Skip to content
Magazyn Wizje
  • POEZJA
  • PROZA
  • PRZEKŁAD
  • EKSPERYMENT
  • DRAMAT
  • AKTUALNIK
  • Search

Zestaw trzech próz poetyckich

Mateusz Skrzyński 
Numer 1/2019 „Mniej”
Proza
  • Ilustracja: Eleonora Rogińska

Biały dom z pracownią

To było interesujące.

W żywej lipie wystrugano spiczastą bryłę kapliczki. Wewnątrz znajdowała się połączona z pniem trójwymiarowa figurka Jezusa strapionego.

– Myślisz, że Jezus będzie rósł razem z drzewem? – zapytała.
– No, to byłoby dopiero coś wspaniałego – pomyślałem.
– Musimy przyjechać za rok, sprawdzić, czy urósł.
– Aha – odpowiedziałem. – Może przyjedziemy.

Furtka otworzyła się i starsza kobieta zaprosiła nas do środka.

– W pracowni jest tego więcej – powiedziała.

Dom w porównaniu do innych wyglądał jak bryłka alabastru wrzucona w kopiec węgla. W ogrodzie rosły olbrzymie różowe malwy. Na podwórzu wolno pasł się koń.

Pracownia miała z piętnaście metrów długości i z pięć szerokości. Na ścianach wisiały długie półki. Na niektórych stały figurki Jezusa: strapionego, krzyżowanego, składanego do grobu. Wszystkie zbyt przygnębiające. Większość półek zajmowały jednak ptaki – niebieskie, zielone, żółte, pomarańczowe – z długimi szyjami i nogami, z kolorowymi pióropuszami oraz czerwonymi dziobami. Były ich tysiące. Między nimi, nie dotykając żadnego, przechadzały się koty.

– Przez ostatnie lata mąż struga ich po kilkanaście każdego dnia – wyjaśniła i wzięła na ręce niewielkiego biało–rudego kota. Wyglądał na zmęczonego. – Kilka dni temu urodziła. Mamy trzy małe. Śpią w warsztacie.

Weszliśmy do niego. W środku stało krzesło, niewielka tokarka oraz skórzany kozioł, na którym leżało siodło. Posłanie dla kotów było puste.

– Wszystkie ptaki są na sprzedaż – dodała.
– A Jezusy? – zapytałem.
– One nie. I koty też nie.
– To zrozumiałe.

Kupiliśmy dwie figurki ptaków: jeden niebieski w białe kropki, a drugi turkusowy w czarne.

– Żartujemy z mężem, że chcielibyśmy odwiedzić wszystkie miejsca, w których znajdują się jego ptaki – rozpromieniła się.
– Hm… – przytaknąłem uprzejmie.

Pożegnaliśmy się.

– Miła kobieta, prawda? – powiedziała, gdy wsiadaliśmy do samochodu.
– Tak. Bardzo miła.

Ptaki ustawione na desce rozdzielczej spoglądały w niebo.

Patrzyłem na Jezusa w lipowej kapliczce – naprawdę dobry. Jego ból był prawdziwy i znajomy.

– Jedźmy stąd – powiedziałem, przekręcając kluczyk.

I szybko odjechaliśmy.

 

Gdzieś zawsze ktoś walczy

Dopadli go na długiej przerwie.

Nikt, kto nie widział czegoś podobnego, nie jest w stanie wyobrazić sobie, jak okrutni potrafią być trzynastolatkowie, gdy pozwolisz im poczuć, że są silniejsi od ciebie.

Wytarzali go w psim gównie, później próbowali obsikać, ale zdołał uciec. Gdy znów go dorwali, czterech złapało go za ręce i nogi, a piąty próbował ściągnąć mu spodnie.

– No, pokaż, co tam masz – śmiali się.

Nikt nie nadszedł z pomocą. Dotknąć go – to byłby koniec. Słabość jest zaraźliwa, do tego trudno ją wyleczyć.

– Do kurwy nędzy! Trzymajcie mocniej!

Wydawało się, że wszystko przesądzone, ale krzyknął. Jego ryk to była ciężarówka wpadająca w przechodniów. Ocean, który postanowił pochłonąć kontynent.

