(nie ma poetów z przedwojnia, są międzywojenni)
Jakubowi Pszoniakowi
„nawet drzewo jessego spaliliśmy
gdy zabrakło węgla i nasze krzewy malin
nawet mamidła i portrety trumienne
jak zodiaki” (…)
„poszło dymić najdoskonalsze
zdjęcie kosmosu dla oka i gusło
na niebiesie” (…) „prędszy ogień od ucieczki
a jaskółki
wrócą” (…) „a jak zatli
pragnienie a wody nie będzie
wypijemy chrzcielniczą i szpik
wyssiemy z kropideł nawet
siódme poty dobrodzieja”
grudzień 2022
ochota udaje krzyki a wola – hutę.
zajmują się ogniem
jak bliskim po udarze. historia
papieru jest historią o śmierci. czuć was
świeżym grobem jak po deszczu
majowym młodnik:
ściąć go
na przyszłość – biedę
już wolną od stronic.
że plują krwią płucną mówiąc:
„z języka” – jest historią naturalną
jak konopie znikąd za murem
klasztoru.
jak konopie zasiali znarowioną ślinę
jak źrebięta stratowali konopie.
ile zebrałem zostawiam
na graffiti w języku aniołów –
sprostowanie drogi:
droga jest zamknięta.
jest ich trójka. za dużo
na kanarów. za mało na aniołów
zagłady. dziś spokojny
most. wiatr ucichł jak szczenię przy sutku.
ma się nawet nadzieję
że suki wietrzą niebieską krew.
ścigają się dusza z pęcherzem. ewolucji naszej
niespiesznej daj nam dzisiaj.
pamiętasz nasze winy?
rzezią założycielską
spada gwiazda umyta i czyta.
kręgosłup jest torem przelotu komety. pod nieobecność
płomienia niech wystarczy iskra między ręką a klamką.
rzezią bliższą ciału
przepieka się razowy poranek.
stos modlitwy gdyż pacierz dany jest dzieciom. pod nieobecność
miłości niech wystarczy że nie doczekasz wyjścia na jaźń.
moja różo rzezi
z kości i prądu
zakwitasz ty
gwiazdą neuronową.
grudzień 2022