W samym środku świata przedstawionego tomu Istnienie Leszka Szarugi sytuuje się SŁOWO.

To niby nic takiego, zważywszy na czynność uprawiania poezji i bycia poetą, niemniej gest autora i konsekwencje jego wyborów stawiają teksty zawarte w niniejszej publikacji wobec pytań… istotnych. Dotyczą one powstawania znaczeń, ich nadawania oraz ich przemiany; dotyczą samej esencji bytu oraz fenomenu jego zaprzeczenia: zgodnie z prawami równowagi w przyrodzie, zgodnie z twierdzeniami nauki – zwłaszcza fizyki, ontologii i logiki. Samo „zaistnienie” skazane jest więc na antytezę – na „nie”. I odwrotnie.

Poetyckie zamyślenia Szarugi charakteryzuje jednak nie rozmydlenie, rozrzedzenie sensów, ale mimo wielotorowości refleksji, bardzo twardy – chciałoby się powiedzieć „aż do bólu” – konkret. A także uważna obserwacja sensów i nonsensów w otaczającej nas rzeczywistości, jak w takim oto fragmencie wiersza, w którym możemy zaobserwować proces dociekania znaczeń, obserwacji i transformacji, zachodzący między słowami: „rzadź” i „rząd”:

magia słowa
rzadź

w
rzadzi polityki
nie rządzi przypadek

historyk notuje
„Wstąpiwszy na tron
Selim I (1512-1520)
w pierwszej kolejności
pokonał
i
zabił
swych braci”*

tak rodzi się
magia słowa rządź
[s. 19]

Motywy i tematy, obserwacje i lektury zachodzą na siebie i wzajemnie się inspirują; bywa, że powracają – pogłębiane w kolejnych odsłonach:

czarna materia martwych
języków pomnaża się

bez niej mój świat
nie istnieje i w niej
mój świat zniknie

słowa bez słów
słowa dla słów
słowo w słowo
się
przejęzycza

rządź w rzadź
i czerń gęstnieje
na miasta ulicach
[s. 22]

I ponownie, w innym miejscu tomu:

rzadź
istnienia
świat
przemienia
[s. 40]

Siłę tych wierszy stanowi umiejętność nawiązania i metamorfozy (od Leśmiana do Szarugi), jak w przypadku słowa „rzadź”, oraz łączenie różnych porządków czasowych. Ujmuje prostota wyrazu zespolona z autentyczną filozoficzną refleksją nad historią, wiarą, nauką, literaturą, państwem, jednostką oraz ich wzajemnymi „powiązaniami – wiązaniami – więzieniami – więziami”, moglibyśmy dopełnić leksykalnego ciągu à la Istnienie. Głównym narzędziem rozpatrywania jest gramatycznie i konceptualnie obecne „słowo” / „słownik” (rozumiany dosłownie, przytaczany, ale i tworzony doraźnie w tomie z wpisów o różnej proweniencji: encyklopedia, album, wiersz, nota, blog, cytat, zapisek, słowo od autora) oraz „słowotwórstwo” i jego odmiany, na przykład użyteczne do demaskowania sensów „przetwórstwo” i „odtwórstwo”. Stąd już tylko krok do uprawianego, ale i uprawnionego wielogłosu, do refleksji nad pojedynczością i osobnością, nad językiem polskim i jego dziedzictwem, nad „się usytuowaniem” wobec innych języków, w tym języków tłumaczeń (tu między innymi: niemiecki, rosyjski, łaciński, japoński, turecki, francuski), nad językiem poetyckim, żywotnością języków i ich wymieraniem. Liryczna „dokumentacja” zawarta w Istnieniu jest imponująco bogata.

