Scena 1: Gwiazda wychodzi z kulis
Tu wpada zza wysokiej wody: nic nie przyniosła ze sobą, nic już nie ma, luksusem życia rano może jeszcze wstawać, ale i to na wykończeniu – minie jej.
Budzi się w pokoju, szanson-budce, kloaczce, który już obsiadają inne postacie (ona raz, ona dwa, ona trzy, ona na całych jeziorach).
WIERA 1
Wstawaj, kochana, ktoś ci miejsce wygrzewał, trzeba wrócić, odeprze.
Ktoś ci mleka nagrzał, wstawaj, ktoś ci kubek uchwytem ustawił.
WIERA 2
Wstawaj, nie wołamy.
WIERA 1
Tu jest miejsce na rękę. Tu jest.
WIERA 3
Nic się przez te lata nie zmarnowało, wstawaj.
WIERA 1
Tyle lat już, kochana, oddycham za ciebie.
MŁODA WIERA
Nie chcę już.
WIERA 2
Posłuchaj, siostrzyczko: ty jesteś nagle bardzo piękna. Ty jesteś nagle bardzo śliczna i ty nagle wspaniale śpiewasz. I co, i nie cieszysz się na to?
MŁODA WIERA
Ja jestem bardzo zmęczona.
WIERA 1
Ja ci miejsce na świecie wygrzewam.
WIERA 2
Ja ci trzymam szlafrok, po prostu tu, w te miejsce – musisz wsunąć ręce. To jest wszystko, siostrzyczko.
WIERA 3
Ty będziesz nagle wyglądać pięknie, chcesz?
WIERA 1
A ja mam jeszcze twoje pytanie, i ja chcę je zadać, i ja czekam z nim ciągle, kochana, tyle lat z pełnymi ustami.
MŁODA WIERA
Nie mam już siły.
WIERA 2
Patrz, jak siedzę za ciebie.
WIERA 3
Ja siadam za nią.
WIERA 1
Ona za ciebie siadała, a ja za ciebie stoję.
WIERA 2
Ona za ciebie stoi. A ona trzyma ręce.
WIERA 3
Ja trzymam, ja kładę.
WIERA 2
A jak kładziesz, kochana?
WIERA 3
A tak kładę, kochana.
WIERA 2
A tak kładziesz – pięknie.
MŁODA WIERA
Nie chcę jeszcze raz – wszystko.
WIERA 2
A popatrz, kochana, no tu są takie oczy, to nie są twoje oczy? Ona nie ma twoich oczu? Nie tak byś nimi patrzyła? Nie tak byś nimi widziała?
WIERA 3
A pokaż, jak gryziesz, kochana.
WIERA 1
Do czego ten smak porównać? To jest takie słodkawe. Długie, sumienne żucie rozpuszcza skrobię. Pokażę ci, jak ruszam ustami.
WIERA 2
Popatrz, jak ona rusza.
WIERA 3
Wstawaj, bo będę śpiewać sama.
MŁODA WIERA
Nie.
WIERA 3
Wstawaj, będę śpiewać sama. Zobaczysz, będę śpiewać, aż nie wstaniesz.
Scena 2: Dziennikarz
Tam sobie mignęli pierwszy raz: ona wpół bramy, wpół drzwi, w kawiarni – noga na nodze, toczek, woalka.
(To jest pisane teraz na wskroś teatralnie: niczego w rzeczywistości już nie mówiła jasno, nie miała, do końca nie była już, powtarzała).
DZIENNIKARZ 1
Panią Wierę poznałam niedawno, ale czuję się, jakbym ją znała od zawsze. I to ja ją poznałam, i to jest mój wielki skarb, i nie oddam pani Wiery nikomu, pani Wiero, prawda?
STARSZA WIERA
Człowiek rodzi się po to, żeby żyć – voila.
DZIENNIKARZ 2
Proszę panią, jakie są losy ciała, któremu ginie matka, siostra? Jak się zachowuje ciało tego, który zostaje, gdzie w nim biegnie ta świadomość – czy pani się pochyliłaś wtedy? Czy ty spuściłaś głowę czy podniosłaś głowę? Którym ruchem poszło to ciało – skoro pani w tym ciele zostałaś?