Zbladł. Usta mu zsiniały. Przewracał oczami. Pięścią rozbił jednemu z nich nos, inny tak mocno oberwał kolanem w brzuch, że aż zaczął rzygać. Reszta rozbiegła się i nie zamierzała wracać.

To było wielkie zwycięstwo. Trochę mu zajęło, zanim z niego ochłonął.

Spojrzał na mnie. Coś sobie przypomniał. Wziął plecak, rozpiął zamek i wyciągnął słoik. W środku znajdował się chrząszcz. Siedział zakopany w ziemi blisko szkła.

– Za piątaka możesz go mieć – powiedział.

Zbierałem takie piękności. Ten był rzadki i chroniony. Lubiłem je rozmnażać. Potem wypuszczałem na wolność.

– W porządku – zgodziłem się.

Nie odmawia się człowiekowi, którego właśnie uzdrowił obłęd.

Chrząszcz był wielkości kciuka i nie ruszał się. Wystawiłem go na słońce. Niechętnie machnął czułkami. Później – wybudzony i lśniący – wygrzebał się na powierzchnię.

 

Ta sama stara śpiewka

Mówię wam, duchy są wszędzie.

Widzę je, gdy biorę prysznic, a mój rozpłaszczony tyłek odbija się na pleksi. Skaczą po prażonej kukurydzy. Nawiedzają moje butelki z piwem. Odzywają się w ścianach. Ten dźwięk, jaki wydają – nie pomylisz go z żadnym innym.

Nachodzą mnie duchy ojca i matki, dziadków, kilku sąsiadów i te, których tak łatwo nie rozpoznaję. Moi rodzice wciąż żyją, dziadkowie zaś – w połowie. I jeśli myślisz, że mówię o zjawach, to się grubo mylisz.

Duchy to coś, czego inni nie mogą spakować tobie do torby, ale potrafią do głowy. Odnajdujesz to w sposobie, w jaki przymierzasz kapelusz albo kopiesz dołek w ziemi. Znajdujesz to między czterdziestym a pięćdziesiątym rokiem życia, gdy chorujesz na raka jelita grubego, jak wszyscy inni mężczyźni w rodzinie. Żona zauważa to w tobie i zwykle wychodzi z tego wielkie rozczarowanie.

– Za dużo się cofasz – mówi. – Zupełnie jak twój ojciec.

To prawda, nie zadaję zbyt wielu ciosów, ale trzymam gardę. Dzięki temu mogę pochwalić się niezbyt długą listą złamanych serc, a i moje łamało się niezbyt często.

Duchy przechadzają się po mojej szyi. Przepływają pod pachami. Wodzą palcami wzdłuż żył. Mokry zrywam się z koszmarów, wtedy sądzę, że należę do nich.

A kiedy w środku nocy, po obejrzanym horrorze, odprowadzam żonę do łazienki, widzę jej wdzięczność i myślę, że duchy jednak należą do mnie.

Premium WordPress Themes Download
Premium WordPress Themes Download
Download Best WordPress Themes Free Download
Premium WordPress Themes Download
udemy paid course free download
download xiomi firmware
Download WordPress Themes Free
free online course


Mateusz Skrzyński – ma trzydzieści lat. Publikował w kwartalnikach literackich takich jak „Topos”, „Fabularie”, „Migotania”, „Krytyka literacka”, w internetowym „Helikopterze”, „Nowych Peryferiach” i kilku innych. W 2017 roku wydano jego pierwszy zbiór poezji Pięść, Skowyt oraz Głodujące Psy.


Więcej tekstów w kategorii Proza:

Kwestia kontaktu wzrokowego

Filip Matwiejczuk
  • Ilustracja: Karolina Król
Proza

Stygmaty

Aleksandra Borowiec
  • Ilustracja: Jan Porczyński
Proza

Ostatni rok

Zuzanna Środa
  • Ilustracja: Natalia Trochowska
Proza

O NAS

Kontakt
Redakcja
Patroni i Patronki
Manifest “Wizji”

WSPÓŁPRACA

Call for papers
Dla Autorów i Autorek
Dla Ilustratorów i Ilustratorek
Promocja

OBSERWUJ NAS

Patronite
Facebook
Instagram
„Wizje” w mediach

Copyright © 2023 Magazyn Wizje | stronę wykonała Janka Uryga na podstawie projektu Meg Krajewskiej