Dla tych czytelników, którzy wątpią w siłę konkretu, czasem tak bliskiego abstrakcji, lub dla tych, którzy potrzebują dodatkowej porcji dowodowej erudycji, autor przytacza esej Thomasa Kopfermanna Theoretische Positionen zur Konkreten Poesie z 1974 roku. Ten autotematyzm podwójny, bo dotyczący konstanty i eksperymentu, przenika cały tom. Ma on wyjątkowo mocną konstrukcję, wspierającą wszystkie poetyckie artefakty i różnorodne formy: od dystychu po wiersz ciągły, od przestrzennego i graficznego (linie, koła, kwadraty, romby) zagospodarowania strony po linearność definicji, od fotografii po zabawę w lustrzane odbicie… można by jeszcze dodać kilka takich rozpiętości i kilka wymiarów intertekstualnych, wielofunkcyjnych form, narzędzi i światów. Nie przekreśla tego pojawiająca się gdzieniegdzie subtelna ironia:

zrozumiałem że jednak
istnieją światy równoległe
[s. 7]

a nawet dyskretny humor i wielopoziomowa gra:

zatem dygresja

błysk i wist
karty świst

a tu szlem
bez atu

z rekontrą
[s. 31]

Materia Istnienia (wiersze, definicje, komentarze) nawiązuje do logosu, ale przede wszystkim próbuje uporządkować kosmos, albo raczej skłonić czytelników do zastanowienia się, za przykładem autora, nad jego porządkiem stwarzającym i tworzonym. Ważny jest jego wymiar makro, ale chyba jeszcze ważniejszy okazuje się mikrokosmos. Dotarcie do źródła inspiracji, do źródłosłowu (i zaproszenie dla czytelnika, by też sam spróbował) odbywa się, jak przystało na tom poezji, w monologu lirycznym, ale jest to forma nad wyraz otwarta na dialog, na dosłowną transformację własnego tekstu wiersza w kontekst. Do tej ponadczasowej rozmowy zapraszani są: językoznawcy, badacze literatury, teoretycy literatury, filozofowie, pisarze, poeci, architekci i malarze, tłumacze, przyjaciele i mentorzy, żywi i umarli. Aż skrzy od jawnych i ukrytych nazwisk, aluzji, sylwiczności, porozumiewawczych mrugnięć okiem: „Odgadnij, kogo mam na myśli”.

Czytaj także:
Jan Potkański recenzuje
Różaglon Filipa Matwiejczuka

Tom jest ciekawym zaproszeniem do podróży, do wielu osobnych, lecz przenikających się przestrzeni: realnych i onirycznych, językowych i obrazowych, historycznych dziejów i współczesnych kultur. Poeta bada rdzeń słowa, na nowo przygląda się przyrostkom i przedrostkom, zagląda do rodzimych biografii i bibliografii, a bywa, że do egzotycznych przestrzeni kulturowych. Również do wspomnień, w głąb znaczeń słownych i w głąb siebie. Dwa niekoniecznie sprzeczne modi operandi wydają się motywować i przenikać Istnienie. Pierwszym jest spojrzenie dziecka, które bawi się słowem, smakuje je, rozpoznając brzmienie i możliwości, jakie daje radość składania i rozkładania sylab. To spojrzenie kogoś poznającego, dopiero uczącego się świata; u jego podstaw leży naiwność, ale i radość oraz zachwyt, związane z prostą zwyczajnością, która w ostatecznym rachunku może okazać się nadzwyczajna.

Niekiedy następuje odwrócenie kierunków dróg poznawczych, co jest właściwe temu tomowi

Drugim spojrzeniem jest spojrzenie mędrca, który zgromadził pewną wiedzę i doświadczenie; ufającego księgom oraz autorytetom; rozpoznającego i stawiającego diagnozę w konfrontacji ze światem, z drugim człowiekiem, z inną lekturą. W tomie Istnienie są obecne obie postawy. Niekiedy następuje odwrócenie kierunków dróg poznawczych. Na przykład wtedy, gdy podmiot liryczny podąża drogą poznania od szkiełka mędrca do pytania dziecka: „Czym jest więzienie?”, pytaniem poprzedzonym takim oto mini-wykładem:

literatura
nie istnieje istnieje
język
poezji w każdym
języku odmienny i
nieprzekładalny

a jednak
tłumacze próbują
przekładać wiersze choć
wiedzą że są
nieprzekładalne

iskrzenie między
językami dowodzi
że poza słowami
jest ciemna materia
ludzkiej
mowy

ludzka mowa
jest człowiekowi
niedostępna słowniki
to więzienia
[s. 16]