STARSZA WIERA
Trzeba dużo pracować
i się nie przejmować.
Keep smiling i voila.
DZIENNIKARZ 3
Pani jest bardzo miła. Czemu ludzkie ciało umiera?
DZIENNIKARZ 1
Tu dotknę, mogę?
Ucisnę skórę na moment.
Dotyka Wierę palcem w przedramię.
Dotykam, skóra nie wraca, ślad zostaje.
STARSZA WIERA
To już jest wiek. Wiek zrobił.
DZIENNIKARZ 1
Co zrobił?
STARSZA WIERA
To już nie jest taka skóra.
Szukam teraz słowa.
DZIENNIKARZ 1
Tak
Zagląda w notatki
Co ci świat zrobił
Tu mam takie pytanie
To jest napisane
STARSZA WIERA
Ona nie jest elastyczna.
I ona nie wraca.
To jest to słowo.
Ja nie chciałabym żeby ktoś na mnie patrzył i nie chciałabym, żeby ktoś mnie słyszał.
To jest wszystko co ja mam do powiedzenia.
DZIENNIKARZ 2
Ja po prostu chciałbym posłuchać o cierpieniu tak strasznym.
Czy pani może opowiedzieć?
I co to jest moralność, tak prosto – po prostu?
Po prostu chciałbym wiedzieć do czego jest zdolny głodny człowiek.
Kiedy nie ma pieniędzy. Kiedy jest bardzo głodny. Czy wtedy jest jakaś moralność?
STARSZA WIERA
Kto?
DZIENNIKARZ 2
Po prostu co się czuje wtedy?
DZIENNIKARZ 3
Ostatnim razem ta lampa stała w innym miejscu, czy tak?
STARSZA WIERA
Tak ją ustawili.
DZIENNIKARZ 3
Najpierw na stoliku, a potem na stołku tam, tak?
I tam właśnie była cytryna, ten szczegół.
Ona tam leżała.
STARSZA WIERA
Już odpowiem panu
Tylko podejdę do telefonu
Opuszczona słuchawka wzdłuż ściany
To jest na pewno do mnie
Nie rusza się
Już
Już
Nie dzwoni
To na pewno do mnie
Tym razem
DZIENNIKARZ 3
To była jedna cytryna, dwie cytryny, ile było tych cytryn?
Ile tego było? Ile tego było dokładnie?
Czy to była jedna cytryna, dwie cytryny, trzy miliony cytryn, sześć milionów cytryn, ile?
STARSZA WIERA
To się już nie pamiętało.
DZIENNIKARZ 3
Po prostu chodzi o rząd wielkości – czy to było sześć milionów cytryn czy to były trzy miliony?
DZIENNIKARZ 1
Po prostu cała torba.
DZIENNIKARZ 3
Cała torba, jaka torba, co konkretnie?
STARSZA WIERA
Człowiek po prostu nie rozumie.
DZIENNIKARZ 1
Tyle lat się nie rozumiało – w czym to będzie teraz przeszkadzać, że nadal nie będzie się nic rozumiało?
DZIENNIKARZ 2
Nam kazali na studiach zobaczyć martwe ciało – czy ja mogę zobaczyć? Mnie tak bardzo zależy, ja nie będę go pani zabierała, ja tylko zrobię zdjęcie – czy ja mogę? Pani jest taka miła. A może miała pani w rodzinie jakiś innych denatów, na których można popatrzeć? Bo pani jest bardzo miła. Proszę mi powiedzieć, dlaczego ludzkie ciało umiera?
STARSZA WIERA
Z tej zasady, że życie już raz miało.
I ja powiem resztę sama.
Scena 3: Opowieść o dawnych czasach
To jest uzupełnione o kobiety nadmierne i kobiety niedostateczne.
I jest ciemny pokoik, i płoną oczy: na jednym stole jedzą, a przy drugim siedzą, żadnych innych mebli się już nie uświadczy, oddali, huk tylko raz po raz.
