Autorka, która przekuwa własne przeżycia na materię literacką, nie jest wyjątkiem, nieczęsto jednak czerpanie z własnej biografii daje efekt podobny do pisarstwa Lidii Yuknavitch. Urodzona w 1963 roku w Kalifornii, dorastała w dysfunkcyjnej rodzinie: ojciec miał skłonności przemocowe, a matka była alkoholiczką. Szansą na wyrwanie się spod ich toksycznego wpływu miało być stypendium sportowe – przyszła pisarka w szkole średniej odkryła w sobie wielki talent pływacki i rozpoczęła zaawansowany trening. Świetnie rokowała, ale przerwała karierę sportową, gdy popadła w uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Zaliczyła serię związków erotycznych z mężczyznami i kobietami, w tym z kontrowersyjną pisarką Kathy Acker.

Od dłuższego czasu Yuknavitch mieszka w Oregonie. Działa na rzecz środowiska literackiego miasta Portland, prowadzi małe wydawnictwo i wykłada literaturę na Eastern Oregon University. Wydała kilka powieści i zbiorów opowiadań, ale najgłośniejsza dotychczas książka to wspomnieniowy tom The Chronology of Water (2011). Recenzenci związani z prasą głównego nurtu nie zwrócili na niego większej uwagi , ale dziś – przynajmniej wśród internautów – ma on status dzieła kultowego. Wyjąwszy The Chronology of Water, Yuknavitch nie uprawia pisarstwa autobiograficznego, niemniej trudne fakty z jej życia rzucają światło na motywy obecne  w jej  prozie.  Opowiadania ze zbioru Krawędź (2020), niedawno przełożonego na polski przez Kaję Gucio, pokazują, że w centrum zainteresowania autorki znajduje się ludzkie ciało – odtabuizowane w sensie erotycznym, społecznym, medycznym. W prozie Yuknavitch ciała doświadczają stanów ekstremalnych: ktoś pada ofiarą przemocy, ktoś poddaje się zabiegowi medycznemu, a ktoś inny uprawia śmiałe erotyczne eksperymenty.

Poprzez bezpośredniość opisów stanów fizycznych i psychologicznych narracje Yuknavitch raz po raz naruszają granice intymnej sfery postaci, jak gdyby samo pojęcie intymności było społecznym konstruktem, utrwalającym tabu, które otacza cielesność człowieka. W opowiadaniach z Krawędzi występuje najczęściej narracja trzecioosobowa, uwzględniająca punkt widzenia bohaterek lub, rzadziej,  bohaterów. Z wyjątkiem dwóch albo trzech utworów spośród dwudziestu Yuknavitch nie buduje tradycyjnej ekspozycji, a jednocześnie odwraca zasadę przyczynowości: najpierw relacjonuje skutki działań postaci i dopiero potem ewentualnie wskazuje ich przyczyny. Od pierwszych zdań narratorka poddaje wiwisekcji fizyczne doznania postaci, a także towarzyszące im stany emocjonalne i psychologiczne. Można odnieść wrażenie, że jest w tym pewna natarczywość, tak jakby narratorka dostrzegała, że ciało domaga się wyrażenia w języku, i pomagała postaci znaleźć słowa, których ta nie zna albo waha się użyć. Paradoksalnie niektóre zabiegi narracyjne stosowane przez Yuknavitch uprzedmiotawiają ciało – być może musi się ono objawić w całej swojej fizyczności, by uwolnić się spod dyktatu kultury symbolicznej. Pisarka potrafi być bardzo dosadna, a zarazem nie unika metafor; czysto fizyczny opis nie mógłby bowiem oddać złożoności cielesnych doznań  ukazanych w Krawędzi

Czytaj także:
Maria Karpińska pisze
o prozie Ottessy Moshfegh

Współczesna kultura uczyniła z ciała element spektaklu społecznego, wzmacniając lub odwracając dawne wyobrażenia o ludzkim pięknie i brzydocie – wszak brzydota też jest w tym spektaklu eksploatowana. Telewizyjne kanały erotyczne i lifestyle’owe oferują całodobowy pokaz urody zbliżonej do ideału definiowanego według określonych kanonów. Z drugiej strony istnieje też wiele programów o poprawianiu wyglądu zewnętrznego, nierzadko eksponujących ciało w groteskowy sposób. Popularne narracje o ciałach pięknych i brzydkich, choć przywołują diametralnie różne obrazy, de facto mówią o tym samym – o fizycznym „ulepszaniu”. Kreując taką narrację o ludzkim ciele, współczesna kultura przemilcza istnienie wielu obszarów jego doświadczeń. Yuknavitch uświadamia czytelnikowi, że z ciałem i psychiką dzieją się rzeczy, o których ci  być może woleliby nie wiedzieć . Pisze o ciałach niekompletnych – w dwóch utworach pojawia się motyw uciętej dłoni, przy czym w jednym z nich ten organ nie ma swojego „właściciela”. Bohater opowiadania, sprzątacz w planetarium, znajduje prawdziwą ludzką dłoń w śmieciach i zabiera ją do domu z zamiarem umieszczenia jej w osobliwej „instalacji”, którą ułożył z różnych ciekawych odpadków. Inne ciała doświadczają drastycznej przemocy – nielegalne imigrantki zmuszane do prostytucji albo dzieci wychowywane na dawców narządów gdzieś w Rosji – aczkolwiek wiktymizacja nie jest głównym tematem prozy Yuknavitch.