Od nitki do kłębka, od słowa do istnienia – wszystko w kontekście czasu, miejsca i bytu – pojawiają się najważniejsze dla człowieka pytania. Jeśli umieszczone przeze mnie w tytule skojarzenie z piosenką Raz-dwa-raz-dwa (słowa autorstwa wspaniałej Kory Jackowskiej) nie wydaje się oczywiste, to już wyjaśniam. Tom Istnienie odznacza się własnym rytmem „falowań”, przypływami i odpływami odkrywanymi na nowo sensów i rytmów. By je sobie uzmysłowić, z wysokości biografii, doświadczenia, lektur oraz literackich i lekturowych spotkań trzeba (sparafrazuję „spadanie”): „walnąć zdrowo o ziemię”:

wciąż wracam
do wierszyka
Witkacego
który jako pierwszy
dostrzegł
wistość

Poza rzeczy-wistością
Nie szukaj już niczego,
Bo wistość tych rzeczy
Jest nie z świata tego
[s.30]

Trzeba na nowo zdziwić się samą kategorią bytu, by zadać pytanie podstawowe, które od ontologii prowadzi do epistemologii. Dekonstrukcja pozwala dotrzeć do nowego ciężaru gatunkowego słowa, ale też doraźnie umożliwia jego odciążenie. Rozejrzawszy się po rozsypanych sensach, można dopiero spróbować je składać. Słowa oglądane są w tym tomie „z dołu do góry i z góry na dół”, po przekątnej, w dziecięcej zabawie anagramami, w konstruowaniu wierszy-obrazów graficznych, wierszy-kaligramów w tradycji Guillaume’a Apollinaire’a czy Tytusa Czyżewskiego.

Od pierwszego tekstu widoczna jest powtarzalna podzielność i łączliwość

Tom Leszka Szarugi odkrywa przed uważnym czytelnikiem wiele ciekawych ścieżek lekturowych, zwielokrotniając przyjemność poprzez pomnażanie sposobów czytania. Od pierwszego tekstu widoczna jest powtarzalna podzielność i łączliwość. Po wierszu następuje komentarz słownikowy i/lub encyklopedyczny, który nawiązuje do możliwej wykładni interpretacyjnej słowa kluczowego dla wiersza oraz ewentualnych słów spokrewnionych. Oto wzór tytułowego i pierwszego wiersza tomu – w formie nawiązującej do magicznego kwadratu i zbudowanego wokół słowa „istnienie”, które rozłożone na czynniki pierwsze daje także inne słowa: „istnie”, „nie” oraz „nieistnienie”. Następujący po wierszu wyimek ze Słownika Języka Polskiego Samuela Lindego nie tylko poddaje naszej uwadze i wątpliwości wielorakie znaczenia i przykładowe użycia, lecz także umiejętnie przenosi mosty ponad czasem. Czytelnik tego tomu podróżuje więc, razem z autorem, po wybranych kulturowych przestrzeniach (Lwów, Warszawa, Tybinga, Kyoto, Paryż, Kraków, Stambuł), wczytując się w języki, przypisy, wersy, a nawet hymn państwowy; wczytując się w daty wydań przedstawianych tekstów, przemierza dawne epoki, i bliższe XXI wiekowi – dwa ostatnie stulecia, łącząc podane informacje z autobiograficznymi, odautorskimi okruchami wspomnień. Unicestwianie czasu i odległości uobecnia się na naszych oczach w wierszach-grafikach-kaligramach, ponieważ wobec nich trwamy – w świecie jednoczesnym, podanym od razu, chociaż nadal możliwy jest linearny porządek słowny, odczytywany według wybranego kierunku: na przykład od lewej strony albo od prawej, po przekątnej, od tyłu do przodu.

