delta

mówi, że chciałby stać w lodowatej rzece, chodzić w lodowatej rzece,
moczyć w niej kostki, że już nie chce się nazywać filodendron xanadu.
powtarza mi to jeszcze i jeszcze, cierpliwie, jakbym była idiotką,
kiedy zraszam go odstaną wodą, a on cały dygocze z zimna –
już nie chcę nazywać się filodendron xanadu.
letnia woda wsiąka w torf, kilka kropli iskrzy w substracie z mchu,
a ja go kocham, zawziętą roślinę, której nie martwi, że żyje na półce z książkami,
której nie martwi, że nie znosi zimna, która wie, czego chce i chce tego na próżno –
wszystko wskazuje na to, że na próżno –
musimy tylko odkryć rzekę, mówię mu, pewnego dnia odkryjemy rzekę,
w jej delcie leżeć będzie nasz dom.

należy znaleźć to miejsce

to książka o miłości i tym, jak dwoje ludzi się kochało, ale ona pewnego dnia odeszła,
bo nie starczyło mi, że mam kochanka, a ty nie chciałeś być moim mężczyzną.

nie bój się, nikt się nie domyśli, że jest o tobie, nikt się nie domyśli, że jest o miłości,
będzie o życiu bażanta, o jego porankach i dniach w wielkim mieście:
będzie ją pisać swoją motylą nóżką.
będzie pełna ziaren i dżdżownic. wielkomiejskich placów budowy. zamiast słów ramienice,
rozdrobiona kora, miejski las, wyblakła zieleń ogrodów społecznych.
nasz bażant też żyje sam: zna się na glebie, łyka nasiona i kamyki,
zmienia temat i grzebie, głównie grzebie i nie jest to żadna metafora,
ale praca, która nigdy się nie kończy – właśnie o tym będzie bażancia książka.
wreszcie, zmęczony, ale zadowolony, podpisze ją motylą nóżką,
kiedy my będziemy akurat siedzieć i wygrzewać się na słońcu,
bo w tym wszystkim trzeba znaleźć miejsce,
gdzie usiądziemy i będziemy się wygrzewać na słońcu –
jakieś bezpieczne, nasłonecznione stanowisko.

sezon myśliwski

Dla Gary’ego Snydera

raz do roku bażanty łowią istoty ludzkie robią rzeczy
które nieodparcie przyciągają człowieka: każdy coś sobie wybierze
bażant strzela do człowieka który musi go następnie oskubać zanieść do domu i zjeść
tym sposobem bażant wciela się w człowieka żyje w nim
czeka w nim i chowa się a człowiek o niczym nie wie
dopiero kiedy wiele bażantów wcieli się w wielu ludzi przyjdzie nagły atak
ludzie którzy nie mają w sobie bażanta również będą zaskoczeni
a wszystko nieznacznie się zmieni: to się nazywa przewrót wewnętrzny

Św. Outdoor nie jest twoim patronem

Św. Outdoor był wtedy wieczorem w kuchni
gdzie moja matka myła podłogę
wyobrażam ją sobie przy tym na kolanach
nie żeby to była jakaś święta czynność
ale tak umyjesz ją najlepiej

Mój ojciec wspomina jak chciał pracować wieczorami
ale matka przeszkadzała mu myjąc wokół niego podłogę
jeszcze po dwudziestu pięciu latach go to drażni
nie dało się myć podłogi kiedy indziej?

Św. Outdoor przy tym był ale w żaden sposób nie interweniował
bo nie jest patronem matek i ojców
bo żadne z nich nie prosiło o poradę
a on i tak zawsze radzi wszystkim tak samo

daleka kuzynka

są słodkie? da się je jeść? naprawdę? a mówią, że uprawiane w domu nigdy nie będą słodkie.
są kwaśne i cierpkie, da się je jeść, ale ja ich nie jem, bo ich piękno jest na drzewie.
dziwisz się im? czy na naszych południowych parapetach jest choć trochę słońca?
to żadne słońce, dla greckiej mandarynki to kpina. a grecja jest cała słodka.
to było słodkie, kiedy powiedział: bądź proszę ostrożna przy tych skałach.
nie powiedział: uważaj, nie powiedział: tam nie, powiedział: bądź proszę ostrożna przy tych skałach.
tego dnia silnie wiało, wypiłam już wiele fal, ale dopiero teraz zaczęłam panikować:
miłość jest jak tonięcie.
pokazywaliśmy sobie nawzajem błyszczące czarno-niebieskie rozgwiazdy, które znajdowaliśmy na dnie
przy wspólnych wyprawach w skały,
pokazywaliśmy mandarynki, które każde z nas znalazło samo, gdy biegliśmy przez cytrusowe ogrody
jest ich daleką kuzynką – gorzką i kwaśną, i cierpką, i słodką, i wszystkim pomiędzy.



Marie Iljašenko (ur. 1983 w Kijowie) – czeska poetka i pisarka pochodzenia ukraińskiego. Zadebiutowała w 2015 r. zbiorem Osip míří na jih (nominacja do nagrody Magnesia Litera), a w 2019 r. ukazał się jej zbiór Sv. Outdoor.  Za swoje wiersze była kilkukrotnie nominowana do nagród literackich. Pracuje jako redaktorka w wydawnictwie, okazjonalnie tłumaczy z języka polskiego, ukraińskiego i rosyjskiego, pisze też opowiadania i eseje. Mieszka w Pradze.

Zofia Bałdyga (ur. 1987) – Autorka książek poetyckich Passe-partout (Warszawa 2006), Współgłoski ( Nowa Ruda 2010) Kto kupi tak małe kraje (Warszawa 2017) oraz Klimat kontynentalny (Poznań 2021). Absolwentka Instytutu Slawistyki Zachodniej i Południowej UW. Tłumaczka najnowszej poezji czeskiej i słowackiej. Autorka antologii poezji kobiet Sąsiadki. 10 poetek czeskich (Wrocław 2020) oraz Sąsiadki. 10 poetek słowackich (Wrocław 2022). Za działalność translatorską uhonorowana Nagrodą „Literatury na Świecie” w kategorii „Młoda twarz” (2021). Mieszka w Pradze.