Kompozytor z mrowiskiem na twarzy,
czas liczy się inną miarą
ze względu na drobiazg
i drżącą pradawność roju.
Na cukier rytmicznie mkną
ciemne pancerne nuty.
Szczątki martwych zwierząt i skrawki
spadają bezgłośnym śniegiem
w głębinach morza,
w granatowym pokoju
przeszytym na pomarańczowo.
I żółto-zielona linka plastiku,
i fitoplankton
osaczony elektronami –
gdzieś pomiędzy olbrzymem a karłem,
maleńkim a ogromnym,
niedostrzegalnym a niepojętym
są kryl i królowa mrówek
w źrenicach i w ścianach –
pożerają mój spokój,
próbują go unicestwić
albo, czy, czyżby, albo
każdy dźwiga swój ciężar,
każdy polega na kimś
w rozpaczy
szpak kładzie się na mrowisku –
kwas mrówkowy zwalcza roztocza,
kuruje skrzydła
8.02.2022
Dziś w klasztorze Augustynów,
w teatrze Supernowa,
w każdym znajomym mieszkaniu
śpią dzieci uchodźców.
Dzwoni król Maciuś, pyta:
dlaczego nie możesz spać?
12.03.2022
w nieważkości
bełkot i błękit:
po sedno samości
dźgają palcami
powagę rzeczy
dręczy ciśnienie:
modalne klejnoty
zamiast oczu
wcześniej było:
dar darów, dadaizm, draństwo
teraz już nie poruszasz zdrętwiały pieśni
tremolo biały szum tremolo
hełm odlatuje, łkając
są w nullo klawisze,
a miała być muzyka.
3.02.2021
Spokój –
święty jak wściekła krowa pod Mysuru,
piętno na śnie bydlęcia maharadży,
twarde indyjskie „A” na plecach Taurydy,
twierdza Aj-Todor,
proch u podnóża mischorskiej góry,
kamień przy brzegu Haspry.
Popiół pałacu Golicyna, popiół Elsona i Hunta
lata po sanatorium Jasna Polana.
Panina głośno powtarza nazwiska gości:
Czechow i Gorki, Tołstoj i Wieriesajew, i Korolenko.
Izba pamięci skuliła się na parterze.
Popiół pałaców przyzywa się świstem fugi,
woła Paula, Williama czy Juliusza,
spuszcza psy wojny na spokój Jasnej Polany.
Spokój, popiół, pokoje
niebieskie jak ciało Wisznu,
czarne jak mleko przedświtu,
złociste jak warkocz i węże,
kojące jak Sulamit.
1.02.2022