Tak dzieje się chociażby ze słowem „sens”. Jego kaligram i kolejne odsłony tekstów ujawniają obecne, ale ukryte słowo „sen”:

albo sens słowa
sensens
nie da się wyrazić
na jawie
[s. 11]

W podobny sposób defilują przed naszymi oczami, przedstawiane w przemyślanym (nie)porządku, inne słowa i ich części: „historia”, „błysk”, „alfabet”, „słownik”, „znikanie”. Obrazki – zatrzymane kadry lektur – przyjaciele-poeci z czasu stanu wojennego, komentarze do twórczości innych poetów, a nawet autokomentarze, nie są zbędnymi elementami rozbudowanego kolażu, wszystko ma sens, wszystko jest celowe: „W tym nakładaniu się, przenikaniu światów równoległych dzieje się coś, co sprawia, że poruszamy się we mgle znaczeń. Istota wiersza zostaje przez to rozmyta, czasem ledwo pochwytna, lecz mimo to zachowuje przecież swą tożsamość” (s. 14).

„Patrzę, więc jestem. Jestem, bo jestem widziany, ale przez kogo naprawdę dojrzany?” – zdaje się podpowiadać poeta, kierując naszą refleksję na temat nieoczywistej tożsamości:

oczy
oczy wistości
otaczają mnie
osaczają
w centrum
kosmosu
w oku
cyklonu
moje istnienie moje nieistnienie
moje istnienienie
w oku
które widzi
lacrimae rerum
[s.42]

Warto było zbudować ten tom literatury – pojemny dom tekstów ciekawych. Ma w tym swoje zasługi typograf i grafik Jakub Żabiński-Sikorski, odpowiedzialny za plastyczne opracowanie tej świetnej, poetyckiej realizacji.

Na koniec jeszcze jedno: Leszek Szaruga poradził sobie w przestrzeni tomu z kwestią – przywołam znów słowa Kory Jackowskiej – „mirażu tworzenia i złudy istnienia”. Nurkując w obrazach i słowach jego Istnienia, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w konstrukcji poszczególnych tekstów, na styku światów sztuki i literatury, wiedzy i nauki, różnych kultur i języków, pozostaje, mimo dużego i uznanego dorobku literackiego autora, nienadwyrężony zdrowy dystans do siebie, rodzaj przekornej pokory i pewna doza wdzięczności wobec lekturowych i osobowych inspiracji.

To rzadkie i piękne.


Leszek Szaruga
Istnienie

Zaułek Wydawniczy Pomyłka
Szczecin 2020



Dorota Walczak-Delanois – Profesorka i kierowniczka katedry polonistyki na Wolnym Uniwersytecie w Brukseli (Université Libre de Bruxelles), autorka monografii oraz artykułów naukowych, a także tomików poetyckich w języku polskim i francuskim. Członkini Jury Nagrody Fundacji im. Wisławy Szymborskiej. Nagradzana za popularyzację kultury, języka i literatury polskiej poza granicami Polski oraz za swe prace (m.in. Polonicum, Bene merito). Malarka. Bada poezję polską i belgijską XX i XXI w szerokim kontekście kulturowym i historycznym. Interesuje się zagadnieniem tłumaczenia dzieła poetyckiego, eksperymentem, awangardą a także związkami poezji ze sztukami plastycznymi. Ulubione obszary badań to: historia literatury, komparatystyka, tłumaczenie (zwłaszcza intersemiotyczne).


1 thought on “„Falowanie i spadanie”, rozsypanie i scalanie (Leszek Szaruga, „Istnienie”)”

  1. Pingback: Mały Format

Comments are closed.