RODZINA WIERY
Gotowaliśmy normalne jedzenie i żyliśmy jak normalni ludzie,
I to nie był byle kurwi dom
Panowała już elektryczność
Wspina się na palce do włącznika światła
No poszło światło
Rozeszło się
Inni schodzą
Włącza i wyłącza
Jeszcze raz: bo to jest wspaniałe
I to nie jest dom byle kurwi
WIERA
Tu życie gdzieś było, stąd się życie rozlazło.
RODZINA WIERY
Nic lepszego w latach czterdziestych was nie spotka, kochani.
WIERA
A gdzie ja mam tą apaszkę, gdzie ja mam swoje przebrania?
RODZINA WIERY
Na wojnie bóg celuje w brzuch
Nie w serce
WIERA
Och, to wspaniale, mamo.
Gdzie ja mam tą apaszkę?
RODZINA WIERY
Jest tam gdzie zawsze
WIERA
Tam gdzie zawsze nie ma
RODZINA WIERY
A czy ja mam podejść
Czy ja mam poszukać
A jak znajdę
I znajduje, bo to nie jest dom byle kurwi: rzeczy – jeśli są w ogóle – są mniej więcej na swoim miejscu: odsuwa szufladę, wyciąga apaszkę, podaje.
Scena 4: Gwiazda przychodzi do getta i gwiazda je opuszcza
NARRATOR
Było sobie miasteczko gdzie
Plewy oddzielano od ziaren
a owoce chowano do gardeł
i od owoców pęcznieli mieszkańcy
i tak im życie spływało
aż nagle upał odwrócił porządek
i oparł życie o kamienie
i znosił życie na kamienie
i w poprzek losu budował miasto
pod ziemię
i tak im życie spływało między szczelinami
a godziny popołudniowe przepadały w
porannych
matki żywiły się mlekiem swoich dzieci
a od tych owoców puchli mieszkańcy
DZIECKO
Mama
Mama
Spójrz na tę rybę
Leci mi z rąk
MAMA
Leci ci z rąk
Bo wstydzi się, że nie żyje
DZIECKO
Spójrz, mama, na nóż: leci z mi rąk
bo wstydzi się, że nie żyje; spójrz, mama,
na to szkło – wstydzi się, że nie żyje
MAMA
Wszystko się wstydzi, że nie żyje
Kochanie
Nie mów z pełną buzią.
DZIECKO
Mówię z pełną buzią, żeby pochwalić się,
że mam pełną buzię
NARRATOR
I wchodzi gwiazda tutaj:
Ona weszła ubrana
Ona weszła wymalowana
Ona świeża weszła w tym nieziemskim upale
Weszła żeby wyżyć
Gwiazda
MAMA
Do Młodej Wiery
Założę się, że myłaś dziś ręce, co?
że myłaś je rano i że myłaś je wczoraj
i że myłaś przedwczoraj
że myjesz je codziennie
mam rację?
Czyste masz ręce
Pokaż czy są czyste
do dziecka
To są umyte ręce
One tak wyglądają
i ona je ma
Dziecko i matka klaszczą
MŁODA WIERA
Mam prezent dla was: dzisiaj zajadamy chlebek 200 złotych, to mleko 200 złotych, to czekoladki 200 złotych, to czekolada 200 złotych, to jest też słodkie i to jest słodkie za 200 złotych; a kto nam dzisiaj kupił taką spożywczą wyprawkę, komu to zawdzięczamy?
No właśnie.
RODZINA WIERY
Tutaj żeś się nam jeszcze nie wydarzyła
No tutaj faktycznie nie
Wspaniale
MŁODA WIERA
To ja wam teraz dzieci zaśpiewam
Tak wam zaśpiewam, żeby nie bolało
MAMA
Patrz, gwiazda, uchodzi, zobacz.
DZIECKO
Pokaż jak uchodzi gwiazda.
MAMA
Gwiazda wyżyła.
Uchodzi gwiazda, popatrz
DZIECKO
Pokaż, jak uchodzi
MATKA
Tak uchodzi, kochanie
MATKA
Tak uchodzi
Dobrze, że jej się udało
Tutaj można by jeszcze opowiadać dalej: tam strzały padały, tu ona śpiewała, tego nie darowali.
