Oto jak to działa: idziesz do szkoły i zaraz piszą
że budujesz wypowiedzi chaotycznie, gubisz wątek i nie oddajesz prac.
A ty po prostu zastygasz, gapiąc się na pasma gór. Jak się roją drzewa.
Że wzrusza cię granat nieba, na którego tle majta się świeżozielona brzoza
Że produkowana przez gruczoły gąsienicy ślina zastyga w zetknięciu z powietrzem.
Że zgarniasz dzień jak pęk kluczy.
Ta rzeczywistość jest pikantna
puchnie
i ma wiele zwrotów akcji
więc coraz częściej się zdarza, że nie jesteś obecna na lekcji.
To wszystko jest takie dziwne, i to uczucie nie mija.
Opuszczasz się. Zapuszczasz. Odpuszczasz.
Wczoraj była jesień i umiałabym cię zlizać do kości. Przesadzam,
ale nieczęsto się zdarza, że kiedy radio gra, kwitnę w muzyce.
Właściwie cała złość to tylko objaw genów, więc trenuję oddychanie
do brzucha i bez unoszenia ramion. Nauczyłam się wyłączać mózg.
Ktoś, komu płacę, rozpracował trasę wejść i zejść. Od tamtej pory dyndam
pod sufitem, udając chmurę zawieszonego pyłu, która uczy się fałszować dane.
Wreszcie poznałam czarującego psychopatę i głośny śpiew naprawdę pomaga.
Najpierw w lewo, potem w prawo i znowu w lewo. Moja nadziejo,
mieszkasz w kompostowniku. Zabawmy się w rozkład i zgódźmy,
żeby dżdżownice rządziły światem.
istniejące – są ze sobą spokrewnione.
najlepiej robić to dwa razy dziennie
w skupieniu
wydmuchując ze świstem w komorach
zgrozę
poklepać się po twarzy
porozczapierzać palce
pochylić głowę
odkręcając barki od łopatek
trwać w luźnym zwisie
przyglądając się palcom u stóp
otworzyć usta i pozwolić ślinie ściekać