u nóg, wielgachne stopy i są wysokie przeważnie
oni w ogóle mają coś porobione z tymi hormonami – zastanawia się kamilek
ladyboy – to jest traktowane bardzo normalnie, jako trzecia płeć (kamilek kręci łebkiem)
ale w paszporcie i tak zawsze zostanie mister-jakoś-tam
niektóre, te bogatsze
są ładniejsi niż kobiety – wtrąca kamilek
są ładniejsze niż kobiety – poprawia kolega
mają ucięte (pokazuje dwa palce)
i zrobione prawdziwe damskie narządy, wyglądają megaprawdziwie (kamilek kręci łebkiem)
kamilek z przestrogą dopytuje
czy istnieje dofinansowanie rządowe, od tajlandii, żeby oni mogli zmieniać tą płeć – bo coś takiego obiło mi się o uszy
ladyboy to jest tu normalna rzecz
wiecie – w europie nie jest taki normalnie traktowany to jest już jednak coś innego
miałem sam nawet kiedyś dwie koleżanki, które były ladyboyami i z nimi prześmiesznie
(kamilek w szoku aż przymyka oczy)
supersympatyczne dziewczyny, którym nie mogę nic zarzucić kompletnie – wyjaśnia kolega
kamilek ubolewa
pewien znajomy następnego dnia strasznie zdenerwowany siedział na plaży
zapytałem o co chodzi
jedynie powiedział: pieprzona hybryda!
roberto!
straszne!
już z kilometra ladyboya potrafię rozpoznać choć raz prawie się zdarzyło – chwali się kolega
prawie! nie wzięłem do hotelu to mogę opowiedzieć
(kamilek się śmieje)
- podrywamy dziewczynę na imprezie
- pojedziesz z nami na imprezkę na chatę
- podchodzi inna dziewczyna: to jest ladyboy!
- pomyśleliśmy: zazdrosna, bo jej nie proponowaliśmy
- i ona wychodzi, znaczy on, taki przestraszony, takim głosem odpowiedziała: where you go?
- i do kolegi mówię: ty, chłop!
- i łapię za cycka, jak sztuczny, to chłop na bank
o jezus, a było tak blisko
złapałem, żeby się odezwała tylko – puentuje kolega
najgorzej mają ci-co-dopiero-nad-ranem-łapią – wnioskuje kamilek
najgorzej mają ci-co-tam-w-nocy-rozbierają
a tam pyk: siusiak! – przebija kolega
hybryda!
to jest wtedy cios w plecy (kamilek kręci łebkiem)
jak się wam zdarzy to nie jest nic złego he he he – pociesza kolega
nie wy piersi, nie ostatni, pamiętajcie
bądźcie romantyczni; o, kochanie – i za szyjkę
jak już poczujecie jabłuszko albo dragonfruita – to uciekajcie
chociaż dragonfruita to – kamilek pokazuje palcem w dół
to tu i tam – kwituje kolega
a tam he he he – kamilkowi udał się żart
na filipinach, w kambodży bardzo dużo, w brazylii tych ladyboyów można jeszcze rozpoznać, bardziej te geny męskie widać – dyskutują chłopcy
w tajlandii jest najgorzej
(dla kogo?)