Scena 5: Piano piano piano
A tutaj jest coś, czego się nie zapamiętało, po prostu nie wiadomo co tutaj było – jakaś historia.
WIERA
Tyle jest przecież rzeczy, o których warto nie pamiętać i liczę, że dzisiaj państwo tu zebrani
nie będą pamiętali tego tak, jak zapomniałam.
Następną scenę dedykuję wielkiemu artyście i przyjacielowi, mojemu ukochanemu akompaniatorowi sprzed lat, któremu tak wiele zawdzięczam.
Kochany, bez ciebie nie byłabym dziś tu gdzie jestem. Dziękuję –
Takiego kakao jak w Polszce nie ma w żadnym kraju
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kakao osobna niewiasta,
Nazywa się kakaarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu.
Na cztery osoby bierze się kakao zebrane
W rondlu obszernym na czarno zaprażane
I przestudza się je i w młynku mle i tłucze
Poczem kwartą młodego masła się to płucze
I poddusza wzajemnie jak zwykle szczaw na zupę
I gdy już mleko na piecu się hajcuje
Niech nim chyża dziewka kakao fasuje
I niech lejąc w kubki, jedno czy dwa żółtka rozbija na skraju
i w trzepuje w gorące kakao, co gęstnieje od jajów
Wiadomo, czem dla kakaa jest dobra śmietana;
Na wsi nietrudno o nię: bo kakaarka z rana,
Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie
I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie
Do każdej filiżanki w osobny garnuszek,
Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek.
I na wydaniu podaje do kakao grzaneczki wąziutkie,
słodzone, krajane podłużnie a dobrze wysuszone.
A uwarzywszy całość kakao, bierzesz walizkę
Pakujesz co można, co dłoniom nie śliskie
ot najpotrzebniejsze rzeczy – i wyjeżdża się w ogół
Pozostawiając za sobą znajomych i wrogów
PRZYJACIELE WIERY
Cześć, Wiera! Nigdy nie wracaj! Nic nam nie przywoź! Już nic nie pamiętamy! Żegnaj, kochana!
I chwyta walizkę, i nie ma jej już w kraju.
Scena 6: Dziennikarz
Tutaj wracamy mimo wszystko pamięcią do mimo wszystko jej losów: teraz Paryż, ale zanim jeszcze się w życiu wypodróżowała, jeszcze jej nie zastała choroba.
DZIENNIKARZ 1
I co, powiedz mi czym byłaś kiedy wyjeżdżałaś?
WIERA
W ogóle nie, w ogóle, niczym. Sobą.
DZIENNIKARZ 1
Tak. Niczym. Byłaś trupem po prostu, byłaś trupem i musiałaś wyjechać z tego miejsca i z tego kraju.
WIERA
W ogóle nie, byłam trupem?
DZIENNIKARZ 1
– Zwierzęciem bez mózgu byłaś.
WIERA
– Nie, nie.
DZIENNIKARZ 1
Głupim kurwiszczem byłaś
WIERA
– Nie, nie, ja tylko o suknie się teraz potknęłam.
DZIENNIKARZ 1
– Śmieciem byłaś, Wiera, śmieciem, śmiecia z ciebie zrobili.
WIERA
To jest nieporozumienie jakieś.
DZIENNIKARZ 1
– Straszne rzeczy ci zrobili, straszne to było.
WIERA
– Nie, nie, chyba mnie pani z kimś myli. Nie, nie, ja wyjaśnię ci
Ja pani coś pokaże, życie paryskie, życie rzymskie, nowojorskie życie, zagraniczne życie.
Chichotanie w fontannie di Trevi na zwilżenie strun głosowych przed występem w Camergie Hall.
Suta, parująca, obficie zaopatrzona apteczka z gazą, z wodą utlenioną i z fiolką na cyjanek.
Robiłam co chciałam, jeśli w ogóle chciałam.
A czego ja chciałam?
A co mogło być chciane?
Do siebie
Szarmuj państwa
nóżka rączka
brzoskwinka buzia
pączuszki usta
teraz się rozpadłam na kawałki
i mogę sobie kochać wszystkie części
Ciała
to jest więcej miłości
Jeszcze więcej miłości
I było ciężko najpierw
Potem bardzo ciężko
I potem gorzej
DZIENNIKARZ 1
A teraz?