W Krawędzi przeżycie fizycznego wstrząsu zwiększa samoświadomość, a cały proces można by opisać jako zapadanie się w sobie. W opowiadaniu Jak zniknąć z oka mężczyzna poddaje się zabiegowi wszczepienia sztucznego oka po wypadku, w którym zginął jego kochanek. Co wieczór wkłada protezę do szklanki z solą fizjologiczną i wpatruje się w nią, jednocześnie czując, że kulka ze źrenicą odwzajemnia jego spojrzenie. W takich momentach mężczyzna pogrąża się we wspomnieniach pięknego czasu, który – jak można się domyślać – skończył się gwałtownie z jego winy. W  Drugim języku nastoletnia prostytutka, przemycona do miasta Portland z Litwy, ma coraz silniejsze poczucie, że jej ciało upłynnia się w dziwny sposób. To osobliwe wrażenie pomaga jej zdusić strach przed samobójczą śmiercią. Wzmożona świadomość tego, co dzieje się z ich własnym ciałem, działa alienująco na wszystkich bohaterów. Język usiłuje oddać osobliwość ciała, co nie ułatwia porozumienia na poziomie relacji międzyludzkich. W tekstach Yuknavitch takie porozumienie czasami kiełkuje poza językiem za sprawą nagłej intuicji, przybiera kształt emocji lub czynu, a słowa pojawiają się potem.

Wyobcowanie postaci w opowiadaniach Yuknavitch ma też związek z faktem, że ukazuje ona różne środowiska społeczne jako z natury opresyjne. Przejawia się to brutalnie i odrażająco, na przykład gdy podstarzali bogaci mężczyźni zamawiają niepełnoletnie prostytutki, albo nieco łagodniej, jak w przypadku wpływowych ludzi z rynku sztuki, którzy wyjątkowo protekcjonalnie traktują młodego malarza. Są to społeczności, które akceptują tylko ciała uległe, a te, które stawiają im opór, usuwają na margines. W opowiadaniu Ulicznica grupa sąsiadów organizuje straż, by patrolować i chronić okolicę przed włóczącymi się tu narkomanami. Narratorka – tu akurat w pierwszej osobie – jest głęboko poruszona, gdy widzi narkomankę, która często przechodzi obok jej domu, i pewnego dnia zaprasza ją do środka. Oferuje kobiecie pieniądze, by ta została u niej na godzinę. Nie umyka to uwadze sąsiadów, a narratorka zauważa, jak jedna z kobiet ze straży sąsiedzkiej pluje na jej podjazd. Yuknavitch podejrzliwie przypatruje się społecznościom opartym na trwałych więziach, bo siłą rzeczy wytwarzają one relacje władzy i zmuszają ludzi do kalkulowania. Zdrowsze stosunki panują w przygodnych wspólnotach ludzi słabych, w których nikt nikogo nie może wykorzystać – w opowiadaniu Przyciąganie dotyczącym kryzysu uchodźczego dwie siostry pływaczki uciekają z nienazwanego kraju, a dzięki swoim umiejętnościom sportowym holują ponton z pozostałymi uchodźcami do brzegu.

W „Krawędzi” przeżycie fizycznego wstrząsu zwiększa samoświadomość

Momenty czułości zdarzają się u Yuknavitch tylko w relacjach niekonwencjonalnych. Oto dwóch mężczyzn z nizin społecznych poznaje się w zakładzie przetwórstwa ryb, a mówiąc dokładnie – przy stole do patroszenia. Starszy, zatrudniony tam od jakiegoś czasu, zastanawia się, jak długo wytrzyma w tej pracy młodszy, który jest nowy. Nawiązują niespodziewany, namiętny romans, choć nie wiedzą, jak długo to potrwa, i ani jeden, ani drugi nie robi sobie wielkich nadziei. Być może właśnie dlatego przeżywają wspólne chwile najpełniej jak potrafią. W innym opowiadaniu pewna kobieta przeprowadza zabieg sztucznego zapłodnienia u swojej siostry. Pieści ją, by się podnieciła i przygotowała do przyjęcie nasienia; uczy ją też, jak użyć wibratora, po czym wprowadza do jej pochwy spermę pobraną od własnego męża. Zdaje się, że zdaniem Yuknavitch tylko przesuwanie granic tego, co społecznie wyobrażalne, prawdziwie zbliża ludzi do siebie – emocjonalnie i fizycznie. Relacje usankcjonowane przez ogół ulegają w tych utworach skostnieniu.

Przeważnie ponury nastrój opowiadań Yuknavitch przełamują teksty, które zawierają elementy humorystyczne, aczkolwiek humor tej pisarki jest bardzo specyficzny. W jednym utworze kobieta chce wynagrodzić partnerowi to, że ma skłonność do narzucania mu swojej woli. Naga przykuwa się do łóżka kajdankami, żeby ukochany mógł potraktować ją jak niewolnicę seksualną, gdy wróci z pracy. Ale on spóźnia się, a ona marznie, oglądając w telewizji powtarzające się doniesienia o wojnie w odległym kraju, bo nie może zmienić kanału. Dzięki podobnym sytuacjom fabularnym w Krawędzi wybrzmiewa absurd i smutek życia. Pisarka powraca do tych motywów nie po to, by rozładować narracyjne napięcie, lecz raczej po to, żeby uświadomić uśmiechającemu się czytelnikowi, jak bardzo może być okrutny.


Lidia Yuknavitch
Krawędź

przeł. Kaja Gucio

wyd. Czarne, 2021, s. 168


Marek Paryż – amerykanista, profesor uczelniany w Instytucie Anglistyki UW, redaktor czasopism Polish Journal for American Studies i European Journal of American Studies. Wydał m.in. tom esejów Literatura zakorzenienia, literatura ucieczki. Szkice o prozie amerykańskiej po 2000 roku (Wydawnictwa UW, 2018).