Co byś teraz chciała?
WIERA
A teraz bym chciała sobie poradzić.
Wchodzi jeszcze raz we wspomnienia:
Miałam zagranicą do sprzedania ubrania nowe
i ubrania używane,
w bardzo dobrym stanie
w liczbie suknia taneczna
suknia wieczorowa
suknia aksamitna
i suknia na kole
mięsiste tkaniny
na szwedzkie, duńskie ciała,
idealne ubrania
bo to są tkaniny
które się nie nudzą
człowiek czuje się w nich
jakby pierwszy raz w życiu
był naprawdę ubrany.
Nigdy bym nie powiedziała, że człowiek
może być tak szczęśliwy
Spojrzałam –
miał drogą koszulę
mankiety drogiej koszuli
są sztywne ale da się je
układać,
powiedział
Układać
wspaniale
i całował usta i oczy i skronie
ja miałam do sprzedania i
ubrania nowe i używane
I usta i szyję i oczy i skronie
Zapytałam: kim pan jest
ON
Powiedział: ja jestem takim mężczyzną
co kiedy prowadzi nie patrzy na drogę
tylko na kobietę obok
ty idiotko
WIERA
Na co patrzy, kochany?
ON
Nie na drogę tylko na kobietę obok
kurwo pierdolona
WIERA
Nie na drogę a na nią
bo jest dla niej
ON
Tak właśnie
tak było
WIERA
Na co patrzy?
ON
Na ciebie, która siedzisz obok
Idiotko
WIERA
I kim pan jeszcze jest
ON
ja jestem tym mężczyzną co całuje
kobietę i odchyla do tyłu
idiotko
WIERA
tak było
tak było
to zakrywam ci usta
i tych ubrań nie sprzedaje z braku
ja je sprzedaję bo mi się ciało moje w nich znudziło
szukam odmiany
tak było
Podobno niedźwiedzica tak długo wylizuje
małe niedźwiedzątko, aż ono nabierze kształtu
małego niedźwiedziątka
I ja cię sobie wylizałam do czysta
I nigdy bym nie powiedziała, że człowiek
może być tak szczęśliwy
ja cię tu całuję
ja cię tu dotykam
I kim pan teraz jest
ON
ja jestem tym mężczyzną co to zginął na miejscu
WIERA
nagle zginął na miejscu a kochał mnie przecież
tak było
ON
A zginąłem na miejscu a kochałem przecież
WIERA
Zginął był na miejscu – jak to na miejscu?
gdyby on był na miejscu, to nigdy by nie zginął
tak było?
ON
tak było
Jakbym była na miejscu nigdy bym nie zginął
I wciąż trąby się odzywają, słyszysz? I rzeczy powstają. Tak jest. Tak jest. Nawet kamienie wracają spod śmieci, na miejsce i znów obciąga je ciało, tak jest. Spod śmieci na krzesła, na fotele
I znów wydają się nam bliskie
I znów wydają się miękkie
Więc ja za kamień teraz się wydaję
Scena 7: Zdradziła nas dzisiaj nasza przyjaciółka i chwała
Teraz się mogą skonfrontować
i ona, i ci, którzy twierdzi, że kolaborowała, i przyjaciółka, która doniosła na nią.
PRZYJACIÓŁKA
A za co ty się wydasz
WIERA
a za kamień się wydam
PRZYJACIÓŁKA
a wydasz się miękka?
WIERA
a dzisiaj się wydam
PRZYJACIÓŁKA
to proszę
WIERA
a za kawałek złota się wydam
a wydam się jeśli mi się wyda
że powinnam
PRZYJACIÓŁKA
a wydasz się mi bliska
WIERA
a jak chcesz to się wydam
to się wydaj
PRZYJACIÓŁKA
Można wszystko. Już rozumiesz?
Jeżeli cokolwiek w życiu jest pewne,
jeśli nas czegoś nauczyła historia,
to tylko tego.
Rozumiesz teraz?
WIERA
Nie pamiętam nic
PRZYJACIÓŁKA
Gdybym ja znała wszystkie tajemnice, ale nie powiedziała o nich słowa, ulotniły by się, rozeszły w czystym i lekkim powietrzu.
Gdybym ja posiadła całą wiedzę [i rozumienie] o tym kto [jaki, który dym/człowiek] przeszedł przez jedną bramę a kto wszedł przez drugą bramę ale nie powiedziała o nich słowa, ulotniły by się, rozeszły w czystym i lekkim powietrzu.
P – Gdyby tylko moje ciało było jeszcze [znów] czyste, jeszcze inaczej [tak jak dawniej] układało pod dotykiem dłoni, i gdybym mogła powiedzieć coś jaśniejszym głosem, gdybym miała coś więcej [niż mam teraz gdy jestem stara], nic by się nie zmieniło, bo nic nie mogło być inaczej [dlatego to zrobiłam]; i ciało [i umysł, ciebie] twoje znów bym wzięła [wydała, wystawiła] na wieczne potępienie.
[To byłoby tak poznawalne, jawne jak] gdybym ci coś powiedziała na ucho i ty byś mi coś powiedziała na ucho.
[To byłoby tak błahe, nie-niebezpieczne jak] gdybym ci coś powiedziała na ucho i ty byś mi coś powiedziała na ucho.
Ktoś musiał być winny
Może ty byłaś winna?
WIERA
Ja sama to napisałam na siebie, voila
Scena 8: hurra, hurra, dzisiaj jest ostatni dzień twojego życia
W taki sposób: starsza kobieta na wózku, przebiera we włosach, mamrocze – zachodzą ją z tyłu Śmierć i Obcy.
OBCY
– Masz dziś ostatniego gościa, cieszysz się?
WIERA
Kto to?
ŚMIERĆ
No popatrz, kto to jest?
OBCY
Kto to do nas przyszedł, zobacz.
Cieszysz się?
A ty wiesz co dzisiaj jest?
Dziś jest ostatni dzień twojego życia
ŚMIERĆ
Cieszysz się?
WIERA
A jaki dziś jest dzień?
ŚMIERĆ
No dziś jest ostatni dzień twojego życia.
OBCY
Cieszysz się?
WIERA
Przedziałeczek nie z tej strony ma być.
OBCY
Przedziałeczek nie z tej strony. A gdzie nóżka?
WIERA
Nie z tej strony przedziałeczek. A wy jesteście kim?
OBCY
To my – oni.
WIERA
Ale kto: my?
OBCY i ŚMIERĆ
No my – oni.
WIERA
Pan bóg?
OBCY I ŚMIERĆ
Nie – my.
WIERA
Z ulgą
Skurwysyny?
OBCY I ŚMIERĆ
Skurwysyny.
WIERA
Wyście mnie nagrywali
OBCY
Myśmy cię nagrywali
WIERA
Wyście mnie okradali
OBCY
Myśmy okradali
WIERA
Ten szampon to nie jest dobre. To nie jest do tych włosów. One się kruszą wszędzie, włosy teraz są wszędzie – włosy – zobacz, wszedzie lecą włosy, kawałki włosów, pod nogami włosy, nie deptaj tych włosów.
ŚMIERĆ
Nie ma żadnych włosów
OBCY
To myśmy wzięli pani tę torebkę.
WIERA
Wyście wzięli, a ja szukałam.
OBCY
Myśmy przez rury gadali.
WIERA
Wyście przez rury gadali. I jeszcze w lampie byliście.
OBCY
I jeszcze wzleźliśmy w lampę.
WIERA
I motylkeczki byście pewnie chcieli robić – o, bo ja tak robiłam tak robiłam – weź mi kurwo ten łokieć
OBCY
Czy mamy trzeci paluszek? Mamy trzeci paluszek, mamy czwarty paluszek – wołają panią na scenę znowu, idziemy na scenę, wszyscy czekają.
WIERA
Jaka to jest sukienka? Jak ja jestem ubrana?
OBCY
Bardzo piękna sukienka.
WIERA
Przedziałeczek nie z tej strony ma być. Zapomniałam o perełkach. To jest mój ulubiony gest. Tylko nie wiem, czy się ukłonię.
Próbuje wstać z wózka i się ukłonić